Gombrowicz w Prowansji
Agnieszka JasińskaWielki polski powieściopisarz, nowelista i dramaturg Witold Gombrowicz znalazł swój dom na południu Francji.
Witold Gombrowicz powrócił do Europy na początku lat ’60 po prawie 25-letniej emigracji w Ameryce Południowej. Było to możliwe dzięki stypendium Fundacji Forda w Berlinie Zachodnim. Następnie trafił do Francji: początkowo do Paryża, a docelowo do podparyskiego opactwa Royaumont. Znajdowało się tam międzynarodowe centrum kultury, które wspierało artystów zmuszonych na co dzień mieszkać w miejscach, „gdzie piękno i poezja są nieobecne”. W tym czasie był już rozpoznawany, uważany za awangardowego pisarza, jego status wydawał się zupełnie inny niż parę lat wcześniej w Argentynie. A jednak Gombrowicz po przyjeździe do Europy nie bardzo wiedział, gdzie się podziać. Nie przepadał za Francją i Francuzami, paryskie życie intelektualne budziło w nim niechęć. Jednocześnie lekarze zalecali choremu na astmę Gombrowiczowi wyjazd w góry. Najchętniej wróciłby do Ameryki Południowej, ale to nie wchodziło w grę. Idealnie byłoby zostać w Europie i zamieszkać w jakimś miłym miejscu o korzystnym dla astmatyka klimacie. W Royaumont poznał Ritę Labrosse, Kanadyjkę korzystającą ze wsparcia rządu francuskiego, która próbowała przygotować doktorat na temat pisarki Colette. Rita Labrosse desperacko trzymała się Francji, bo bardzo nie chciała wrócić do Kanady. Pochodziła z konserwatywnej rodziny, ze środowiska, w którym rola kobiety była jasno określona: po osiągnięciu pewnego wieku oczekiwano, że wyjdzie ona za mąż i urodzi dzieci. Tymczasem Rita nie chciała o tym słyszeć. Z drugiej strony Francja rozczarowała Ritę. Paryżanie byli dla niej nieprzyjemni, okazywali jej niechęć, a wręcz pogardę dla kanadyjskiego pochodzenia i akcentu. Spotkanie Gombrowicza i Rity w Royaumont poskutkowało swoistym układem…
Rita i Witold
Zdecydowali się na wspólny wyjazd na południe Francji i zamieszkanie pod jednym dachem w pięknej nadmorskiej miejscowości Vence, położonej około 10 kilometrów od Nicei. Rita potrzebowała pracy i dachu nad głową, schorowany i słaby Gombrowicz – opieki i zajęcia się jego sprawami zawodowymi. Oczywiście nie byłoby to z pewnością możliwe, gdyby nie darzyli się sympatią. Ricie polski pisarz niezwykle się podobał – był zabawny, inteligentny i w niczym nie przypominał poważnych wykładowców akademickich. Jednocześnie miała bolesną świadomość, że gdyby w Royaumont była w tym czasie inna dziewczyna, to pisarz jej właśnie zaproponowałby wyjazd na południe kraju. Witold uważał Ritę za ładną i bystrą, lubił jej amerykański styl. Oboje odczuwali też niechęć do Francuzów i ich mentalności. Początkowo układ między pisarzem i jego pomocnicą miał charakter czysto pragmatyczny z powodów wymienionych powyżej. Szybko jednak doszło między nimi do „skrócenia dystansu”. Rita zakochała się w Witoldzie, o czym skwapliwie poinformowała swojego chlebodawcę i towarzysza życia. Wiedziała, że Witold w minionych latach spotykał się z mężczyznami i chciałby takie kontakty kontynuować w nowym miejscu. Pisarz tymczasem mawiał: Od kiedy zdziadziałem, mam wściekłe powodzenie u kobiet. Ich związek szybko przeszedł w fazę namiętną, co Gombrowicz odnotował w swoich prywatnych notatkach. Jednocześnie Rita zdawała sobie sprawę z charakteru tej relacji, godząc się na jej ewentualny otwarty charakter. Witold też miewał momenty niepewności ich związku. W liście do przyjaciół wspomniał, że nie wie, czy jest w stanie zatrzymać przy sobie tak aktywną i nowoczesną kobietę, która gra w tenisa i jeździ konno. Należy dodać, że Witolda i Ritę dzieliło aż 30 lat.
Rita okazała się jednak wspaniałą towarzyszką życia: dobrze zorganizowana, praktyczna, zajmowała się sprawami zawodowymi, tłumaczyła co trzeba na angielski, którego Gombrowicz nie znał zbyt dobrze. Ponadto świetnie gotowała, prowadziła samochód, organizowała Witoldowi czas w Vence i poza miastem. Wyjeżdżali razem na krótkie wycieczki po okolicy. Witold lubił dyrygować podczas podróży, narzucać Ricie, gdzie ma skręcić w prawo, a gdzie w lewo. Nierzadko kazał się jej zatrzymać i uskuteczniał godzinne spacery „dla higieny” w wybranym przez siebie miejscu. Oboje lubili te eskapady stanowiące ważne urozmaicenie ich życia, które, według Witolda, polegało na kaszleniu i kwękaniu. Oboje organizowali też spotkania towarzyskie w swoim mieszkaniu na piętrze willi Alexandrine.
