Podróż przez ogrody Italii
Monika Utnik-StrugałaWśród tyrolskich szczytów, nad modnym jeziorem albo nieopodal Rzymu – włoskie ogrody z tysiącem tulipanów, azalii i peonii spokojnie mogą konkurować z północnymi rywalami.
Kiedy myślę o kolorach Włoch, pierwszym skojarzeniem jest wypalona ochra i wyblakła siena południowej Toskanii. A także lekko przykurzona zieleń strzelistych cyprysów i parasolkowatych pinii połączona z szarościami platanów. Jednak nie mija chwila, a powracają wspomnienia południowych wybrzeży, gdzie lśniącobiałe mury oplatają soczyste kiście oleandrów. Wbrew pozorom Italia w swych kolorach wcale nie jest monotonna i przygaszona, a pachnącymi ogrodami potrafi zachwycić nie mniej niż Holandia czy Anglia. Oto kilka najlepszych przykładów.
Inspiracja przez wieki
Lista gwiazd, mężów stanów i artystów, którzy odwiedzili Ravello, jest nieskończona. Na wakacje przyjeżdżała tu Greta Garbo, na Piazza Centrale przesiadywał Joan Miró, a Humphrey Bogart wcielał się w rolę do filmu Pobij diabła. Chyba łatwiej byłoby wymienić tych, których stopa w Ravello nigdy nie postała. Ale czy jest się czemu dziwić? W niewielkim miasteczku na Costiera Amalfitana, usadowionym na skalnej półce i wpatrzonym w błękit morza, znajdziemy aż dwa ogrody, które od wieków inspirują malarzy, pisarzy i kompozytorów.
O willi Rufolo wspominał Giovanni Boccaccio w Dekameronie. Kilka stuleci później Ryszard Wagner napisał w księdze hotelowej, że w przylegających do willi ogrodach przyszedł mu pomysł na scenografię do Parsifala (patrz: czarodziejski ogród Klingsora). Z dwóch tarasów – górnego i dolnego – rozciąga się imponujący widok na wybrzeże Amalfi, a zmysły obezwładniają unoszące się dokoła zapachy: hortensji o białych, czerwonych i różowych kwiatach oraz lipy szerokolistnej, której żółte piękności pojawiają się na przełomie maja i czerwca.
Drugi ze wspomnianych ogrodów znajduje się w willi Cimbrone, stojącej na skalistym cyplu. W willi ulokował się dziś hotel, ale park ze słynnym tarasem widokowym, Terrazza dell’Infinito, jest otwarty dla zwiedzających.
Pierwotnie na cyplu stała rzymska willa; jej ruiny w XI wieku zostały przekształcone przez jedną z patrycjuszowskich rodzin Ravello w okazałą rezydencję. Ostateczny kształt posiadłości dał na początku XX wieku brytyjski polityk Ernest William Beckett. Najwiekszą atrakcją ogrodu, oprócz licznych rzeźb, posągów, małych świątyń dumania i altan, jest pergola obsypana kwieciem wisterii.
Modnie i pachnąco
Jeziora Como nikomu nie trzeba przedstawiać. To kolejne miejsce w Italii, które upodobały sobie gwiazdy kina. Swoje letnie rezydencje mają tu aktorzy, dyktatorzy mody, modelki. Kto jednak woli mniej światowe towarzystwo, może wybrać się do willi Carlotta w miejscowości Tremezzo. Zbudowana w XVII wieku, usytowała się na wprost modnego Bellagio i może pochwalić się pięknym ogrodem z imponującą kolekcją azalii – około 150 odmian w różnych kolorach i rozmiarach pyszni się na tle wybujałych rododendronów, w towarzystwie równie zachwycających kamelii, dumnych sekwoi i cedrów.
