kultura książki ludzie wywiady

W historii Kirke było już wszystko. Rozmowa z pisarką Madeline Miller

Julia Wollner

Amerykańska pisarka Madeline Miller ukończyła filologię klasyczną na Uniwersytecie Browna; od kilkunastu lat uczy młodzież łaciny i greki. Studiowała również w School of Drama w Yale, specjalizując się w adaptacji klasyki dla współczesnego teatru. W Polsce ukazały się dwie powieści jej autorstwa: Achilles. W pułapce przeznaczenia oraz, niedawno, Kirke. O tym, co zafascynowało ją w historii pierwszej europejskiej czarownicy, i o tym, dlaczego nadal warto czytać greckie mity, autorka opowiada w rozmowie z Julią Wollner.

Ukończyłaś studia z zakresu filologii klasycznej, a obie Twoje książki wydane w Polsce poświęcone są greckiej mitologii. Nietrudno zgadnąć, że Twój świat to właśnie śródziemnomorska starożytność. W jaki sposób się nią zainteresowałaś? Mnie moi znajomi zwykle nie chcą uwierzyć, że zaczytywałam się mitologią jako małe dziecko.

Cóż, u mnie tak właśnie było. Zaczęło się od mojej mamy, która czytała mi greckie mity na dobranoc. Bardziej nawet niż w samych bogach i herosach zakochałam się w pasji, jaka wypełniała te historie. Mama zabierała mnie też do Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, gdzie zgromadzona jest wspaniała kolekcja sztuki starożytnej. W antyczne rzeźby mogłam wpatrywać się godzinami. Kiedy poszłam do liceum, moja nauczycielka łaciny zauważyła zainteresowanie, jakim darzyłam antyk, i zaoferowała, że nauczy mnie starożytnej greki. Dzięki temu mogłam zacząć czytać starożytną poezję w oryginale… i znowu się zakochałam. Byłam pełna determinacji i przekonania, że chcę kształcić się w tym kierunku dalej.

Czy fakt, że studiowałaś filologię klasyczną, nie stanowi pewnego obciążenia w pracy pisarskiej? Ciekawa jestem, czy wiedza może jakoś ograniczać kreatywność.

Obciążeniem nie jest nigdy, ale czasem muszę odstawić ją na bok. Trudniej pisało mi się Achillesa (wydanie polskie: Pieśń o Achillesie, 2021), który był moim debiutem. Niektóre historie z Iliady po prostu nie pasowały do tej powieści. Potrafiłam naszkicować scenę 20 razy, aby w końcu stwierdzić, że czytałoby się ją lepiej, gdybym pominęła elementy znane z Homera. Poczucie, że takie decyzje są w porządku, że moja własna wizja jest dobra, nie pojawiło się od razu – dojście to niego zabrało mi wiele czasu. Podobnie było z językiem. Czasem znałam na pamięć całe kwestie w grece i trudno było mi odnaleźć własny głos, którym mogłabym obdarzyć bohaterów. Musiałam odrzucić słowa spisane przez Homera, żeby pozwolić mojemu Patroklesowi przemówić na nowo. Generalnie rzecz biorąc, moje zaplecze traktuję jednak jako wielki dar. Za każdym razem, gdy czuję, że utknęłam, wracam do oryginału i znajduję inspirację.

Madeline Miller w obiektywie Niny Subin
Madeline Miller w obiektywie Niny Subin

Pracujesz jako nauczycielka w liceum, masz codzienny kontakt z młodzieżą. Czy dzisiejsze nastolatki są jakkolwiek zainteresowane mitologią? Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić.

Myślę, że na pewno warto jej uczyć. Starożytne historie zwycięsko wyszły z próby czasu; odnajdywały się w nich setki pokoleń. Są jak okna na ponadczasowe ludzkie doświadczenia – frustrację, namiętność, radość, miłość, smutek i nadzieję. Są wspaniałym tematem do rozmowy, szczególnie jako punkt wyjścia. Ludzie często pytają mnie, czy musiałam dużo zmienić w historii Kirke, aby dopasować ją do współczesnych realiów. Odpowiadam, że w ogóle. W tej historii było już wszystko: kobiety, które się ucisza, odsuwa od władzy, źle traktuje. To zagadnienia, o których w klasie wspaniale się dyskutuje.

