Oblicza Serenissimy. Wizerunek Wenecji w literaturze
Marta SnochTajemnicza Wenecja w dziełach Jamesa, Manna, Hemingwaya i Brodskiego żyje i umiera jednocześnie.
Literackie korzenie Wenecji jako miejsca realnego czy wyobrażonego obejmują wspomnienia Giacoma Casanovy, komedie Carla Goldoniego czy relacje z podróży Johanna Wolfganga Goethego. Późniejsi pisarze, którzy przydali najwięcej literackiej chwały miastu Dożów, wywodzą się przede wszystkim spoza Włoch – spragnieni słonecznych krajobrazów Anglicy, Amerykanie, Niemcy, Polacy. O nich, ale także o sobie samym, napisze Paweł Muratow: Dla nas, ludzi Północy, którzy wstępują na ziemię włoską przez złote wrota Wenecji, wody laguny są w istocie wodami Lety (…), gdy płyniemy gondolą lub gdy błądzimy po milczących uliczkach czy nawet wśród przypływów i odpływów gwarnej fali ludzkiej na placu św. Marka, wszędzie tam pijemy łagodne, słodkie wino zapomnienia[1].
Między zapomnieniem a śmiercią
Topos Wenecji-miasta umierającego w początkach XX wieku pojawia się jeszcze przed słynną nowelą Thomasa Manna, co szczególnie wyraźne będzie w twórczości amerykańskiego pisarza Henry’ego Jamesa. Jednak to utwór Manna zajmie stałe, niezbywalne miejsce w powszechnej wyobraźni. Powiązanie Wenecji zarówno z fatalnymi w skutkach uczuciowymi fascynacjami, jak i z tematami nieuchronnej starości, rozpadu, śmierci wydaje się wręcz nieuniknione. Świadczy o tym kultura popularna XX i XXI wieku. Romantyczną stronę Wenecji od lat wyzyskują komedie i melodramaty. Oblicze bardziej mroczne widzimy w cyklu kryminałów Donny Leon, w literaturze fantasy, wedle której miasto zamieszkują społeczności wampirów, jak również w horrorach. Za przykład posłużyć może włoski film grozy z 1988 roku pt. Nosferatu w Wenecji. Serenissima w kinie wydaje się oscylować na styku wód zapomnienia i miasta śmierci.
Jeśli w czasach romantycznych poetów Goethego i Byrona czy wizyty Napoleona (który określił miasto legendarnym już terminem „salonu Europy”) Wenecja była jeszcze miejscem, w którym dalej żywe są tradycje karnawału i tętni codzienne, zwyczajne życie, to w czasie panowania austriackiego po pokoju w Campo Formio (1797 rok) stała się miastem wręcz prowincjonalnym. Tak pisał o tej zmianie francuski dyplomata i wielokrotny gość weneckich pałaców, François-René de Chateaubriand: Austria rozciągnęła nad wszystkim zasłonę milczenia: uderzyła w wodę i wszystko ucichło[2]. Gdy Lagunę, po nieudanej niepodległościowej rewolcie, odwiedził angielski znawca sztuki John Ruskin (którego The Stones of Venice na dobre zajęły miejsce w panteonie dzieł literackich poświęconych Serenissimie), Wenecję spowijała mgła melancholii o wiele gęstsza niż w czasach, gdy Byron odbywał na Lido swoje stałe konne przejażdżki. Odczuwalna stawała się także kwestia, z którą miasto zmagało się – i zmaga do dziś: coraz większy napływ turystów. Przypomnijmy, że echa Wenecji, modnej destynacji zagranicznych podróży, wybrzmiewają już w literaturze wiktoriańskiej; wystarczy wspomnieć Małą Doritt Charlesa Dickensa czy ironiczne Prostaczki za granicą Amerykanina Marka Twaina.
