artykuły podróże

Wyspy Władcy Wiatru. Isole Eolie

Karolina Janowska

Nieco na północ od Sycylii wyłania się z lazurowego Morza Tyrreńskiego niezwykły archipelag złożony z siedemnastu wysp. Siedem z nich to wyspy duże, zamieszkałe przez ludzi i stanowiące niewątpliwą atrakcję turystyczną. Dziesięć pozostałych to niewielkie wysepki przypominające raczej stożki wystające spod powierzchni wody. I rzeczywiście, Wyspy Liparyjskie, bo o nich mowa, są niczym innym, jak wyłaniającymi się z fal grzbietami wulkanicznymi. Ich nazwa pochodzi od greckiego słowa „liparos” – żyzny; posiadają one jednak jeszcze jedno imię: Isole Eolie. Wbrew skojarzeniom bowiem, wyspy te – z wyjątkiem wyspy Vulcano – nie stanowiły siedziby boga ognia, ale Władcy Wiatru, Eola.

Grecka mitologia zna imiona wielu wiatrów, które w języku mieszkańców Hellady nosiły nazwę Ἄνεμοι (Anemoi). Grecy nie wyróżniali czterech stron świata, ale osiem, gdyż wliczali w nie strony pośrednie; taka też była liczba wiatrów. Cała ta czereda stanowiła potomstwo bogini Eos (Jutrzenki, określanej przez Homera jako „różanopalca”) oraz tytana Astrajosa, boga gwiezdnego światła. Wśród licznego potomstwa pary znajdowały się również gwiazdy i planety. O ile jednak ciała niebieskie, jako obiekty nieruchome, nie stanowiły w oczach Greków większego zagrożenia (tylko od czasu do czasu jakaś niesforna gwiazda odkleiła się od firmamentu i spadła na ziemię…), o tyle wiatrów należało się obawiać, gdyż w większości były one nieobliczalne. Mieszkańcy Hellady, kraju niespecjalnie żyznego, uzależnionego od kaprysów pogody, nie bez przyczyny żywili wobec nich głęboki respekt.

Najgroźniejszy z nich był bez wątpienia Boreasz, wiatr północny, którego w mitologii rzymskiej znano pod nieprzyjaznym imieniem Akwilona. Jako wiatr zimny i gwałtowny potrafił wyrządzać wielkie szkody; nie bez powodu wzbudzał więc strach i niechęć mieszkańców Grecji i Rzymu. Jego przeciwieństwo stanowił Zefir, rzymski Fawoniusz, łagodny wiatr zachodni. Przynosił wiosnę i budził przyrodę, latem zaś niósł ze sobą orzeźwienie. Wiatrem południowym był Notos, znany w Rzymie pod nazwą Auster. Niósł ze sobą deszcze i mgły; był gwałtowny, gorący i wilgotny. Ze wschodu natomiast wiał Apeliotes, którego łacińska nazwa brzmi Solanus – wiatr porywisty, chłodny, nieprzewidywalny. Nie mniej ważne i groźne były wiatry pośrednie: północno-wschodni Kajkias, pędzący po niebie ciemne, deszczowe chmury; gorący południowo-wschodni Euros zwiastujący upały, północno-zachodni Skirion, suchy, silny i chłodny, którego bali się rolnicy, gdyż niszczył uprawy, i wreszcie Lips, nieco bardziej łagodny, południowo-zachodni, ciepły i suchy, niosący za sobą kłębiaste białe chmurki.

Boreasz wg Jamesa Stuarta i Nicholasa Revetta, 1794 r.
Boreasz wg Jamesa Stuarta i Nicholasa Revetta, 1794 r.


Podarunek Eola

 

Spośród wracających spod Troi zwycięzców najbardziej spieszno do domu było Odysowi i to właśnie on najdłużej tułał się po Morzu Śródziemnym, gnany gniewem Posejdona. Gdy udało mu się pokonać wiele niebezpieczeństw, w tym wyjść cało ze szponów Scylli i paszcz Charybdy, dotarł na wyspy, którymi władał król wiatrów, Eol. Tenże, wzruszony opowieścią dzielnego żeglarza, podarował mu drogocenny worek ze skóry wołu, w którym zamknięte były wiatry mogące zaszkodzić Odysowi w dopłynięciu do domu. W ten sposób władca Itaki miał zapewniony bezpieczny powrót na swoją wyspę; zgubiła go jednak ciekawość i zawiść załogi. Spodziewała się ona, że tajemniczy Eol podarował Odysowi wspaniały skarb, którym ten ani myśli podzielić się ze swoimi towarzyszami niedoli. Gdy więc tylko kapitan udał się w objęcia Morfeusza, jego niepokorni majtkowie dobrali się do worka i niczym Pandora uwolnili z niego wszelkie nieszczęścia – czyli przeciwstawne wiatry. Rozpętał się straszliwy sztorm, który zagnał statek z powrotem na wyspę Eola – a przecież przed oczami nieszczęsnych rozbitków majaczyły już brzegi Itaki! Tym razem Odys nie znalazł łaski w oczach władcy wiatrów, który odmówił mu gościny i pomocy, pojąwszy, że król Itaki naznaczony jest przekleństwem Posejdona. Tułaczka Odysa trwała z tego powodu całe dziesięć lat.

