Pięć śródziemnomorskich rzeczy, których nie wiecie o Mikołaju (czyli dlaczego w tym roku warto być niegrzecznym)
Julia WollnerKilka słów o tym, dlaczego powinniście zacząć być – jak najszybciej! – niegrzeczni... Szczególnie, jeśli naprawdę kochacie ciepłe kraje!
Jeśli spodziewacie się, że opowiem Wam dzisiaj o mieście Mira w Turcji – mylicie się. Jeśli sądzicie, że wspomnę słynną legendę o trzech córkach biedaka, które nasz bohater uratował przed marnym losem prostytutek w domu publicznym (Mikołaja wrzucającego im pieniądze przez okno namalował m.in. mój ukochany włoski malarz Fra Angelico) – również jesteście w błędzie. Nie będzie też rozważań na temat Mikołajowych historii związanych z morzem, według których biskup wydobywał statki z topieli i zaopatrzał w zboże żeglarzy pochodzących z krajów dotkniętych głodem. Będzie za to o tym, dlaczego powinniście zacząć być – jak najszybciej! – niegrzeczni… Szczególnie, jeśli naprawdę kochacie ciepłe kraje.
- MIESZKA W HISZPANII
Przywykliśmy myśleć, że Święty Mikołaj – ten roznoszący prezenty, częstujący słodyczami i straszący bardziej lękliwe dzieciaki długą brodą i grubym głosem – mieszka wśród śniegów mroźnej Laponii. Niektórzy uważają jednak, że Mikołaj jest miłośnikiem klimatów śródziemnomorskich, a na swoją prawdziwą siedzibę wybrał… Hiszpanię. Zwolennikami takiej teorii są przede wszystkim Holendrzy.
Do Niderlandów Mikołaj, zwany Sinterklaas, przybywa statkiem, a dokładniej parowcem, którym wypływa w trasę właśnie z Półwyspu Iberyjskiego. Jego wizytę świętują całe miasteczka, a uroczyste parady, podczas których sympatyczny gość z Południa rozdaje słodycze i mandarynki, pokazywane są w publicznej telewizji. Powód, dla którego Holendrzy każą Mikołajowi płynąć do siebie aż z Hiszpanii, nie jest do końca znany. Według niektórych, to właśnie mandarynki i pomarańcze, dawniej kojarzone przede wszystkim z Andaluzją, a od stuleci stanowiące atrybut świętego, kazały ludowi myśleć, że pochodzi on z kraju na Południu Europy. Nie bez znaczenia jest zapewne także fakt, że Sinterklaas jest świętym rzymskokatolickim, podobnie jak Hiszpanie, którzy w średniowieczu panowali nad terytorium dzisiejszej Holandii.
- MA RUMAKA O WŁOSKIM IMIENIU
Opowieści o Mikołaju pędzącym po niebie w saniach ciągniętych przez renifery czas już włożyć między bajki. Do prawdziwych miłośników Południa z całą pewnością bardziej przemówi koncepcja Belgów, Holendrów i Luksemburczyków, według których, jak wspomniano wcześniej, Mikołaj porusza się pokaźnych rozmiarów statkiem bądź… konno. Jego piękny biały rumak nosi przy tym imię prawdziwie śródziemnomorskie: Amerigo, podobnie jak włoski nawigator o nazwisku Vespucci. Dla przypomnienia, ten słynny florentczyk, żyjący na przełomie XV i XVI wieku, zbadał znaczną część wschodniego wybrzeża Ameryki Południowej i uznał opisane przez siebie tereny za nieznany wcześniej kontynent. Amerigo Mikołaja, podobnie jak jego wielki włoski imiennik, także jest urodzonym podróżnikiem – przemierza bowiem cały świat w poszukiwaniu dzieci, które zasłużyły na grudniowe podarunki.
- PRACUJE W WIELOKULTUROWYM ŚRODOWISKU
Według bliskiej nam zachodnioeuropejskiej koncepcji Mikołaj przybywa do chłodnych państw wraz ze swoimi sympatycznymi pomocnikami, których Holendrzy nazywają Czarnymi Piotrusiami (Zwarte Piet). Razem ze swoim przełożonym dźwigają oni worki z prezentami, a także wdrapują się przez kominy do domów, aby zostawić podarki w przygotowanych przez dzieci butach. Wiecznie roześmiani, figlarni paziowie Zwarte Piet pochodzą najprawdopodobniej z pięknej śródziemnomorskiej krainy zwanej Mauretanią, a więc z Algierii lub Maroka (to stamtąd Berberowie i Arabowie przybyli na Półwysep Iberyjski). Według innych teorii, do Mikołajowego orszaku trafili jednak nie z Afryki, a z Italii, gdzie wychowali się w rodzinie kominiarza – stąd ich ciemne twarze i ponadprzeciętne umiejętności poruszania się w szybach wentylacyjnych.
- ŻYJE, CHOĆ UMARŁ, A GRÓB JEGO ZNAJDUJE SIĘ…
…oczywiście nad Morzem Śródziemnym, bo w samym sercu Apulii, w zabytkowym mieście Bari. Podobno w XI wieku apulijscy kupcy przebywający w Antiochi dowiedzieli się o zamiarach Wenecjan, planujących przewieźć ciało świętego Mikołaja z Miry do Serenissimy. Uprzedzili ich jednak sprytnie i, po podróży obfitującej w niezwykłe zdarzenia, złożyli relikwie w baryjskim kościele św. Benedykta. Wkrótce wzniesiono jednak nową bazylikę, słynącą w świecie z dziejących się tam cudów.
Co ciekawe, Wenecjanie nie poddają się bez walki, twierdząc, że prawdziwy grób Mikołaja znajduje się w Chiesa di S. Nicolò na wyspie Lido koło Wenecji. Według tradycyjnych przekazów, flota wenecka najpierw przewiozła relikwie świętego na Cypr, potem do Jaffy w Ziemi Świętej, a następnie do Jerozolimy. Wziąwszy udział w oblężeniu Hajfy, żołnierze wrócili na Lagunę i złożyli cenne szczątki w świątyni, gdzie, według nich, znajdują się one po dziś dzień.
- DLA NIEGRZECZNYCH DZIECI PRZYGOTOWAŁ COŚ SPECJALNEGO
Holendrzy, którzy, jako autorzy śródziemnomorskich mikołajkowych koncepcji, są głównymi bohaterami naszych dzisiejszych rozważań, uważają Sinterklaas za swoje najpopularniejsze święto. Od jakiegoś czasu w Niderlandach wnioskuje się, by 5 grudnia, czyli dzień poprzedzający imieniny świętego, stał się urzędowo wolny od pracy. W mediach wiele mówi się o fakcie, że holenderskie dzieci bardzo przeżywają jego coroczne przybycie, wykazując przy tym objawy silnego stresu. Podobno psycholodzy sugerują, by nie straszyć maluchów popularną w Niderlandach pogróżką, jakoby Mikołaj miał spakować niegrzeczne dzieci do worka i zabrać je ze sobą do Hiszpanii.
Cóż, ja od dzisiaj będę chyba bardzo niegrzeczna. A Wy?