Henry James
W Autografach Jeffreya Asperna Henry James w weneckich realiach przywołuje romantyczne mity z początku XIX wieku. Tytułowy Jeffrey Aspern to amerykański poeta (wyraźnie wzorowany na angielskich romantykach: Byronie i Shelleyu), zaś intryga noweli obraca się wokół legendarnych listów i dokumentów po nieżyjącym twórcy, będących prawdopodobnie w posiadaniu jego niegdysiejszej kochanki Juliany Bordereau. Siedzibą starszej pani, którą zamieszkuje ona wraz z niezamężną siostrzenicą, jest wenecka willa z zaniedbanym, ale urokliwym ogrodem, położona nad Canale Grande. Za pierwowzór Juliany posłużyła prawdopodobnie kochanka Byrona, włoska contessa Teresa Guiccicioli, oraz Claire Clairmont, o której kolekcji literackich memorabiliów krążyły legendy. W Autografach Jeffreya Asperna znajdziemy motywy z powieści gotyckiej – niszczejące palazzoJuliany wydaje się wręcz nawiedzone; sama bohaterka również sprawia upiorne wrażenie. Autografy… wyraźnie nawiązują do ponurej atmosfery podupadającej Wenecji, dogorywającego miasta-mauzoleum, które, podobnie jak Juliana, żyje wspomnieniami przeszłości. W noweli Jamesa najbardziej jednak rzuca się w oczy ironia, z jaką obrazuje on zarówno miejsce akcji, literackie tropy, jak i osobę gotowego na wszystko narratora. Groteskowe przedstawienie zarówno postaci niegdysiejszej kochanki wielkiego poety, jak i kontrast romantycznej miłości Asperna i Juliany z koniunkturalnymi zalotami narratora do siostrzenicy starej damy sprawiają, że Wenecji tej nie można brać szczególnie serio. Jest ona odbrązowioną sceną kameralnej komedii o wątpliwej moralności literackiego światka.
Zupełnie inny wizerunek Wenecji znajdziemy w jednej z najważniejszych powieści Henry’ego Jamesa, Skrzydła gołębicy. Książka eksploruje temat niewinnej Amerykanki wrzuconej w sam środek kontynentalnej intrygi. Milly, bogata dziedziczka, wpada w sidła dwójki ludzi o złych intencjach – jej pozornej przyjaciółki, ubogiej Kate, oraz sekretnego narzeczonego Kate, niejakiego Mertona. Milly jest śmiertelnie chora, a Wenecję wybiera na cel ostatniej podróży. Wśród weneckich kanałów i szalejącego karnawału rozgrywa się intryga osnuta wokół pieniędzy kobiety i jej przyszłego spadku: Kate namawia narzeczonego, by uwiódł zakochaną w nim Milly i po śmierci dziewczyny odziedziczył jej fortunę. Ostatecznie malownicze miasto stanie się nie tylko sceną ostatnich rozrywek i wzruszeń chorej, ale również miejscem jej wiecznego spoczynku. Z racji złego stanu zdrowia bohaterki, Wenecja ogranicza się dla Milly do nielicznych wizyt w najważniejszych zabytkach i do przestrzeni wynajętego przez nią Palazzo Barbaro, który w powieści otrzymał nazwę Palazzo Leporelli. W Palazzo Leporelli wciąż jeszcze czuło się atmosferę wielkiej historii, budynek przypominał bowiem wielkiego malowanego bożka, posąg obwieszony wotami. Pośród obrazów i pamiątek unosił się ów niezniszczalny duch bogatej weneckiej przeszłości, niczym istota, którą człowiek może wielbić i której powinien służyć[3].
W szkicu o wizerunku Wenecji w anglosaskiej literaturze Stephen Spender wskazuje, że już od czasów Wenecji Szekspira, gdzie podstępna zdrada Iago przypieczętowała los Desdemony w Otellu, a Jessica dla ukochanego zdradziła swego ojca Shylocka w Kupcu weneckim, miasto to utożsamiane jest w angielskiej literaturze ze zdradą. Nie inaczej, uważa badacz, ma się tematyka osadzonych w Wenecji utworów Jamesa: Wenecja Henry’ego Jamesa w „Autografach Jeffreya Asperna” i „Skrzydłach gołębicy” jest miejscem, gdzie kwitnie piękno i przepych, niemniej w każdym opowiadaniu jest także scena zdrady. (…) W angielskiej wyobraźni literackiej, sądząc z dzieł angielskich i na angielski przełożonych, Wenecja jest miastem dwuznacznym: to zarazem symbol zbawienia i zepsucia[4]. To zepsucie odbija się też w wizerunku samego miasta, gdy relacja Kate i Mertona wydaje się coraz bardziej rozpadać: Wenecja, gdzie z ciemnych, wiszących nisko nad ziemią chmur leją się strugi lodowatego deszczu, a wąskimi zaułkami przemyka groźny wiatr; gdzie królują wahania i wątpliwości, a żyjący z wody ludzie kryją się skuleni, bez pracy i zarobku, za to znudzeni i pełni cynizmu, pod arkadami i mostami[5].
