podróże sprawdzone adresy

Magiczna Barcelona

Gosia Villatoro

Wierzycie w magię? Wielu czytelników, słysząc to słowo, myśli zapewne o Harrym Potterze i w odpowiedzi na moje pytanie przecząco kręci głową. Uwielbiam Harry'ego Pottera, ale akurat nie taką magię mam na myśli. Chodzi mi o taki rodzaj czarów, który sprawia, że wchodząc do jakiegoś miejsca, czujemy jak gdyby czas się zatrzymał, mamy gęsią skórkę na całym ciele i zapiera nam dech w piersiach. Taką magię, która pozwala na chwilę zapomnieć o wszystkim innym, sprawi, że przestają na moment istnieć przeszłość i przyszłość, a liczy się tu i teraz, i ten niesamowity kawałeczek planety, w którym się znajdujemy. Wspomnienie zachwytu odczuwanego podczas odkrywania takich zakątków pozostaje ze mną na zawsze; to one wywołują poruszenie w sercu, kiedy wracam pamięcią do odwiedzin w danym kraju czy mieście. To ono sprawia, że wierzę w magię.

Dziś chciałabym zabrać Was na spacer po mojej ukochanej Barcelonie i pokazać Wam te miejsca, które mnie oczarowały i zachwyciły. To mój osobisty przewodnik magiczny po stolicy Katalonii.


Torre Bellesguard

Czyli, z katalońskiego, Wieża Pięknego Widoku, znana też jako Casa Figueres, w dzielnicy Sarrià-Sant Gervasi. Nie wiedzieć czemu, jedna z mniej popularnych kreacji Gaudiego, a przecież nie mniej zachwycająca niż Casa Mila’ czy Casa Batllò. Wygląda trochę jak pałacyk z bajki, urzekając detalami takimi jak dach w kształcie głowy węża, okalające budynek ogrody czy wieża, która dała budowli nazwę. W środku podziwiać można zarówno wpływy gotyku, jak i stylu mudéjar i modernizmu. Co ciekawe, tak charakterystyczne barwne mozaiki, nieodmiennie kojarzące nam się z Gaudim właśnie, stworzył inny artysta, Domenèc Sugrañes i Gras. Torre Bellesguard jest dziełem sztuki samym w sobie, jednak prawdziwą magię poczuć można, uczestnicząc w jednym z licznych odbywających tu koncertów. To jakby przenieść się na chwilę do jakiejś baśniowej krainy. Ja wręcz wypatrywałam pojawienia się w każdej chwili elfów bądź wróżek…

c/Bellesguard, 20

 

Torre Bellesguard, fot. Catalan Art & Architecture Gallery (Josep Bracons) Barcelona / CC BY-SA 2.0
Torre Bellesguard, fot. Catalan Art & Architecture Gallery (Josep Bracons) Barcelona / CC BY-SA 2.0


El Bosc de les Fades

A skoro o elfach i wróżkach mowa… Jest w Barcelonie, w samym centrum, choć nieco na uboczu względem znanych turystycznych szlaków, miejsce, które przenosi gości wprost do świata tych niezwykłych postaci. To zwykła-niezwykła kawiarnia o wiele mówiącej nazwie Las Wróżek – Bosc de les Fades. Lokal składa się z kilku sal, w których można napić się dobrej kawy, zjeść śniadanie, lunch, tapas, czy wypić wieczornego drinka. A wszystko to w niesamowitym otoczeniu drzew i dzikiej roślinności, strumyków i wodospadów, w świetle migoczących gwiazd i lampionów, w towarzystwie baśniowych stworzeń, przy dźwiękach muzyki świerszczy i pohukiwania sów. Baśniowa kraina w samym centrum metropolii!

