Anthony Everitt, Chwała Rzymu
Karolina JanowskaAnthony Everitt, na drodze ku chwale Rzymu, zawraca nas do jej początków.
Rozprawiając o Imperium Rzymskim, mówimy zwykle o jego chwale i potędze, często pomijając wyboistą drogę, którą niewielka latyńska wioska usytuowana na trzech wzgórzach musiała przebyć, aby tę chwałę osiągnąć. Pierwszy etap historii Rzymu bywa często traktowany po macoszemu; lwia część opracowań koncentruje się na epoce schyłkowej Republiki i na początkach Cesarstwa. Miłośnicy antyku, a w szczególności Rzymu, znają rzecz jasna legendy o założeniu Miasta, jednak od Remusa i Romulusa przechodzi się zwykle wprost do bitwy nad Jeziorem Trazymeńskim. Później jest już Carthago delenda i wielkie śródziemnomorskie imperium.
Anthony Everitt zawraca nas na drodze ku chwale do jej początków. Jego opowieść, w którą chętnie wplata greckich bogów, rozpoczyna się pod zdobytą właśnie Troją, skąd mityczny Eneasz unosi na plecach swego ojca Anchizesa, gotów wypełnić polecenie nieśmiertelnych, aby założyć nowy gród Priama. Umiejętnie splatając mit z historią – na tyle misternie, że momentami trudno zorientować się, co jest legendą, a co historycznymi faktami – autor wiedzie nas przez kolejne ważne wydarzenia wczesnej Republiki, wskrzeszając przed naszymi oczami starorzymskie cnoty. Przesłanie jest przy tym jasne: gdy Rzym postawił swoje caligae na afrykańskim brzegu i stał się, de iure i de facto, hegemonem zachodniego basenu Mare Nostrum, w granice Republiki wdarła się hybris, luxuria i avaritia. Stopniowo wyparły owe virtutes, przyczyniając się do powolnego, odśrodkowego rozpadu italskiego państwa i jego transformacji w coś, czego Rzymianie nienawidzili – ukrytej pod płaszczykiem rządów republikańskich monarchii, zwanej Cesarstwem.
Prawdziwymi rodzynkami w tym jakże smakowitym cieście są jednak rozliczne anegdoty o tej czy innej postaci, których ze świecą szukać w innych opracowaniach. Dzięki nim historyczne postacie stają się bliższe czytelnikowi. Polubiuszowi czy Liwiuszowi zapewne nie przyszłoby do głowy opisywanie sztucznej szczęki króla Pyrrusa lub przypominającej nakrapianą mąkę cery Korneliusza Sulli. Mniej lub bardziej interesujące, a czasem nawet pikantne szczegóły dodają lekturze specyficznego smaczku. Bardzo pomocne dla zrozumienia tła historycznego jest również szczegółowo odmalowana charakterystyka armii, społeczeństwa, religii i obyczajów zarówno Rzymian, jak i ich wrogów lub sprzymierzeńców. Czytając Chwałę Rzymu, zanurzamy się po szyję w antycznej rzeczywistości, przenosimy wszystkimi niemal zmysłami do świata starożytnych.
Librum in manus et ad legendum! Ku chwale Republiki.
Anthony Everett, Chwała Rzymu. Jak tworzyło się imperium, tłumaczył Norbert Radomski, Rebis, Poznań 2021