Thomas Mann
Thomas Mann rozpoczął pracę nad Śmiercią w Wenecji przed wybuchem I wojny światowej w 1911 roku. Pisarz, wielokrotnie goszczący w mieście nad laguną i położonym na Lido hotelu Des Bains, wskazywał w swych listach na kilka źródeł inspiracji, które pozwoliły mu stworzyć dzieje ostatniej, fatalnej i upokarzającej namiętności uznanego pisarza Gustava von Aschenbacha. Pierwszym była historia miłości siedemdziesięcioletniego Goethego do nastoletniej Ulriki von Levetzow. Drugim – postać modernistycznego kompozytora i dyrygenta Gustava Mahlera, którego śmierć wstrząsnęła Mannem podczas włoskich wakacji na wyspie Brioni: czytałem biuletyny o jego ostatnich godzinach, utrzymane w iście książęcym tonie. Te wzruszenia zmieszały się potem z wrażeniami i myślami, z których wyrosła moja nowela, tak, że mojemu bohaterowi zbliżającemu się do orgiastycznego końca, nie tylko nadałem imię wielkiego muzyka, ale ponadto opisując jego powierzchowność użyczyłem mu maski Mahlera[6].
Wenecja w noweli Manna stworzona jest z szeregu ikonicznych elementów, które przejdą do żelaznego repertuaru jej przyszłych literackich opisów: niepokojące piękno miasta naznaczone śmiercią i mrokiem, gondole porównywane do trumien, labirynt uliczek w których łatwo się zagubić, zwodniczy urok błękitnej laguny, jednocześnie śmiertelnie szkodliwej i mającej właściwości wód zapomnienia. Któż nie musiał pokonywać przelotnego dreszczu, tajemnego strachu i niepokoju, gdy po długiej niebytności miał wsiąść do weneckiej gondoli? Osobliwa ta łódź, zachowana w niezmienionym kształcie z zamierzchłych czasów i niesamowicie czarna, jak bywają tylko trumny – przypomina nieme i zbrodnicze przygody wśród pluskającej nocy, przypomina bardziej jeszcze samą śmierć, mary, posępny obrzęd i ostatnią, milczącą podróż.[7].
Serenissima jest także miejscem zahaczającej o obsesję miłości, zarówno realnej, jak i alegorycznej, a także, w końcu, miejscem śmierci bohatera. Powolna agonia domaga się zestawienia z nieubłaganym dogorywaniem samego miasta. Antyczne inspiracje Platonem i starogreckimi hymnami sąsiadują z nawiązaniami do dziedzictwa karnawału, owego świata postwionego na głowie, oraz samej idei masek, nakładanych, by ukryć przed społeczeństwem prawdziwe ja. Jednak Wenecja to nie tylko kraina cierpienia i choroby. Jej piękno, idealne, skończone, podobne nieskazitelnej piękności Tadzia, uderza szczególnie w opisie przyjazdu Aschenbacha, który po raz pierwszy przybywa do miasta od strony laguny – przyglądając się myślał, że przybyć do Wenecji lądem, na dworzec kolejowy, znaczy wejść do pałacu przez tylne drzwi i że nie inaczej, tylko okrętem, jak on teraz, przez pełne morze, należy zajechać do najnieprawdopodobniejszego z miast[8].
Ernest Hemingway
Josif Brodski
Bogusław Deptuła w swoim szkicu poświęconym Wenecji pisze, że nikt w ostatnich latach nie nadał takiego blasku Serenissimie, jak noblista Josif Brodski. Dla Brodskiego, przez sporą część życia mieszkającego w Stanach Zjednoczonych, Wenecja i wszystko, co z nią związane, jest spełnieniem konkretnych, wykształconych na kinie i literaturze marzeń. Tyczy się to codziennego życia, ale także śmierci – jak wspomina, w młodości marzył, by umrzeć w Wenecji.
W Znaku wodnym, eseju wydanym w 1989 roku, gdy Brodski spędził w Wenecji już „siedemnaście zim”, poeta opisał miasto Dożów w sposób niepozbawiony gorzkiego humoru, ale nie odbierający Wenecji nic z jej opiewanego od stuleci uroku. Brodski nie był szczególnym miłośnikiem Manna i filmu Viscontiego (Film, niestety nie był niczym szczególnym, opowiadanie też nigdy mi się nie podobało. Mimo to długa początkowa sekwencja z Bogardem na leżaku na pokładzie parowca kazała mi zapomnieć o przeszkadzających napisach czołówki i poczuć żal, że nie jestem śmiertelnie chory.[11]) i też jego Wenecja znacząco różni się od tej ze słynnej noweli. Poeta przedstawia zimową Wenecję lat 70. i 80. o różnych porach dnia: jej chłodne poranki, mgliste noce, piękne zachody słońca, przyjęcia w upiornych palazzo, nudę i niezbyt bogate życie kulturalne. Warto jednak pamiętać, że są to wydzielane przyjemności kogoś spoza Serenissimy, nie mieszkającego tam na stałe – poety, który przez większą część roku marzy o tym mieście, stara się o nim śnić.