Dom
Willa Alexandrine znajduje się przy jednym z głównych placów Vence, pięknego miasteczka usytuowanego nad morzem i u stóp Alp Nadmorskich. Sam Gombrowicz mówił, że miasto położone jest niegłupio, że jest to miejscowość szykowna, w której nie brak rezydencji wykwintnie ukrytych w kępach palmowych, za murami róż, w gęstwinie mimoz. Mieszkanie Witolda i Rity miało okna wychodzące na cztery strony świata i cztery różne krajobrazy. Witold wybrał pokój z widokiem na góry.
W środku placu du Grand Jardin, obok którego wzniesiono Alexandrine, do dziś znajduje się małe źródełko dostarczające wodę od 2 tysięcy lat. Wokół roztaczają się wspaniałe zapachy bogatej miejscowej flory – Vence jest jednym z lokalnych ośrodków perfumiarstwa. W miasteczku chętnie zatrzymywali się artyści: mieszkał tam Matisse, Chagall, bywał Picasso i Breton. W Vence działa niewielka, ale znana i ceniona Michael Károlyi Memorial Foundation, założona przez węgierskiego polityka, który oddał pośmiertnie swój majątek na promocję sztuki. Tam też zatrzymał się polski artysta plastyk Kazimierz Głaz, który swoją przyjaźń z pisarzem opisze później w książce Gombrowicz w Vence. Głaz bywał w domu Gombrowicza właściwie codziennie. Dom autora był otwarty dla lubianych przez niego osób: oprócz Głaza odwiedzali go regularnie Maria i Bohdan Paczowscy, Konstanty Jeleński, Józef Jarema, Izabela Neyman, a także Czesław Miłosz i Sławomir Mrożek.
Ci dwaj ostatni zostali uwiecznieni przez Gombrowicza i jego biografów nie tylko jako uczestnicy dyskusji o literaturze, ale też rozmaitych zabaw, dysput i brewerii. Słynny jest motyw gonitwy Gombrowicza za Miłoszem, którą Witold uskutecznił, aby obciąć koledze jego krzaczaste brwi. Zabawne aspekty życia codziennego Gombrowicza we francuskich realiach ze Sławomirem Mrożkiem jako drugim bohaterem przywołuje między innymi Klementyna Suchanow, autorka niezwykle wnikliwej i bogatej biografii pisarza. Podczas nieobecności Rity Mrożek wpada do Gombrowicza, a ten natychmiast wciąga go do rozmaitych gospodarskich czynności. Prosi go np. o przygotowanie kolacji, sugerując podanie makaronu – najlepiej pomieszanych różnych rodzajów, żeby nie było banalnie. Na pytanie Mrożka, jak długo należy makaron gotować, Gombrowicz odpowiada: Aż będzie ugotowany. Mrożek nie daje za wygraną i dopytuje, po czym poznać. Trzeba będzie spróbować – odpiera gospodarz domu.
Kulinarne zwyczaje Gombrowicza to zresztą osobny temat. Z jednej strony doceniał świetną kuchnię Rity, jej wystawne kolacje, na które zapraszali znajomych, i podczas których serwowali wyśmienite lokalne specjały takie jak sery, owoce morza, wina. Z drugiej – tęsknił za kuchnią polską: kaszą gryczaną i ziemniakami z kwaśnym mlekiem. Zarówno kasza jak i kwaśne mleko niedostępne były we Francji, więc to drugie Gombrowicz rekompensował sobie zastępując je jogurtem naturalnym, co budziło zdumienie zagranicznych znajomych. Miał też zwyczaj codziennego picia kawy na Place du Grand Jardin, w kawiarni Tony. Zostawiał zawsze jednego franka, mimo że kawa kosztowała 30 centów. Kazimierz Głaz uważał to za wielkopański, ale nieco pretensjonalny i niepotrzebny gest potomka szlachty kresowej.
Praca zawodowa i kontakty z innymi przedstawicielami literatury
W Vence Gombrowicz dokończył jeden ze swoich najważniejszych dramatów, czyli Operetkę. Pisał, że pracy twórczej sprzyja otoczenie. Pobliska Nicea i jej wille z wieżyczkami, balkonami i loggiami, pseudomauretańskie motywy architektoniczne, rezydencje „maharadżów” i neogotyckie zamki plus promenada Anglików, po której przechadzają się starletki aspirujące do bycia gwiazdami, to dla pisarza idealna scenografia dla jego sztuki.
