kultura sztuki piękne historia

Hrabia Carnarvon, Howard Carter i odkrycie grobowca Tutanchamona

Marcin Giedrojć

Przed stu laty, 26 października 1922 roku, Howard Carter współpracujący z hrabią Carnarvon odkrył grobowiec Tutanchamona.

Poniższy tekst stanowi fragment artykułu Nęcąca tajemnica, poświęconego największym odkryciom archeologicznym w historii. Ukazał się on w drukowanym wydaniu magazynu “Lente, nr 2/2016. Nakład numeru został już wyczepany – zapraszamy do lektury e-booka dostępnego tutaj.

Szaleniec, któremu zawdzięczamy jedno z najwspanialszych odkryć archeologicznych XX wieku, pochodził z mglistej, chłodnej i zielonej Anglii. Jego droga do sukcesu, który miał miejsce w suchym, gorącym i pustynnym Egipcie, była bardzo pokręcona. Zacznijmy od nazwiska, które mówi o nim chyba najwięcej: George Edward Stanhope Molyneux Herbert, 5 Earl of Carnarvon. Tak, nasz bohater był angielskim arystokratą, do tego niezwykle majętnym. Sam tytuł i bogactwo nie pomogły mu w zdobyciu dobrego wykształcenia, za to pozwoliły realizować pasje. Podróżował po świecie, kolekcjonował grafiki, posiadał konie wyścigowe i – na początku XX wieku! – wyścigowe samochody. Po ciężkim wypadku w jednym z nich udał się na rekonwalescencję z wilgotnej Anglii do suchego Egiptu. I właśnie wtedy odkrył prawdziwe powołanie: poszukiwanie przeszłości ukrytej pod piaskami pustyni. Ze swoim pochodzeniem i majątkiem nie miał problemów z uzyskaniem stosownej koncesji na prowadzenie wykopalisk. Niestety dał mu się we znaki brak jakiegokolwiek przygotowania teoretycznego – zrozumiał, że bez fachowej pomocy nic nie osiągnie.

George Herbert, piąty hrabia Carnarvon
George Herbert, piąty hrabia Carnarvon

Z odsieczą przyszedł mu jednak jego rodak i… przypadek. Rodak pochodził z bardzo ubogiej, wielodzietnej rodziny. Brak środków i bardzo słabe zdrowie spowodowały, że jego edukacja zakończyła się na podstawowym poziomie. Ojciec uczył go jednak rysunku, a chłopak przejawiał w tym kierunku naturalny talent. Dzięki temu jako 17-latek dostał posadę kopisty scen z grobowców w Egipcie. Na nazwisko było mu Howard Carter. Od tego momentu jego kariera przebiegała podręcznikowo. Nie tylko rysował, lecz także zdobywał wiedzę w zakresie profesjonalnego prowadzenia badań archeologicznych. Awansował. Niestety, gdy znalazł się na szczycie, wystarczył jeden mały incydent międzynarodowy, by wszystko się posypało. Zrządzeniem losu jednak to  właśnie wtedy na jego drodze stanął bogaty lord. Jest rok 1907: pragnienia i pieniądze jednego łączą się z umiejętnościami i pasją drugiego. Razem dokonali wielu wspaniałych odkryć, ale ich cel był tak naprawdę jeden. Podobnie jak setki innych kopiących od lat w Dolinie Królów, pragnęli odkryć w pełni zachowany i wyposażony grobowiec. Poświęcili na to 15 długich lat. W pewnym momencie nawet bogatemu lordowi zabrakło funduszy, wówczas odrobinę majętniejszy niż wcześniej Carter zainwestował wszystkie swoje oszczędności. Warto było…

Chwila otwarcia grobowca Tutanchamona
Chwila otwarcia grobowca Tutanchamona

 

Opis odkrycia brzmi jak scenariusz filmu sensacyjnego. Carter w ostatnim sezonie badań, w miejscu, w którym nikt nie kopał, bo od tysięcy lat stały na nim baraki, znalazł stopień schodów, potem kolejny, i kolejny, zaś głęboko na końcu – zapieczętowane drzwi. Po ich otwarciu – korytarz i kolejne wrota. Nie otworzył ich jednak, czekał na przybycie wspólnika. Lojalność zwyciężyła nad ciekawością odkrywcy. Kiedy partner wreszcie się zjawił, drzwi otworzono, a między naszymi bohaterami odbył się słynny, istnie brytyjski dialog: – Widzi pan coś? – spytał Carnarvon. – Tak, cudowne rzeczy. – odparł Carter.

Tymi cudownymi rzeczami były jedynie zdobienia sali; samego sarkofagu brakowało. Odkryto go za tajnymi, zamurowanymi drzwiami kilka miesięcy później. Carnarvon wkrótce potem zmarł, nie doczekawszy najważniejszego: dopiero 2 lata później ujrzano bowiem spoczywającą w sarkofagu mumię faraona Tutanchamona.

Howard Carter
Howard Carter

Opis grobowca egipskiego władcy zasługuje na osobny artykuł. Nie był przeznaczony dla Tutanchamona. Faraon trafił tu przypadkiem – umarł tak młodo, że nie zdążono przygotować jeszcze jego własnego grobowca. Ten był zbyt skromny jak dla boga na ziemi. Wykuty w skale, składał się ze schodów prowadzących do korytarza oraz 4 komór, w tym komory grobowej i skarbca. Na wszystkich zamurowanych drzwiach znajdowały się pieczęcie. Przedmioty wydobyte z grobowca możemy dziś podziwiać w muzeum w Kairze. Najbardziej znana jest złota maska przykrywająca twarz mumii, jednak warto pamiętać, że wśród skarbów znajdował się także złoty tron, złote łoża, posągi czy złocone rydwany. Sam Tutenchamon spoczywał w kwarcytowym sarkofagu w trzech złotych trumnach włożonych jedna w drugą.

Przypadek sprawił, że młody król trafił do tego grobowca; przypadek, że przez ponad 3 tysiące lat nie został on odkryty i zrabowany. Jednak samo odkrycie było efektem nieustawania w pasji i lojalnej współpracy. Na marginesie warto dodać, że do dziś nie wiadomo, czy legenda o klątwie Tutanchamona zawierała w sobie ziarno prawdy – faktem jest, że z osób biorących udział w wykopaliskach tylko jeden Carter cieszył się długim życiem. Dla reszty uwodzenie historii okazało się dosłownie fatalne.

 

Zdjęcie główne: Howard Carter i jego egipski asystent przy sarkofagu Tutanchamona (fotografia koloryzowana).