Passatge de la Banca, 7

 

Carrer de Aiguafreda

Czasem magia może kryć się w czymś zupełnie zwyczajnym, a stworzenie bajecznej atmosfery niekoniecznie musi wymagać ogromnego nakładu pracy i kreatywności. Znakomitym przykładem jest uliczka Aiguafreda w dzielnicy Horta. Do dziś jedna z bardziej zielonych i mniej „wielkomiejskich”, kiedyś Horta składała się głównie z lasów, pól i ogrodów. Mogła też poszczycić się nieoczywistym dobrem w ówczesnej Barcelonie – czystą, świeżą, zimną wodą. Stąd właśnie pochodzi nazwa uliczki: Aiguafreda (zimna woda). Okolicę zamieszkiwały kiedyś praczki. W każdy poniedziałek zbierały od zamożniejszych mieszkańców brudne ubrania, a w sobotę oddawały wyprane. Dziś praczek już nie ma, choć starsze kobiety mieszkające w okolicy wspominają jeszcze, jak jako małe dziewczynki pomagały mamom i babciom w robieniu prania. Obecnie przy uliczce stoi osiem niewielkich domków, każdy ma małe patio lub ogródek oraz… starą, ale dobrze utrzymaną pralnię do prania ręcznego, wraz ze studnią i wiadrami. Mieszkańcy nie należą do zamożnych, ale bardzo dbają o swoje domki i ich otoczenie: zarówno uliczka, jak i obejścia utrzymane są zawsze w czystości i przyozdobione starannie pielęgnowaną roślinnością.

c/Aiguafreda, dzielnica Horta

Carrer de Aiguafreda, fot. Pere López Brosa, CC BY-SA 3.0
Carrer de Aiguafreda, fot. Pere López Brosa, CC BY-SA 3.0


Muzeum Iluzji

W dzielnicy Raval swoje podwoje otworzyło, sprowadzone tu z Rosji, Muzeum Iluzji (Museu dels Il·lusions). Na ponad 600 metrach kwadratowych prezentuje ono najróżniejsze interaktywne iluzje optyczne i zabawy wizualne, które zachwycą zarówno małych, jak i dużych. Możemy tu stać się bohaterami takich scen jak inwazja zombie, walka z Darthem Vaderem z Gwiezdnych wojen, ucieczka przed rekinem rodem ze Szczękczy spotkanie ze smokiem. Nie brakuje też odniesień typowych dla gospodarza miejsca, takich jak Dalí, flamenco, jamón serrano czy sangría. Jako że wiele atrakcji oferowanych przez muzeum wymaga patrzenia na obiekty pod odpowiednim kątem, amatorom utrwalania wspomnień na fotografiach postanowiono to ułatwić: na podłodze znajdziemy oznakowanie, które pozwoli zrobić zdjęcie z idealnej perspektywy. Jeśli zaś boimy się, że nie uchwycimy sceny odpowiednio, nie mamy kogo poprosić o zrobienie nam zdjęcia lub po prostu nie chcemy zawracać sobie tym głowy, przesympatyczna obsługa oferuje swoją pomoc również i w tym zakresie. Ja osobiście lubię trochę wierzyć w magię, ale doceniam również dobrą iluzję!

c/ Pintor Fortuny, 17


Muzeum-teatr „El Rei de la M
àgia”

 Nie mogło go zabraknąć na liście magicznych miejsc: muzeum magii, oferujące zarazem spektakle i pokazy iluzjonistyczne. U początków jego powstania, w 1881 roku, leżał znajdujący się obecnie nieopodal, przy ulicy Princesa 11, sklep z rekwizytami magicznymi, który w 1984 roku przekształcony został przez obecnego właściciela w muzeum-teatr. W części muzealnej znajdziemy tu najróżniejsze artefakty i rekwizyty, z których korzystają iluzjoniści (lub, jak niektórzy z nich wolą, by ich nazywano: magowie). Wprawdzie brakuje opisów poszczególnych przedmiotów, ale na miejscu jest miła obsługa, która z chęcią wszystko objaśni. Pokazy iluzjonistyczne odbywają się w części teatralnej i nierzadko łączą w sobie elementy magii i komedii. Siedzenia w części teatralnej są nienumerowane, więc na pokaz warto przyjść nieco wcześniej, by zająć sobie upatrzone miejsce.