Podczas pobytu w Vence Gombrowicz został też laureatem Międzynarodowej Nagrody Wydawców Prix Formentor. Nie obyło się bez pewnych perypetii przy jej przyznawaniu. W 1966 roku obrady jury przyznającego ową nagrodę za rok 1965 odbywały się w odległym o 70 kilometrów Valescure. Pod koniec prac jury wiadomo było, że Gombrowicz jest poważnym kandydatem do zwycięstwa. Z miejsca obrad zaczęli do Vence przybywać dziennikarze, którzy chcieli porozmawiać z faworytem. A faworyt zaczął mieć coraz większy apetyt na nagrodę o wartości 10 tysięcy dolarów. Kwota ta wydawała się nie do pogardzenia w sytuacji, gdy ma się w miarę stabilną sytuację finansową, ale trudno przewidzieć, co wydarzy się następnego dnia. Gombrowicz zanotował w Dziennikach: Żądza mnie chwyciła. Dolary! I potem ciągle ktoś telefonował, dolary, dolary i w finale już tylko rozgrywka między Saulem Bellowem i mną, dolary! W dniu, w którym miał zapaść wyrok, moja godność była szmatą, moja suwerenność głupstwem, dolary, dolary, dolary… Nagroda powędrowała jednak do Bellowa. Gombrowicz nie krył rozczarowania i wściekłości na przewodniczącą jury, która wyznała niefrasobliwie, ze nie mogła przebrnąć przez nominowaną Pornografię i przeczytała zaledwie 50 stron. Na szczęście w kolejnej edycji nagroda została podwojona, a uhonorowany nią Gombrowicz otrzymał 20 tysięcy dolarów. Na marginesie dodajmy, że pod koniec swojego życia polski pisarz uważany był za poważnego kandydata do Literackiej Nagrody Nobla. Prawdopodobnie otrzymałby ją, gdyby nie śmierć w 1969 roku.
Autor nie szczędził gorzkich słów pisarzom, tłumaczom i wydawcom zagranicznym. Mimo częstych zaproszeń na festiwale, konferencje i spotkania, nie korzystał z nich. Udział w tego typu wydarzeniach uważał za rodzaj prostytuowania się. Jeśli ktoś ze środowiska chciał się z nim spotkać, musiał przyjechać do Vence. Gombrowicz miał alergię na wydarzenia, w których brało udział więcej niż dwóch pisarzy. Tolerował tylko tych, z którymi znajdował wspólny język, najlepiej jego język ojczysty, stąd stałe zaproszenia do Vence dla twórców polskich. Francuskich trzymał na dystans. Raz odwiedził go Gustave Le Clézio, ale nie z powodu zainteresowania twórczością Polaka, lecz z przyczyn bardziej prozaicznych: żona Le Clézio, pół-Polka, pisała pracę o powstaniu listopadowym. Gombrowicz, we właściwy sobie prowokujący sposób, zasugerował jej, by, nie znalazłszy informacji o interesującym ją wątku, zmyśliła cokolwiek. Sam Le Clézio wywarł na Gombrowiczu duże wrażenie – nie jako partner do intelektualnej wymiany myśli, lecz dlatego, że był urodziwy i szykowny. I nie wiedział o Gombrowiczu nic. W międzyczasie zagraniczni tłumacze nazywali Gombrowicza snobem i zgrywusem. Niemiec Rudolph Richter napisał o Alexandrinie jako o miejscu szkaradnym, zimnymi umeblowanym bez ładu i składu.
Odejście
Właściwie od samego początku pobytu w Vence stan zdrowia Gombrowicza ulegał pogorszeniu. Astma nasilała się, pisarz czuł się coraz słabszy. Pojawiały się też nowe dolegliwości wymagające leczenia. Oprócz kaszlenia i kwękania, Gombrowicz miewał problemy z oddychaniem, z wchodzeniem na piętro willi, z wieloma podstawowymi aktywnościami. O życiu intymnym w pewnym momencie nie było już mowy. W grudniu 1968 roku, 7 miesięcy przed śmiercią, wziął ślub z Ritą. Na zdjęciach z ceremonii w domu państwa młodych widać pisarza na wózku.
W lipcu 1969 roku udzielił ostatniego wywiadu. Jeden z amerykańskich profesorów wysłał Gombrowiczowi pytania dotyczące teatru; chciał je opublikować je w piśmie poświęconym sztuce dramatycznej. Gombrowicz dyktował odpowiedzi Ricie. Wywiad to swoisty portret dramaturga-prowokatora. Nieistotne są takie czynniki jak dobór reżysera czy aktorów do jego sztuk; nie interesuje go asystowanie przy próbach, a idealną przestrzenią artystyczną jest zwykły, spory teatr z dobrą akustyką. Zapytany o to, jakie są jego plany na przyszłość, odpowiedział: Grób. Niewiele się pomylił – śmierć przyszła 24 lipca 1969 roku. Został pochowany na cmentarzu przy Avenue Colonel Meyere w Vence.
Bibliografia:
Andrzej Franaszek, Gwiazda Piołun, Kraków 2022
Kazimierz Głaz, Gombrowicz w Vence, Kraków 1989
Witold Gombrowicz, Dziennik 1959–1969, Kraków 1997
Klementyna Suchanow, Gombrowicz, ja geniusz, Wołowiec 2017