Palazzo Mocenigo – weneckie królestwo perfum
Katarzyna Scalise-RowińskaPalazzo Mocenigo, jak większość weneckich pałaców, niczym klocek w układance mieści się idealnie pomiędzy kamienicą z prawej a kamienicą z lewej. Wejście łatwo byłoby przegapić, gdyby nie woń dobywająca się zza uchylonych drewnianych drzwi, nie pozwalająca pomylić tego miejsca z żadnym innym muzeum w Wenecji.
Palazzo Mocenigo, jak większość weneckich pałaców, niczym klocek w układance mieści się idealnie pomiędzy kamienicą z prawej a kamienicą z lewej. Wejście łatwo byłoby przegapić, gdyby nie woń dobywająca się zza uchylonych drewnianych drzwi, nie pozwalająca pomylić tego miejsca z żadnym innym muzeum w Wenecji.
Z biletem w kieszeni daję się najpierw wciągnąć ekspozycji w hallu na parterze, gdzie w eleganckich gablotkach pysznią się małe szklane dzieła sztuki. To wystawa czasowa Dialoghi inediti tra vetro e profumo (“Niepublikowane rozmowy między szkłem a perfumami”), skupiająca się na sztuce oprawy zapachu, czyli flakonach, flakonikach i rozmaitych buteleczkach. Filigranowe naczynka i całkiem spore flaszeczki zdobne są dodatkowo w elementy wykonane z metalu lub drogocennych kamieni. Czasem umieszcza się je w specjalnych pojemnikach – przykładem może być chociażby unikatowa szkatułka na dwie buteleczki z lat ’20 XX wieku.
Wystawa nie bez powodu gości właśnie w tutaj, w miejscu słynącym zarówno z produkcji szkła, jak i luksusowych aromatów. Specjalnie na tę okazję mistrzowie z Murano zaprojektowali 12 flakonów dla 12 nowych zapachów, dopisując najnowszy rozdział historii weneckiego perfumiarstwa.
Tymczasem stała ekspozycja historii weneckich perfum znajduje się w kilku niedużych pomieszczeniach na piętrze. We wszystkich albo brakuje okien, albo zasłonięto je szczelnie grubymi kotarami; wypełnia je duszny, trudny do określenia zapach z nutą zabytkowych mebli. W jednym z nich obejrzeć można warsztat dawnego perfumiarza (profesja ta wywodzi się z zawodu rękawicznika, o czym przeczytacie więcej w Lente #02): księgi, rozmaite naczynia, aparaturę służąca do destylacji, a wszystko obrazowo rozłożone na wielkim stole, odgrodzone sznurem i okolone dużą ilością szklanych butli, przywodzących na myśl starą aptekę.
W kolejnych salach czeka na nas jeszcze trochę przepięknych flakoników na perfumy, pochodzących z kolekcji rodziny Storp, podobnie jak eksponaty z wystawy czasowej. Jest to jeden z największych i najważniejszych na świecie zbiorów tego typu, wystawiony przy tym po raz pierwszy publicznie – oczywiście tylko w części, gdyż całość liczy sobie ponad 3000 buteleczek.Poza tym obszernie prezentowane są rozmaite ziarna, zioła, przyprawy i inne aromatyczne roślinne źródła zapachów – niestety wszystkie ususzono już na tyle dawno, że trudno doszukiwać się tu jakiejkolwiek woni. Mamy też rzadkie eksponaty pochodzenia zwierzęcego, niezwykle cenione już od starożytności: ambrę (wydzielinę z układu pokarmowego kaszalota) i gruczoł piżmowca.
Zupełnie inna wydaje się ekzpozycja zebrana w ostatniej sali. Na przezroczystym szklanym blacie – szklane przezroczyste flakony, a w nich specyfiki ilustrujące różne nuty zapachowe, podzielone na rodziny i opisane w ustawionych między nimi tabletach. W przeciwieństwie do poprzednich wnętrz, nagle robi się tu czysto, przewiewnie i nowocześnie. Jest interakcja, bo flakony można otworzyć i powąchać ich zawartość; jest też dużo informacji podanych w wygodnej, elektronicznej formie.
Najciekawszy chyba element wystawy stanowi mapa z oznaczonymi szlakami morskimi, tzw. mude, łączącymi Wenecję z portami, w których prowadziła ona wymianę handlową: od Morza Czarnego, przez Śródziemne, aż po Wyspy Brytyjskie. To właśnie te regularne kontakty (statki z Wenecji wypływały na wiosnę i wracały na jesieni, stąd nazwa: muta – muda – okresowo zrzucana przez niektóre zwierzęta wylinka) i dostęp do surowców drogich i niełatwych do zdobycia sprawiły, że Serenissima była jednym z wiodących wytwórców perfum. Obok map, w otwieranych pojemnikach, leżą białe bryłki perfum uzyskiwanych z typowych dla danego regionu surowców – po jednej kompozycji dla każdego szlaku. I tak na przykład, Muda di Siria prowadziła na Cypr i Wybrzeże Libanu, skąd sprowadzano labdanum (żywicę z roślin rodzaju czystek), wiśnię wonną (prunus mahaleb), żywicę balsamiczną (styrax), różę rdzawą, drzewo balsamowca i szafran; Muda di Barbaria z rejonu Maroka i południowej Hiszpanii pozwalała przywozić cząber, ziele nostrzyka żółtego, terpentynę, rozmaryn, kwiat pomarańczy i drzewo białego sandałowca. Od samego bogactwa nazw może się zakręcić w głowie, a co dopiero od wąchania! Sprawdziwszy olfaktoryczne walory wszystkich mieszanek, uznałam, że choć zapachom tym brak lekkości, to budzą one przyjemne, egzotyczne skojarzenia, przywodzące na myśl współczesne sklepy indyjskie i znaną z nich intensywną, drzewno-kadzidlaną woń.
Palazzo Mocenigo zdecydowanie warto odwiedzić, chociaż tradycyjna forma ekspozycji nie pozwala w pełni cieszyć się przyjemnością, jaką mogłoby być obcowanie z tak zmysłowym dziełem sztuki, jak perfumy. Wynagrodzą to jednak piękne pałacowe wnętrza, które, wraz z prezentowanymi w nich strojami, umeblowaniem i zapachami, dają razem spójny obraz świeckiego przepychu Serenissimy. Ponadto, muzeum dba o edukację zwiedzających poprzez sporą ilość interesujących informacji na ekranach dotykowych: pozwala na przykład przejrzeć cyfrową wersję szesnastowiecznego kompendium Notandissimi segreti dell’ arte profumatoria („Najważniejsze sekrety sztuki perfumiarskiej”), zawierającego dziesiątki tradycyjnych receptur. Kto wie, może okażą się bardziej kuszące od pachnideł w nowoczesnych drogeriach?
Museo di Palazzo Mocenigo, Santa Croce 1992, 30135 Wenecja
_____________________________________________
Polecamy także artykuł Julii Wollner o najlepszych adresach w światowej stolicy perfum – Grasse (klik).