Poza tym, uważam, że młodzież powinna po prostu dużo czytać, i to różnych tekstów, z i spoza kanonu. Zachęcam do lektury innych książek, ale nie mam też wątpliwości, że to między innymi właśnie w historiach, które wpływały na zachodnią kulturę przez blisko 3 tysiące lat, kryje się największa wartość. Trzeba tylko sięgać po dobre przekłady. Jest wiele wspaniałych tłumaczeń Iliady, Odysei i licznych tragedii. Najlepiej czytać je na głos albo z pomocą nauczyciela.

Mówisz o pewnych niezmiennych wartościach, a mnie przychodzi na myśl temat naszej ostatniej publikacji – metamorfozy. Czy przemiany są dla Ciebie inspirującym zagadnieniem?

Tak, choć nie wyrażałam tego zainteresowania przez lata. Starożytni bogowie się nie zmieniają. Jeśli ogarnia ich gniew, to jest to gniew wieczny – chyba, że trafi im się coś ciekawszego do roboty. Są figurami statycznymi. Nie dorastają, nie uczą się. Jednak zdolność do zmiany, otwartość na dojrzewanie, jest jedną z najważniejszych składowych egzystencji. Cieszę się, że nie trzymam się kurczowo tego, czym i kim byłam 5 lat temu, czy 10, czy 20. Jeśli się nie zmieniamy, to znaczy, że niczego się nie nauczyliśmy; znaczy też, że jesteśmy zamknięci na świat, jak hermetyczne naczynie, do którego nic się nie dostaje. To nie brzmi dla mnie jak prawdziwe życie! Dlatego też jednym z powodów, dla którego zafascynowała mnie postać Kirke, był fakt, że jest ona boginią transformacji. Doprowadza do przemian w innych, przemienia też samą siebie.

Powieść Kirke ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Albatros.
Powieść Kirke ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Albatros. Więcej o książce przeczytasz tutaj


Kirke uważana jest za pierwszą czarownicę w historii literatury zachodniej. Tak się składa, że w tym miesiącu na stronie Lente rozprawiamy o magii. Czy wątek magiczny w jej historii był dla Ciebie szczególnie inspirujący? A może stanowił tylko dodatek do czysto ludzkiej historii, jaką tak naprawdę jest jej biografia?

Ujęłabym to inaczej. Jedną z rzeczy, które mnie zafascynowały, to to, jak Kirke doszła do swojej władzy. Urodziła się jako nic nie znacząca nimfa, pozbawiona jakiejkolwiek kontroli nad swoim własnym losem; postanawia więc wymyślić sobie jakąś niezwykłą moc. Wybiera czarnoksięstwo. Nie jest to umiejętność, z którą przyszła na świat – opiera się więc na zdobytej wiedzy i ciężkiej pracy. To bardzo ludzka historia o znajdowaniu swojej pasji i podążaniu za nią. Bogowie nie muszą pracować, ludzie owszem…

Wnioskuję, że należysz do osób, które są przekonane, że świat nie zmienił się szczególnie od czasów, gdy po ziemi chodzili bogowie i herosi. Oczywiście pewne idee przechodzą transformację – weźmy chociażby heroizm, który w czasach Homera znaczył coś zupełnie innego, niż dzisiaj – jednak ludzka natura pozostaje niezmienna.

Oczywiście. Dziś heroizm oznacza bohaterstwo moralne – na pewno nie tyczyło się to Odyseusza czy Achillesa. Ich wady były równie wielkie, jak zalety; często też siali wokół siebie zniszczenie. Z drugiej strony – my też przecież nadal chodzimy na wojny. Nadal się zakochujemy. Pogrzeby wyglądają inaczej, ale żałoba i rozpacz po utracie bliskich jest identyczna, ponadczasowa.

