artykuły kultura sztuki piękne podróże

Valladolid. Z maską na tarczy

Julia Trzcińska-Biskupska

Postacie dzikich ludzi przedstawionych na fasadzie Colegio de San Gregorio w Valladolid do dziś pozostają zagadkowe, podobnie jak ich tarcze, stanowiące, być może, dalekie echo egidy bogini Ateny.

W zachodniej Hiszpanii, w autonomicznym regionie Kastylia i León, leży miasto Valladolid. Założone w VIII wieku przez Arabów, było stolicą taify, a od 1143 roku jednym z głównych miast królestwa Kastylii i Leonu. Znajdowała się w nim siedziba Kortezów oraz główna siedziba ruchomego dworu Królów Katolickich. Madrytowi, nowej stolicy, Valladolid ustąpił pierwszeństwa dopiero w początkach XVII wieku.

W tym mieście królów, pisarzy, arystokratów i uczonych biskup Alonso de Burgos, jeden z luminarzy Kościoła hiszpańskiego, ufundował kolegium przeznaczone dla kleryków dominikańskich – wspaniałą budowlę i znakomitą uczelnię ofiarowaną św. Grzegorzowi Wielkiemu. Budowano ją długo – od 1488 do około 1505 roku, kończąc prace już po śmierci fundatora. Kolegium jest doskonałym przykładem architektury stylu izabelińskiego, niezwykłego połączenia tradycji gotyckiej z dekoracyjnością, która jest zjawiskiem zupełnie wyjątkowym na tle sztuki europejskiej.

Fot. Santiago Lopez-Pastor / Flickr, CC BY-SA 2.0
Fot. Santiago Lopez-Pastor / Flickr, CC BY-SA 2.0

Przykład Colegio de San Gregorio w Valladolid jest przy tym nieprzeciętny nie tylko ze względu na dekoracyjność, przede wszystkim fasady głównej, ale także z powodu doboru motywów i tworzonych z nich wątków ikonograficznych, które pozostają zagadką do dnia dzisiejszego. Klucz interpretacyjny programu dekoracji fasady (a właściwie całego obiektu, ponieważ bogata dekoracja pokrywa obydwa dziedzińce, krużganki, klatkę schodową, galerię etc.) nie został nigdy jednoznacznie określony: pomysły są rozmaite, jednak daleko im do ostatecznych wniosków. My przyjrzymy się dziś szczególnemu wątkowi tej dekoracji, a mianowicie postaciom dzikich ludzi.

Dziki człowiek to figura tajemnicza, wieloznaczna i bardzo, bardzo stara. Swoje miejsce w wyobraźni zbiorowej zajął bardzo dawno, na pewno w czasach babilońskich, być może jeszcze wcześniej. Nosił imię Enkidu; był kudłatym zwierzo-człekiem wychowany wśród zwierząt, nie znającym bogów, władzy królewskiej, cywilizacji i kultury. Enkidu stanowi archetyp dzikiego człowieka, figury na dobre zadomowioej w kulturze zarówno zachodniej, jak i wschodniej. W Biblii spotykamy oszalałego króla Nabuchodonozora (Księga Daniela), na którego Pan zesłał szaleństwo i który zamieszkał na puszczy wśród dzikich bestii, stając się jedną z nich. Dziki człowiek uosabiał zatem obcego, innego, a także stanowił przykład ukarania przez bogów czy Boga. W średniowiecznych eposach rycerskich mógł pojawiać się jako samodzielna postać aktywnie obecna w opowieści; przeistaczał się w niego Merlin – czarodziej, a także Lancelot ogarnięty szaleństwem. W czasach nowożytnych, mniej więcej od końca XV wieku, dziki człowiek nabierał cech pozytywnych – stał się postacią żyjącą w zgodzie z naturą i wśród natury, nie skażoną cynizmem i materializmem cywilizacji. Tym samym wszedł do katalogu postaci heraldycznych i pojawiał się na tarczach herbowych lub jako tzw. trzymacz. Z kolei w wyobraźni i obrzędowości ludowej dziki człowiek na zawsze pozostał symbolem zła, obcości, inności. Był rodzajem kozła ofiarnego – ludowe rytuały polegające na polowaniu na dzikiego człowieka w celu przegonienia zimy i nieurodzaju przetrwały w Europie do dzisiaj.

