kultura sztuki piękne

Mistrzowskie studium gniewu. Mojżesz Michała Anioła

Julia Trzcińska-Biskupska

Rozpalił się wówczas gniew Mojżesza i rzucił z rąk swoich tablice i potłukł je u podnóża góry. Wj 32, 19

W jaki sposób można oddać tę scenę w malarstwie, w rzeźbie? Chodzi o bardzo ważny fragment Pisma – mówi przecież o sprzeniewierzeniu się Bogu, ale także o ludzkiej słabości, jaką jest niecierpliwość. Ludzie znudzili się czekaniem na proroka, na Boga, więc go sobie ulepili, co rozgniewało Pana. Mojżesz wstawił się za swym ludem, by Najwyższy nie zsyłał okrutnej kary. Ogarnęła go jednak straszna wściekłość, gdy ujrzał, że jego wysiłek, jego starania o przymierze, o uwolnienie ludu z niewoli egipskiej – wszystko miało zostać obrócone w niwecz na skutek ludzkiej lekkomyślności. Wzburzony, zniszczył tablice Prawa, wypisane własną ręką Pana. Jak silny musiał być ów gniew, że Mojżesz posunął się do takich czynów? Możemy sobie tylko wyobrażać, a wsparciem dla naszej wyobraźni niech będzie figura Mojżesza w nagrobku Juliusza II, dłuta Michała Anioła.

Historia papieskiego nagrobka jest równie monstrualna jak sam nagrobek. Watykański monarcha i głowa Kościoła, Juliusz II z potężnego rodu della Rovere, umyślił sobie, że miejsce jego wiecznego spoczynku uświetni pomnik wykonany przez Michała Anioła, młodego rzeźbiarza cieszącego się w Rzymie wielką sławą. Zamówienie poczynił w 1505 roku, czyli chwilę po tym, jak na Piazza Della Signoria we Florencji wystawiono pyszny pomnik Dawida, również dzieło Buonarrotiego. Artysta niezwłocznie wyruszył do Carrary, by wybrać odpowiednie bloki marmuru, co zajęło mu pół roku. Dalsza historia pomnika to ciąg awantur, kłótni, gróźb, listownych przepychanek i widma wojny florencko-rzymskiej. Ciąg ten uświetniło intermezzo w postaci zlecenia na freski w Kaplicy Sykstyńskiej – papież uparł się na nie równie mocno, jak na ingerencję w proces powstawania swojego nagrobka. Ścierające się charaktery papieża i artysty raz po raz wywoływały małe trzęsienie ziemi.

 

 

Powstało kilka projektów nagrobka, zmieniano je i poprawiano, a wskutek rozmaitych perypetii i konfliktów tylko jedna rzeźba w ukończonym dziele, Mojżesz właśnie, należy do Michała Anioła. Architektura całości znacznie odbiega od pierwotnych zamierzeń artysty – w zamyśle Buonarrotiego nagrobek miał być czymś w rodzaju wolnostojącego mauzoleum. Wystrój rzeźbiarski, nie licząc Mojżesza, jest dziełem jego współpracownika przy częściowym tylko udziale mistrza, a także rzeźbiarza spoza kręgu Michała Anioła. Wiadomo, że artysta wolał pracować sam, nie prowadził dużej pracowni, miewał uczniów i współpracowników, ale nie powierzał im istotnych zadań. Fakt, że w nagrobku większość figur i kamieniarka nie są dziełem rąk Buonarrotiego jest dość znamienny: artysta chyba nie miał serca do tego zamówienia. Trzeba jednak powiedzieć, że Mojżesz jest dziełem wybitnym i zdecydowanie podnosi rangę artystyczną pomnika.

Jak wiele posągów artysty, także Mojżesz to figura monumentalna. Nie mamy tu do czynienia z zabiedzonym prorokiem, zbiegłym niewolnikiem z Egiptu. Zamiast tego stoi przed nami  potężny mężczyzna, u którego wszystko jest wielkie: atletyczna sylwetka, splątana broda, dłonie, szeroka twarz. Rozmiary posągu sprawiają, że, patrząc na niego, czujemy się nieswojo – czy gniew proroka nie zwróci się przypadkiem przeciwko mnie? Ogromna postać Mojżesza ma być fizycznym przejawem wielkości jego ducha, jego wiary, ale też gniewu i pychy. Mojżesz i Jozue wracają do obozu Izraelitów. Prorok patrzy na lud wybrany pląsający wokół złotego bożka i wzbiera gniewem. Moment uchwycony przez Michała Anioła to moment tuż przed tym, jak Mojżesz chwyta tablice, unosi je nad głową i roztrzaskuje na drobne kawałki. Jeszcze siedzi, ale jedną nogę cofnął, tak jak wtedy, gdy chcemy się poderwać z siedzenia. Pochyla potężny tors do przodu, wciąż jeszcze przeczesuje brodę, niby z roztargnieniem, ale wzrok ma wbity w niewierny tłum. Za chwilę zerwie się z siedzenia, rozbije tablice otrzymane od Boga, ukaże lekkomyślny lud. Spali złotego cielca. A potem na nowo zawrze przymierze z Bogiem, w imieniu tych wszystkich, którzy mu się sprzeniewierzyli.

Wykuć emocje w marmurze to nie lada wyzwanie. Michał Anioł potrafił zakląć w kamieniu najsubtelniejsze drgnienia duszy, niepokój serca, plątaninę myśli. Pozornie nieruchome figury wibrują uczuciem, które genialne ręce artysty obudziły w ich kamiennej tkance. Być może jakąś część swojego własnego gniewu zawarł w tej niezwykłej twarzy, w napięciu mięśni i niemal widocznym przez połyskliwą marmurową skórę drganiu nerwów. Tajemnicę swego warsztatu Michał Anioł zabrał ze sobą tam, gdzie aktualnie przebywa. My możemy podziwiać dzieła jego spracowanych rąk i głowić się : “jak to było możliwe?”.

 

Nagrobek Juliusza II  powstawał w latach 1505-1545 r. Planowany do bazyliki św. Piotra w Watykanie, ostatecznie stanął w bazylice św. Piotra w Okowach (S. Pietro in Vincoli) w Rzymie. Znane są trzy projekty grobowca, w tym jeden na podstawie opisu Giorgio Vasariego w „Żywotach najsłynniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów” (wyd. pol. 1989, t.7). Ostateczny kształt architektoniczny oraz wystrój rzeźbiarski ustalony został już po śmierci papieża Juliusza II z jego spadkobiercami. Michał Anioł wykonał jedynie posąg Mojżesza; inne figury jego autorstwa, Geniusz zwycięstwa i dwie figury tzw. Jeńców (obecnie w Luwrze i Florencji) nie zostały włączone ostatecznie do nagrobka. Figury Lei i Racheli (alegoria życia czynnego i kontemplacyjnego) nie są dziełem Michała Anioła – zostały przez niego zlecone. Figura papieża na katafalku została wykonana przez innego rzeźbiarza, bez związku z Michałem Aniołem.