 

Ajolos z Lipari

Kim był wspomniany władca wiatru? Według mitologii – zwykłym człowiekiem, który nieśmiertelność uzyskał, nomen omen, na łożu śmierci. Gdy umierał, Zeus stwierdził, że Eol przyda mu się bardziej żywy niż martwy, i udzielił mu łaski wiecznego życia, nie włączając go jednakże w poczet Olimpijczyków. Istnieją trzy wersje mitu o Eolu: według jednej był synem Hippotesa i Melanippe, według drugiej jego ojcem był władca mórz, Posejdon; trzecia wersja zakłada, że jego rodzicami byli Helen (syn Deukaliona i Pyrry) oraz nimfa Orseis. Cieszył się wielką sympatią bogów, dlatego Zeus powierzył mu pieczę nad niesfornymi synami Eos i Astrajosa. Ponoć więził ich w jaskini na jednej z wysp, którą on sam zamieszkiwał, Lipari; mogli wychodzić z niej jedynie za jego pozwoleniem. Był dumnym ojcem sześciu córek i sześciorga synów, z których wszyscy piastowali godność królewską na archipelagu. Należał do tych postaci mitologicznych, do których sięga się raczej rzadko, toteż jego imię pojawia się przede wszystkim u Homera oraz u Wergiliusza.

Między Trinakrią a Wielką Grecją

Wyspy Eolskie stanowiące mitologiczną siedzibę Eola i jego potomków należą bez wątpienia do jednych z najbardziej malowniczych zakątków Italii, tworząc pomost nie tylko między dawną Trinakrią a Wielką Grecją na Półwyspie Apenińskim, ale również między rozmaitymi kulturami, które je zamieszkiwały. Zasiedlane były nieprzerwanie od XI wieku przed naszą erą, jednak nie znane jest pochodzenie zamieszkujących je wówczas ludów. Od 580 roku datuje się na nich kolonizację grecką – wtedy właśnie wylądowali na nich Grecy z Knidos pod wodzą Pentathlona. Wiek później wyspy przeszły pod panowanie etruskie, a następnie fenickie – Punijczycy ustanowili na wyspach kolonie karne dla najgorszych przestępców, być może z powodu nieustannego zagrożenia ze strony czynnych wulkanów. W wyniku wojen punickich, w 252 roku p.n.e., wyspy przeszły ostatecznie w ręce Rzymian, którzy swoim zwyczajem wykorzystywali bogate miejscowe zasoby (siarki, soli i ałunu). Jako pragmatycy kontynuowali oni także fenicką tradycję zasiedlania wysp elementem politycznie niepożądanym.

Losy Wysp Liparyjskich najbardziej burzliwe były w średniowieczu i u progu czasów nowożytnych – podobnie jak Sycylia, przechodziły na przemian w ręce najeźdźców arabskich, normańskich i hiszpańskich. Ostatecznie, w XIX wieku, stały się częścią zjednoczonych Włoch.

Wieczór na Lipari, fot. kuhnmi / Flickr
Wieczór na Lipari, fot. kuhnmi / Flickr, CC BY 2.0


Osobny świat

Te stosunkowo niewielkie wysepki, porównywane z ogromną Sycylią, wydają się stanowić odrębny, fascynujący i piękny mikrokosmos. Choć geograficznie i administracyjnie przynależą do Italii, mają w sobie coś niezaprzeczalnie greckiego, jakby epoka kolonizacji wcale się nie skończyła. Część z nich zachowała nawet oryginalne greckie nazwy, jak choćby największa Lipari. Jej greckie imię brzmiało Λιπάρα – płodna; mawiano na nią także Μελιγουνίς – rodząca miód. Wyspa ta powstała w wyniku trzech erupcji wulkanicznych w okresie pomiędzy 20 000 lat p.n.e. i 13 000 lat p.n.e. Do ostatniego gniewu Wulkana doszło na niej w czasach rzymskich, kiedy bóg zdecydował się chyba przenieść się na sąsiadującą Vulcano. Co ciekawe, wyspa pokryta jest do dziś pumeksowym osadem oraz obsydianem; pumeks stanowi znakomity artykuł eksportowy. Lipari zamieszkiwana była prawdopodobnie od początków epoki neolitu, stąd do naszych czasów zachowało się na niej najwięcej zabytków z różnych epok – ich większą część oglądać można w Muzeum Eolskim. Odwiedzić warto także najstarszą i najbogatszą z sycylijskich nekropolii, gdzie po dziś dzień zachowały się groby z epoki greckiej i rzymskiej.

