Fata Morgana. O tym, jak pewna wróżka uratowała Sycylię
Justyna Bocian-TemporaleFatamorgana, zwana również mirażem, to zjawisko powstania pozornego obrazu odległego przedmiotu w wyniku różnych współczynników załamania światła w warstwach powietrza o różnej temperaturze, a co za tym idzie, gęstości. Tyle encyklopedycznej definicji. Legenda – a może prawda? – jest o wiele ciekawsza...
Wody Cieśniny Mesyńskiej kryją w sobie wiele tajemnic; pełne są zdradliwych wirów morskich, które od tysięcy lat przerażały płynących tamtędy marynarzy. Nie mniej przerażające są dwa do dziś czające się w ich otchłaniach potwory: Scylla i Charybda. Według jednej z licznych wersji legendy, Scylla była niegdyś piękną nimfą, w której zakochał się równie urodziwy rybak, Glaukos. O jego względy walczyła z kolei zazdrosna wróżka Kirke. Chcąc pozbyć się rywalki, zamieniła ją w odrażające monstrum. Charybda z kolei została zaklęta w potwora przez Zeusa, którą ukarał ją za żarłoczność i chciwość. Od tamtej pory pochłania ona i wypluwa ogromne masy wody morskiej, wraz z okrętami i promami. Przed podróżą przez Cieśninę lepiej zatem dobrze się zastanowić…
Cieśnina Mesyńska potrafi jednak także zauroczyć i zadziwić, zwłaszcza kogoś, kto ma tyle szczęścia, aby ujrzeć niezwykły spektakl rozgrywający się pomiędzy wodą i powietrzem. Jest to przedstawienie w innym, magicznym wymiarze. Zdarza się bowiem, że nad szmaragdowymi wodami dzielącymi Italię kontynentalną od Sycylii ujrzeć można materializującą się nagle ogromną górę skapaną w fioletowym blasku lub miasto drżące w słońcu i zadziwiające wyrafinowaną linią strzelistych wież i soczystą zielenią wiszących ogrodów. Spektakl ten nosi nazwę fatamorgana.
Naukowe wyjaśnienie tego zjawiska, zwanego również mirażem, odwołuje się do załamania światła w warstwach atmosfery o różnej temperaturze, a co za tym idzie, o różnej gęstości. Jakże jednak zaakceptować tę encyklopedyczną definicję, tak bardzo odartą z magicznej tajemnicy? Tym bardziej wiedząc, że prawda jest zgoła inna…
A mianowicie, dawno, dawno temu, był sobie król barbarzyńca, którego żądza władzy była tak wielka, że żadna przeszkoda nie była mu straszna. Wierzył, że może zapanować nad całym światem i konsekwentnie podbijał kolejne krainy, odprawiając po każdej wygranej bitwie taniec zwycięstwa okupionego krwią tysięcy wojowników. Gdy dotarł na koniec Półwyspu Apenińskiego, do Reggio, musiał zatrzymać się w swym szaleńczym tańcu, aby obmyślić plan, jak przedostać się na druga stronę Cieśniny Mesyńskiej i zdobyć Sycylię, zwaną Wyspą Słońca. Wówczas zjawiła się u niego urodziwa niewiasta. Zaproponowała mu dobrowolne oddanie innej wyspy, której była panią. Król, widząc tak łatwy łup, długo się nie zastanawiał. Spojrzał tylko na piękną krainę leżącą niedaleko brzegu, prawie na wyciągnięcie ręki, dosiadł konia i rozkazał swym żołnierzom jechać za nim. Oczywiście wyspa okazała się mirażem, a nad chciwym królem i jego armią zamknęły się morskie fale, pochłaniając ich na wieki. Panią znikającej wyspy była zaś królowa wróżek (fata po włosku znaczy „wróżka”) o imieniu Morgana, która do dziś przypomina czasem o swoich cudownych mocach oraz ostrzega tych, których złudzenia pociągają bardziej niż rzeczywistość…
Zdjęcie główne: Bjoern Schwarz / Flickr, CC BY 2.0