Fot. Julia Trzcińska
Fot. Julia Trzcińska

Dzicy ludzie z fasady San Gregorio są ulepieni z innej gliny. Przede wszystkim, stoją w fasadzie flankując wejście główne, a to dla dzikiego człowieka duża nobilitacja. Kolejną ciekawą sprawą jest fakt, że, chociaż prezentują wszystkie typowe cech dzikich ludzi – owłosienie całego ciała, długie brody i włosy, to każdy z nich jest inny – mają zindywidualizowane rysy twarzy i zróżnicowane postawy i gesty. Ponadto są uzbrojeni. Nie jest to uzbrojenie typowe dla dzikich ludzi, jak prymitywna maczuga lub kij, chociaż niektórzy wyposażeni są i w taką broń. Najciekawsze jest to, że mają tarcze. Tarcza zaś uważana jest za wyposażenie rycerza, nie leśnego licha – jej posiadanie przez dzikiego człowieka jest zgoła zagadkowe. Co więcej, są to tarcze wysokie, sięgają od ziemi aż do biodra, a ponadto ozdobiono je motywami, które można by określić jako heraldyczne, jednak nie mieszczą się one w żadnym katalogu znanych nam symboli. Na większości tarcz widzimy bowiem maski – maski wykrzywione, maski subtelnie wydobyte z tła, jak maska pośmiertna, coś w rodzaju maszkaronów itp. To właśnie one są są jedną z ciekawszych zagadek, jakimi naszpikowana jest fasada kolegium.

Motyw maski na tarczy pojawia się w rozmaitych dziełach sztuki stosunkowo często, przede wszystkim w średniowieczu. Większość ze znanych przykładów pochodzi z Północy: Czech, Niemiec, Anglii, a nawet Polski (Graduał Jana Olbrachta), gdzie tarcze z maskami pojawiają się na marginaliach średniowiecznych manuskryptów. Spotykamy tam na przykład rycerza walczącego ze ślimakiem, widocznego również na fasadzie San Gregorio, uzbrojonego w lancę i tarczę z maszkaronem. W czeskim muzeum – klasztorze św. Agnieszki znajdują się obrazy tablicowe z Ukrzyżowaniem, na których przedstawiono żołnierzy rzymskich z tarczami bardzo podobnymi do tych, które widzimy w Valladolid.

Skąd pomysł, by umieszczać maskę na tarczy? Być może jest to dalekie echo egidy – tarczy bogini Ateny, na której znajdowała się głowa gorgony Meduzy.

Meduza Rondanini
Meduza Rondanini

Meduza była kiedyś urodziwą panną, która szczyciła się pięknymi włosami, rywalizując z Ateną. Zazdrosna bogini przemieniła ją w potwora, którego przerażające oblicze i wężowe sploty sprawiały, że drżeli przed nią nawet bogowie, a napierające armie rozpierzchały się w przerażeniu. Spojrzenie Meduzy zamieniało w kamień. Pokonać zdołał ją dopiero Perseusz wspierany przez bogów: Hades wyposażył go w hełm i skrzydlate sandały, Hermes w miecz i miedzianą tarczę. Perseusz zabił potwora i odciął mu głowę, a bogini Atena, która spowodowała niegdyś straszliwą przemianę pięknej dziewczyny w monstrum, umieściła to tragiczne trofeum na swej tarczy. Od tego momentu tarcza ta stała się najskuteczniejszym orężem w walce, odstraszającym i paraliżującym wrogów.

Meduza Caravaggia
Meduza Caravaggia

 

Wizerunek głowy gorgony przedstawiano jako emblemat Ateny, a także jako samodzielny element dekoracyjny na zwornikach, zwieńczeniach, kolumnach. Twarz potwora ze strasznej stała się piękną, choć często wykrzywioną grymasem bólu lub strachu, jak u Caravaggia. Mogła być też smutna, jak Meduza Rondanini. Z mitycznego stwora, przed którym drżeli bogowie, stała się rodzajem amuletu odstraszającego złe moce. Być może taka jest funkcja maski na tarczach dzikich ludzi i rycerzy z fasady San Gregorio. Biorąc pod uwagę miejsce usytuowania figur – po obu stronach głównego wejścia – funkcja strażnika i „odstraszacza” niegodziwców wydaje się całkiem uzasadniona. Tym sposobem dziki mąż, nieskażony cywilizacją mieszkaniec lasów, staje się obrońcą i strażnikiem źródła wiedzy i mądrości, jakim jest jedno z najznakomitszych kolegiów w Hiszpanii, a być może w całej Europie.

 

Zdjęcie główne: fot. Santiago Lopez-Pastor / Flickr, CC BY-SA 2.0