c/Jonqueres, 15

 

fot. Enfo / Wikimedia, CC BY-SA 3.0
El Rei de la Màgia, fot. Enfo / Wikimedia, CC BY-SA 3.0

 

Patio de Paradís

Wydawać by się mogło, że dzielnica gotycka nie kryje już w sobie żadnych sekretów. A jednak potrafi zaskoczyć. Oto gdy spacerujemy sobie jej uliczkami, skręcamy w ulicę Paradís, numer 10 i oto na dziedzińcu możemy podziwiać… cztery rzymskie kolumny, pozostałość po Świątyni Augusta. Mają ponad 2000 lat i mierzą 9 metrów wysokości. Ot, taka niespodzianka od Rzymu w samym sercu gotyckiej dzielnicy Barcelony.

c/Paradís, 10, dziedziniec wewnętrzny

 

Laberint del’Horta

Labirynt w parku Horta cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Położony w przepięknych ogrodach Vall d’Hebron, u stóp wzgórza Collserola, to jeden z najstarszych i najlepiej zachowanych parków w Barcelonie, wart odwiedzenia sam w sobie ze względu na zarówno pieczołowicie pielęgnowaną roślinność, stawy i oczka wodne czy rzeźby, jak i odrestaurowane budynki, będące częścią dziedzictwa markiza de Llupià, de Poal y de Alfarràs. Sam labirynt to 750 metrów starannie przyciętych krzewów cyprysowych wytyczających plączące się ścieżki. W jego środku stoi posąg rzymskiego boga Erosa. Przemierzanie labiryntu w poszukiwaniu wyjścia to znakomita zabawa, pozwalająca nam poczuć się przez chwilę jak Alicja w Krainie Czarów.

Passeig dels Castanyers, 1

 

dconvertini Follow Parc del Laberint d'Horta, Barcelona, Spain
Parc del Laberint d’Horta, fot. dconvertini / Flickr, CC BY-SA 2.0

Pantà de Santa Fe

Kiedy już zmęczy nas wielkomiejski zgiełk, można odpocząć wybierając się na wycieczkę za miasto. Celem takiego wypadu mógłby być, na przykład, park Montseny z nadzwyczaj urokliwym zakątkiem zwanym Moczarami Santa Fe. To przepiękne miejsce z mnóstwem roślinności, dróżek piaszczystych i kamienistych, oczek wodnych i strumyków, idealne zarówno na letni piknik (latem jest tam przyjemnie chłodno), jak i jesienny spacer (wówczas zachwyca feerią barw). Pośrodku rezerwatu znajduje się jezioro (uwaga! obowiązuje zakaz pływania!), a spacerując można odwiedzić stary erem. Jeśli nie macie akurat ochoty na posiłek na łonie natury, to znajdziecie tu również restauracje z pysznym menu! Warto też zostać tu do wieczora, kiedy niebo nad moczarami rozjaśnia się mnóstwem gwiazd, odbijających się w lustrze wody… Ten widok zapada w pamięć i w serce! Park Montseny to miejsce o tyle niezwykłe, że zupełnie nie przypomina krajobrazem tego, do czego przyzwyczaił nas region śródziemnomorski – bliżej mu do… naszych mazurskich lasów. Jeśli więc macie ochotę wypocząć w pięknych okolicznościach przyrody i jak za dotknięciem magicznej różdżki przenieść się z krainy Morza Śródziemnego do Krainy Tysiąca Jezior – koniecznie odwiedźcie Pantà de Santa Fe.

Parc de Montseny, pod Barceloną

 

Tak wygląda moja, absolutnie subiektywna lista magicznych barcelońskich miejsc. Być może czytelników oczaruje całkiem inny zakątek miasta i z zupełnie innych powodów… Ale czyż nie to właśnie jest w magii najpiękniejsze, że pozwala się odkrywać każdemu w inny sposób?

 

Zdjęcie główne: witraż w Casa Figueres, fot. Catalan Art & Architecture Gallery (Josep Bracons) Barcelona / CC BY-SA 2.0