Czymś, za co jestem wdzięczna, jest fakt, że świat współczesny jest bardziej inkluzywny. Staramy się prawnie chronić tych, którzy z jakiegoś powodu znajdują się na marginesie albo są krzywdzeni przez innych. Mamy opiekę społeczną i zdrowotną. Władza nadal skupiona jest głównie w rękach najbogatszych, tak jak w przeszłości, ale nie żyjemy już według ideału oligarchii. Pamiętajmy, że demokracja, gdzie każdy ma głos, została wymyślona przez Greków, jednak w ich czasach odnosiła się do bardzo wąskiego grona.

amalfi
Wśród miejsc, które okazały się inspirujące w pracy nad Kirke, Madeline Miller wymienia okolice Amalfi, wyspy greckie oraz zachodnią część Turcji. Wykorzystałam też pewne obrazy zapamiętane z Wysp Kanaryjskich. Chciałam, by Ajaja była piękna i pełna bujnej przyrody, ale pozostała miejscem stworzonym w wyobraźni.

 

Są jednak zjawiska, które pozostały niepokojące. Niedawno ukazała się u nas książka Kobiety i władza. Manifest brytyjskiej filolożki klasycznej Mary Beard. Wspomina ona o pozycji kobiet w świecie Odysei; wygląda na to, że nie zmieniło się od tych czasów tak znowu wiele. Ty też piszesz o tym wiele w Kirke.

Niestety kobiety nadal – i od tysiącleci – traktowane są jak obiekty seksualne, a jednocześnie strażniczki czystości. W starożytności, dodatkowo, kobieta zgwałcona pozostawała splamiona przez całe życie. W ostatnich czasach na szczęście zaczęło się to zmieniać.

Trzeba jednak przyznać, że miały również miejsce pewne wielkie zmiany – na przykład to, że nie istnieje już niewolnictwo. Kobiety w świecie antycznym miały słabą pozycję, ale życie kobiet-niewolnic musiało być dosłownie nie do zniesienia. Odyseusz zabił 12 niewolnic, bo pretendenci do ręki Penelopy spędzili z nimi noc!  W jego oczach był to dowód zdrady kobiet, które stanowiły jego własność. Oczywiście jako niewolnice odmówić nie mogły – społeczeństwo pozbawiło je tego przywileju.

Kobiety w czasach starożytnej Grecji definiowane były przez swoje związki z mężczyznami. Władzę nad nimi sprawował najpierw ojciec, potem mąż, wreszcie, po śmierci męża, synowie. Nigdy nie były niezależne, nigdy nie wolno im było samodzielnie decydować o swoim losie. Dzięki Bogu to się zmieniło. Nadal jednak często określamy kobietę poprzez pryzmat jej związku z mężczyzną. Na przyjęciu rzadko kiedy przedstawia się kogoś po prostu jako męża danej kobiety, zaś imię żony często zostaje pominięte – wystarczy, że jest “małżonką pana X”. Jednym z powodów, dla których chciałam zająć się historią czarodziejki Kirke, jest to, że zależało mi, by opowiedzieć całe jej życie. Odyseja czyni z niej zaledwie epizodyczną postać. W Kirke to ona jest bohaterką, a Odyseusz epizodem.


W ramach cyklu „Ludzie Śródziemnomorza” zwykle staram się prosić moich rozmówców o swobodne dokończenie kilku zaproponowanych przeze mnie zdań. Oto kilka fraz dla Ciebie…

Jestem Greczynką… w głębi duszy. I Rzymianką też.
Morze Śródziemne jest dla mnie… piękne, uspokajające i ekscytujące.
Starożytność i dzień dzisiejszy… dzielą 3 tysiąclecia, a zarazem zupełnie nic.
Być człowiekiem Śródziemnomorza oznacza… chciałabym to wiedzieć! Jeszcze bardziej zaś chciałabym spędzić wiele lat na odkrywaniu odpowiedzi na to pytanie.

Zdjęcie główne: obraz Circe pędzla Wrigh Barkera (1889)