Chlebowy taniec i inne ciekawe obyczaje ślubne
Fiona DenayerJedzenie i śluby to nierozłączny duet. Nieodparcie przywodzi on na myśl stoły uginające się od półmisków wypełnionych wybornie wyglądającymi, wykwintnymi potrawami; jednak pokarm służy nie tylko do schlebiania apetytom weselników. Szczególne miejsce zajmuje tu chleb, który występuje w głównej roli podczas rytuałów małżeńskich w niektórych regionach Włoch, Macedonii i Cypru.
Na porządku dziennym podczas wielu europejskich ślubów jest posypywanie nowożeńców ryżem. Korzenie tego ciekawego i wiekowego obyczaju prowadzą nas do pieczywa właśnie – sięgają bowiem czasów Starożytnego Rzymu, kiedy występował on pod postacią chleba. Uwieńczenie confarreatio – tradycyjnej ceremonii zaślubin patrycjuszy – stanowiło przełamanie lub rozkruszenie chleba nad głową panny młodej. Był to bardzo znaczący rytuał. Nasiona i chleb od zarania dziejów symbolizowały przecież płodność i życie oraz, jak wierzono, mogły mieć wpływ na przyszłe powodzenie w życiu rodzinnym. Znaczenie chleba uwidacznia się już zresztą w samej nazwie ceremonii confarreatio, która wywodzi się od chleba orkiszowego, panis farreus. W późniejszym okresie rytuał ten przekształcił się w zwyczaj posypywania pary młodej okruchami chleba, pszenicą lub ziarnami innych zbóż, czym upodobnił się do współczesnego rzucania ryżem.
Pląsy i dąsy
W dzisiejszej Macedonii wyjątkowe miejsce w porządku weselnego wieczoru zajmuje oryginalny taniec z okrągłym bochnem słodkiego chleba zwanego koluk. Tak jak w przypadku wielu rytualnych rodzajów chleba, jego kształt symbolizuje więź bez końca. Wpierw chleb uderza w tany w objęciach Nunko, ojca chrzestnego, który dumnie prezentuje swoje ruchy otoczony tanecznym kręgiem zwanym horo. Kołysząc się, unosi on koluk ponad głowy nowożeńców, którzy teraz wkraczają na scenę. W końcu do zabawy włączają się także rodzice, babcie oraz pozostali goście, jedni po drugich podrygując z chlebem. Skończywszy pląsy, panna i pan młody wdają się w pojedynek, którego celem jest zdobycie większej części koluka. Chwytają go oni i ciągną, każde w swoją stronę, tak mocno, jak tylko potrafią. Mówi się przecież, że to z nich, które zdobędzie największy kawałek pieczywa, będzie rządzić w domu.
Focacce i precle
Nie tylko Macedończycy nie wyobrażają sobie weseliska bez chleba. I tak na przykład, w niektórych wioskach włoskiej Kalabrii miewały miejsce podobne chlebowe bitwy. Bochenkiem na służbie była tu olbrzymia focaccia, ozdobiona wypiekanymi podobiznami ptaków i innych zwierząt. Tak jak podczas macedońskich uroczystości, państwo młodzi uczepieni krańców focacci próbowali uszczknąć jak największą jej część.
Wreszcie, co nie mniej ważne, pamiętne zaślubiny nie mogą rozpocząć się bez odpowiedniego zaproszenia. Do początków XX wieku w wiejskich regionach Cypru nie wypadało spraszać weselników za pośrednikiem czegoś tak pospolitego jak papierowe zawiadomienie o uroczystości. W jego miejsce przyszłym gościom wręczano osobiście specjalny precel zwany glystarka. Alternatywą był dla niego bochenek pomyślany jako splot dwu połówek – symbol więzi między kochającą się parą.