Nie mniej fascynująca jest wyspa Vulcano, która sąsiaduje z Lipari. Składają się na nią trzy odrębne centra wulkaniczne, Monte Aria (500 m), Monte Saraceno (481 m) i Monte Luccia (188 m).  Centralną i północną część wyspy zajmuje wulkan Fossa z kraterem Gran Cratere. Jest to wulkan tymczasowo uśpiony, który jednak od czasu do czasu przypomina o sobie, gdy najdzie go ochota na pogawędki z północno-zachodnim sąsiadem – Stromboli. Już Tukidydes w V w. p.n.e. przekazał informację o wulkanicznej działalności wyspy, a wiadomo z różnych źródeł, że do erupcji dochodziło z dużą regularnością przez całą starożytność. Ostatnie wybuchy miały miejsce w latach 1888–1890. W starożytności wyspa ta nosiła nazwę Termessa; później została przemianowana przez Greków na Ἱερά – święta (uważali, że stanowi ona drugą po Lipari siedzibę Eola). Dopiero Rzymianie, kierując się jak zwykle logiką, nadali wyspie obecną nazwę, doszukując się w niej siedziby bynajmniej nie Eola, lecz groźnego Wulkana, który w jej podziemiach prowadził swoją kuźnię. Nie odstraszało to jednak Rzymian, którzy wydobywali na wyspie ałun i siarkę. Złoża tychże surowców były na tyle bogate, że kopalnie działały jeszcze w XIX wieku, kiedy wyspa zarządzana była przez dynastię Burbonów. Po ostatniej gwałtownej erupcji Vulcano wyludniła się, a nowi mieszkańcy zaczęli napływać dopiero po II wojnie światowej. Dziś przyciąga turystów takimi atrakcjami, jak źródła siarkowe i oryginalne czarne plaże. Największą atrakcję stanowi jednak wspinaczka na krater wulkanu. Jej ostatni etap przypada na wąską skalną półkę z malowniczym widokiem: na morze, wyspę…i przepaść.

Godna wspomnienia jest również wyspa Stromboli, w starożytności nosząca nazwę Στρογγύλη – okrągła. W rzeczy samej jej podstawę stanowi okrąg. Jest ona najdalej wysuniętą na północny zachód wyspą archipelagu. Krater wulkanu sięga 2 km w głąb morza, co sprawia, że ta niepozorna wysepka może być naprawdę groźna. Wulkan na Stromboli nie zasnął nigdy – mniej więcej co 10-20 minut wyrzuca z siebie lawę i popioły na wysokość ok. 10 metrów. Ponieważ popiół stale pokrywa część wyspy, typowo eoliańskie białe domki w czterech osadach – Scari, San Vincenzo, Ficogrande i Piscita – są nieustannie odmalowywane.

Stromboli
Stromboli

 

Na Eoliach czas się zatrzymał. Wydaje się, że fale uderzają o skaliste brzegi tak samo jak w czasach, gdy do Lipari dotarł Odyseusz, udręczony rozbitek chroniący się u Władcy Wiatru. Uliczki dzisiejszych miast są malowniczo wąskie, pełne straganów i kusząco otwartych sklepów z pamiątkami; starożytne mury przeplatają się z białymi domkami ozdobionymi kwiatami w donicach. Na Lipari rządzą koty – przemykają zgrabnie między nogami turystów, drzemią w promieniach słońca, wylegują się na pomostach w porcie. Delikatny wietrzyk niesie niepowtarzalny aromat drzewek owocowych i kwiatów. W starym amfiteatrze pamiętającym czasy wojen punickich panuje wzruszająca cisza przerywana tchnieniem wiatru. Na Vulcano morska bryza chłodzi czoła wspinających się mozolnie na nieczynny krater; niesie odór siarki i zapach słonej wody. Greccy bogowie wciąż odwiedzają te wyspy, uważane w starożytności za błogosławione. Doprawdy, Eol nie zakończył swego żywota, ale po dziś dzień sprawuje na Wyspach Liparyjskich pieczę nad śródziemnomorskimi wiatrami.

Panarea
Panarea

 

 

Pozostałe nazwy wysp archipelagu Isole Eolie:

Salina, po grecku Διδύμη – Bliźniacza Wyspa,

Filicudi, po grecku Φοινικώδης – Palma,

Alicudi, po grecku Ἐρικώδης – Kwiat Wrzosu,

Panarea, po grecku Eὐώνυμος – Dobra Wiadomość lub Dobre Imię.

 

 

 

Zdjęcie główne: Wyspy Liparyjskie, fot. nerdmeister® / Flickr, CC BY 2.0