Brodski przedstawia Wenecję najpierw pod postacią kobiety, wenecjanki. Jest ona szykowna, piękna i pachnie perfumami Shalimar – aromatem Wenecji. Później miasto będzie dla niego przede wszystkim wodami laguny, które nazywa obrazem czasu. Zachwycają one swoim kolorem i wonią wodorostów, ale stanowią także utrapienie, gdy acqua alta wylewa się na miasto. To wody bardzo realistyczne i równie często ubrane w metafory. Zapytany, jaka jest Wenecja w zimie, Brodski układa w głowie jeden z najbardziej chwytających za serce obrazów: Chciałem już opowiedzieć im o acqua alta; o rozmaitych odcieniach szarości za oknem, gdy siedzi się przy śniadaniu w hotelu, mając wokół ciszę i poranną kredową bladość twarzy par w podróży poślubnej; o gołębiach, których ukryte ciągoty architektoniczne każą im nadawać dodatkowy akcent każdemu łukowi i gzymsowi miejscowego baroku; o samotnym pomniku Francesco Queriniego i jego dwóch psów eskimoskich, rzeźbionych w kamieniu z Istrii o bieli podobnej do tej, którą widział tuż przed skonaniem w czasie swojej feralnej wyprawy do Bieguna Północnego, a teraz słuchającym szumu zawsze zielonych drzew w Giardini w towarzystwie Wagnera i Carducciego; o wróblu-śmiałku, przycupniętym na kołyszącym się na falach ostrzu gondoli, ze zmąconą przez sirocco, mokrą nieskończonością w tle[12].
Wenecja, wiecznie piękna, wiecznie zagrożona, umiera powoli, w sposób o wiele mniej spektakularny niż choćby katedra Notre Dame, która niczym w złej baśni zniknęła w jedną noc, pozostawiając po sobie wyrwę w sercu paryżan i karty z powieści Hugo. Śmierć Wenecji i śmierć w Wenecji to tematy, które podświadomie łączymy, które pasują do siebie aż zbyt doskonale i które od stania się kliszą często dzieli tylko jeden krok. Jednocześnie podjęte przez tak różnych pisarzy, przefiltrowane przez ich indywidualną wrażliwość są czymś znacznie więcej, niż tylko mechanicznym wymienianiem niszczejących weneckich zabytków czy uśmierceniem kolejnego starszego mężczyzny na tle barokowego piękna. Wenecja w ich książkach żyje: życiem wyidealizowanym, życiem realistycznym, życiem ze snu. Jest sceną dramatów i miejscem zbrodni, poraża pięknem i rozczarowuje. W każdej z tych ról pozostaje wyniosłą, tajemniczą Serenissimą – zawoalowaną damą, o której śnią czytelnicy Manna, Brodskiego i Jamesa.
Wszystkie ilustracje przedstawiające XIX-wieczną Wenecję: Library of Congress
PRZYPISY:
[1] P. Muratow, Obrazy Włoch tom I, tłum. P. Hertz, PIW, Warszawa 1988, s. 12.
[2] R. de Chateaubriand, Księga wenecka, tłum. P. Hertz, „Zeszyty literackie” 1992, nr 3, s. 89.
[3]H. James, Skrzydła gołębicy, tłum. L. Stawowy, A. Kłosiewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011s. 412-413.
[4] S. Spender, Wenecja z angielskich wyobrażeń, tłum. G. Grątkowski, „Zeszyty Literackie” nr 3, 1992, s. 129.
[5] H. James, dz. cyt., s. 529.
[6] T. Mann. Listy 1889–1936, tłum. W. Jelicka, Czytelnik, Warszawa 1966, s. 249.
[7] T. Mann, Śmierć w Wenecji, w: Wybór nowel i esejów, tłum. L. Staff, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1975, s. 211.
[9] D. H. Lawrence, Lady Chatterley’s Lover, Penguin Books, London 1997, s. 267–282.
[10] E. Hemingway, Za rzekę, w cień drzew, tłum. Bronisław Zieliński, Muza SA, Warszawa 2001, s. 49.
[11] J. Brodski, Znak wodny, przeł. S. Barańczak, „Zeszyty literackie” nr 3, 1992, s. 19.