książki

Alaitz Leceaga, Córy ziemi

Renia Respondek

Jeśli marzec jest miesiącem, w którym szczególnie celebrujemy kobiecość, to Córy ziemi Alaitz Leceagi będą na ten czas idealną lekturą.

Po zachwycającej książce Las zna twoje imię, zabierającej nas w świat pełen baskijskich legend i czarów, hiszpańska pisarka Alaitz Leceaga pokazuje nam zupełnie inną część półwyspu Iberyjskiego – prowincję i wspólnotę autonomiczną Rioja, znaną z doskonałych win. Wspólnego mianownika nie brakuje: Córy ziemi to opowieść o kobietach, które, niezależnie od wielkości kłód rzucanych im pod nogi, sięgają po swoje.

Aleiz Leceaga zabiera nas  tym razem do okazałej winiarskiej posiadłości, w której żyje ojciec z czworgiem dzieci: parą bliźniąt – dziewczynką i chłopcem – oraz ich młodszymi siostrami. Wszystkie panienki łączy podobieństwo: mają ogniście rude włosy, są leworęczne i, zdaniem mieszkańców posiadłości oraz okolicznej wioski, przeklęte. Siedzi w nich rzekomo demon, który ich matkę i ciotki doprowadził do choroby psychicznej. Klątwa ciążąca nad siostrami ma mieć jeszcze jeden wymiar: winnica należąca do rodziny od 30 lat nie wydała plonów, co łączy się z pogarszającą się sytuację finansową rodziny.

Pisarka rodem z Bilbao kolejny raz utkała misterną opowieść, w której postaci kobiece postawiła na pierwszym planie. Mężczyzn umieściła jakby w kontrze, by pokazać realia, z którymi bohaterki, żyjące w konserwatywnej Hiszpanii, musiały mierzyć się na przełomie XIX i XX wieku. Poznajemy całą paletę osobowości: jednostki dążące do władzy, zafascynowane nauką, artystki, samotniczki, lesbijki, sufrażystki. Na wyróżnienie zasługuje fakt, że nie są to postaci jednoznaczne. Nawet najjaśniejsze z nich mają niejedno na sumieniu, a czarne charaktery potrafią zaskoczyć, pokazując pozytywne oblicze.

Poza bardzo sprawną kreacją postaci prozę Alaitz Leceagi wyróżnia jeszcze jeden element: realizm magiczny. Pojawia on się w jej książkach w formie przywoływanych miejscowych legend, baśni, zabobonów i przesądów, budujących tło dla opowiadanej historii, a  zarazem wprowadzonych w sposób bardzo subtelny. Wielbiciele nurtu docenią ten zabieg i zachwycą się nim, zaś ci z czytelników, którzy niespecjalnie za nim przepadają, nie poczują się przytłoczeni. I przed jednymi, i przed drugimi: fascynująca lektura.

 

Alaitz Leceaga, Córy ziemi, tłumaczył Jerzy Żebrowski, Albatros, Warszawa 2021