W krainie nimf
New York Times nazwał go najpiękniejszym ogrodem Włoch. Jak by nie było z pewnością jest najbardziej romantyczny. Nastrojowy Monumento Naturale Giardino di Ninfa, położony u podnóża gór Lepini w Lacjum, to raj dla poetów. W naturalny krajobraz, wzorem angielskich XVIII-wiecznych parków, wkomponowane zostały ruiny zamku, kościoła, kilku domostw i dawnych fortyfikacji. Między nimi wiją się malownicze strumienie, wytryskają źródełka, odbijają słońce oczka wodne i stawy. Duża ilość wody i ciepły klimat sprawiają, że wszystko rośnie tu w oczach. Wzdłuż alei ciągną się rabaty róż i ponad 19 gatunków magnolii. Obok siebie rosną purpurowo-karminowe japońskie klony, brzozy i drzewa cytrusowe. Całość umila śpiew ptaków – jest ich ponad 100 różnych gatunków!
Nazwa ogrodu pochodzi od antycznej świątyni, która wzniesiona została przy jednym z tutejszych źródeł na cześć pięknych bogiń zamieszkujących lasy i wody. Ninfa wpierw jako osada, później jako tętniące życiem miasteczko największą świetnością cieszyła się między VIII a XIV wiekiem. Pod koniec wieku XIII miasto przeszło w ręce rodziny Caetani, by wiek później zostać zniszczonym i niemal zupełnie zapomnianym.
Ogród, który dziś podziwiamy, został założony w latach 20. XX wieku. Potomek znanego rzymskiego rodu, Gelasio Caetani, postanowił wskrzesić do życia opustoszałą rezydencję. Niszczejące ruiny i dzikie chaszcze zastapiła kraina jak z bajki. W 1977 roku pieczę nad ogrodem przejęła specjalnie ku temu powołana fundacja – Fondazione Roffredo Castani. Uwaga: ogród rzadko otwiera swe podwoje dla turystów, zaledwie kilka razy w miesiącu. Zanim wyruszymy na wycieczkę, sprawdźmy jego grafik tutaj.
Impresja z tulipanów
Takich okazów mógłby pozazdrościć niejeden holenderski ogrodnik. Mowa o tulipanach w ogrodzie przytulonym do Castello di Pralormo w Piemoncie. Surowy zamek zyskał na subtelności dzięki 90 tysiącom kolorowych kwiatów, które szturmem zajęły wszystkie murawy. Wraz z narcyzami i żonkilami chowają się wśród ścieżek, wiją jak wąż między drzewami i tworzą przytulne pachnące kąciki, w których można delektować się ich widokiem. Od 19 lat w kwietniu w Pralormo odbywa się festiwal Messer Tulipano. Do zamku przyjeżdża 90 tysięcy nowych cebulek, które, jak tylko odejdą przymrozki, sadzi się z wielką pompą. Przy okazji mają miejsce wydarzenia towarzyszące: wystawy fotografii, pokazy mody, warsztaty perfumiarskie, wykłady. Wszystko w odcieniach różu, bo w takiej właśnie tonacji utrzymany jest zamkowy ogród. Na prawdziwych pasjonatów czeka tu także kwiatowy targ.
Cały świat w ogrodzie
Dla ludzi z Północy Merano w Tyrolu to brama do Południa. Kiedyś było to jedno z najbardziej znanych alpejskich uzdrowisk. Okolica słynie z wielu atrakcji i zabytków: m.in. antycznej drogi Via Claudia Augusta, mumii z lodowca, której nadano imię Ötzi, zdrowotnych term zbudowanych w sercu kurortu czy modrzewi liczących 2000 lat. Ale turyści przyjeżdżają tu nie tylko dla nart i pieszych wedrówek. Dzięki łagodnemu klimatowi ośnieżone szczyty przeplatają się w Merano z kwitnącymi w setkach barw ogrodami. Jednym z najciekawszych jest ogród na zamku Trauttmansdorff – niegdyś ulubiona zimowa rezydencja cesarzowej Sissi.
Wybór wcale nie dziwi. Na kilku tarasach przypominających kształtem starożytny amfiteatr stworzono około 80 ogrodowych założeń inspirowanych krajobrazami z całego świata – łącznie 7 km tras spacerowych. Do podziwiania m.in. rabaty z tulipanami, narcyzami, jaskrami i niezapominajkami; łąki maków; japońskie zakątki z romantycznymi kameliami, eleganckimi peniami i wiśniowymi drzewkami; prowansalskie pola lawendy czy zamkowy staw pokryty liliami wodnymi.