W odwrotnym kierunku
Julia WollnerCzasem, by zmienić ucieczkę w schronienie, wystarczy po prostu zawrócić.
Uciekamy przed tyloma rzeczami, że można by ułożyć z nich książkę telefoniczną. Przed ludźmi, przed sobą, przed samotnością, przed tłumem. Przed chaosem, przed pustką, przed hałasem, przed ciszą. Czasem uciekamy też, by zapomnieć, że uciekamy, by uciec przed ucieczką; nasze uniki układają się ciasno jeden na drugim i przygniatają nas swoim ciężarem. W końcu uciekać można już tylko w głąb siebie.
Marek Aureliusz pisał, że nigdzie nie schroni się człowiek spokojniej i łatwiej, jak do własnej duszy. I nie on jeden – kiedy mowa o zaglądaniu do własnego środka, o spotkaniu z samym sobą, nagle wszyscy filozofowie świata zamieniają “ucieczkę” w “schronienie”. Synonim, którego nie trzeba już wcale się wstydzić; równoznaczne hasło, które diametralnie zmienia perspektywę.
Na lato, które właśnie rozkwitło bujnie przed naszymi oczami, życzę Wam, byście, uciekając, zawsze znajdywali ostoję wewnątrz siebie. Dobrze mieć w sobie przyjaciela. Razem ucieka się raźniej.