Ze światła i cienia. Kilka słów o malarstwie Caravaggia
Justyna Stasiek-HarabinCaravaggio – jeden z najbardziej znanych i najważniejszych malarzy barokowych. Czym się wsławił, jakim był człowiekiem, na czym polega fenomen jego malarstwa?
Caravaggio, a właściwie Michelangelo Merisi, przychodzi na świat 29 września 1571 roku w Mediolanie, w rodzinie byłego zarządcy i dekoratora domu Francesca Sforzy, a więc księcia Mediolanu, osoby bardzo majętnej i wpływowej. Młody Caravaggio kształci się u boku Simona Peterzana, ucznia słynnego Tycjana. Malarz bardzo szybko poznaje świat sztuki: ogląda chociażby dzieła Giorgionego w Wenecji i przygląda się Ostatniej Wieczerzy Leonarda da Vinci (podkreślmy, że widzi ją na świeżo, a nie opłakanym stanie, w którym znajduje się ona obecnie).
Przełomowym momentem w jego życiu jest wyjazd do Rzymu, do którego dochodzi w 1592 roku. Z uwagi na fakt, że malarz nie cierpi na nadmiar pieniędzy, a wręcz klepie biedę, po kilku miesiącach zatrudnia się jako rzemieślnik przy pracowni Giuseppe Cesariego, działającego dla papieża Klemensa VIII. Już wtedy wczesne jeszcze przecież prace Caravaggia, skupione wokół tematyki owoców i kwiatów, odznaczają się wyjątkową dbałością o szczegóły i niezwykłym realizmem – do tego stopnia, że dzisiejsi badacze botaniki są w stanie bez problemu rozpoznać zarówno przedstawione rośliny, jak i choroby, które im doskwierały.
Caravaggio odchodzi z pracowni Cesariego po dwóch latach, aby oddawać się na przemian tworzeniu oraz… wszczynaniu bójek w okolicznych tawernach. Temperamentny, żywiołowy, porywczy – oto określające go przymiotniki, o czym w dużej mierze informuje gruby plik kartotek policyjnych.
Malarz kontrastów, człowiek kontrastów
Znamienne jest, że ów człowiek, posiadający tak awanturnicze skłonności i, jak mawiał jego protektor kardynał del Monte, dziko kapryśny umysł, oddaje się także malarstwu religijnemu, czyniąc to z wielką mocą i siłą, porywającą zarówno wierzących, jak i stroniących od Kościoła. Tworzy Chłopca ugryzionego przez jaszczurkę, Bachusa czy słynną Judytę odcinającą głowę Holofernesowi, jednak prawdziwą sławę przynosi mu dopiero zlecenie na dekorację kaplicy Contarellich, w ramach którego powstają dzieła Męczeństwo św. Mateusza oraz Powołanie św. Mateusza. Obrazy te, zaprezentowane w 1600 roku, wywołują ogromną sensacje i poruszenie. Postacie wyłaniające się z mroku zostały tu bowiem potraktowane w niezwykle dramatyczny i jednocześnie realistyczny sposób, czego nikt wcześniej w malarstwie jeszcze nie dokonał. Caravaggio uczłowiecza świętych, zrzucając ich z piedestału wyjątkowości i traktując na równi z innymi – nie tylko pod względem fizyczności, ale także nadając im ludzkie uczucia i emocje, również te od świętości odległe. Sukces, jaki odniosła dekoracja kaplicy, szybko przekłada się na wiele nowych zleceń o tematyce religijnej, włączając w to także tematy brutalne, takie jak tortury czy śmierć. Oczywiście rewolucyjne rozwiązania, szczególnie, jeśli stosowane w przypadku treści wysokich, nie spotykają się z uznaniem każdego. Bogobojni zarzucają malarzowi, że mroki jego duszy przekładają się na światłocieniową twórczość, a fakt, że nie stroni od brudu i skrajnego realizmu, mówi bardzo wiele o brudach jego grzesznego wnętrza.
Ciężkie czasy wygnania i tułaczki
Choć liczne wybryki Caravaggia uchodzą mu często bezkarnie dzięki wstawiennictwu wpływowych mecenasów i opiekunów, w 1606 roku dochodzi do wydarzenia, które na zawsze odmieni jego dalsze losy. W nocy 29 maja, podczas bójki, artysta zabija, prawdopodobnie nieumyślnie, pewnego sutenera, niejakiego Ranuccia Tomassoniego, przez co zmuszony jest uciekać przed wymiarem sprawiedliwości. Udaje się do Neapolu, gdzie przez krótki czas będzie tworzyć pod ochroną rodziny Colonnów. Po kilku miesiącach malarz-zbieg wyrusza na Maltę, by już do końca życia tułać się z miejsca na miejsce. W międzyczasie po raz kolejny kogoś pobije, trafi do więzienia, przeżyje atak na swoje życie i wreszcie, zupełnie zdziwaczawszy, umrze w niewyjaśnionych okolicznościach w 1610 roku, tuż przed ułaskawieniem, które ma otrzymać.
Mistrz światła i cienia
Ten bardzo okrojony zarys biografii Caravaggia pokazuje, jak dzieło potrafi kontrastować z osobowością oraz życiem prywatnym twórcy. Czy nie jest bowiem tak, że, patrząc na dzieła o religijnej treści, zwłaszcza o tak silnym oddziaływaniu, momentalnie myśli się także o ich autorze, zakładając jego gorliwą wiarę? A może obrazom Caravaggia wcale nie jest daleko do charakteru artysty? Może w stosowanych przez niego rewolucyjnych rozwiązaniach – pełnych kontrastów, realizmu i światłocienia – najlepiej ukryła się sylwetka malarza?
Jedno jest pewne: nowatorstwo Caravaggia polegało w głównej mierze właśnie na kontrastowym i ostrym światłocieniu, którym teatralnie modelował sylwetki i kompozycję, oświetlając i eksponując to, co najważniejsze, jednocześnie wiele ukrywając w mroku. Takie postrzeganie światła, w połączeniu z szybkim nakładaniem farby (bez poprzedzającego, skrupulatnego rysunku) było dla niektórych współczesnych mu malarzy zupełnie nie do przyjęcia. Dla kolejnego pokolenia artystów stanowiło jednak wzór do naśladowania – kontynuatorzy stylu Caravaggia pojawili się jeszcze za jego życia, około roku 1600. Nikt jednak nie potrafił w ten sam sposób połączyć przedstawianych scen i odczucia głębokiej duchowości.