styl życia

Błękit i biel. Opowieść o kolorach Grecji

Katarzyna Kowalczyk

Dlaczego domy w Grecji są białe, a okiennice i drzwi niebieskie? Ten charakterystyczny widok, znany z Santorini i innych wysp Cyklad, to jedno z najpopularniejszych skojarzeń z Helladą. Biel i błękit nie są jednak tylko kwestią estetyki – ich historia sięga starożytności i wiąże się z lokalnymi wierzeniami, klimatem i tradycją.

Gdzieś pomiędzy niebem a morzem, pośród dźwięku cykad, zapachu greckich ziół i dymu z papierosów, wznoszą się biało-błękitne domy. Minimalistyczne, zachwycające swoją prostotą. Kryją w sobie nie tylko schronienie przed żarem śródziemnomorskiego słońca, lecz także zamkniętą w tynku opowieść o Grecji, jej historii, wierzeniach i sposobie życia.

Widok ten najbardziej charakterystyczny jest dla Cyklad, jednego z greckich archipelagów leżącego na Morzu Egejskim. Tamtejszy krajobraz zdaje się namalowany dwoma barwami: bielą domów oraz błękitem morza, nieba, drzwi i okiennic. Ten typowy pocztówkowy widok jest w istocie wynikiem stuleci praktyki, tradycji i codziennej potrzeby dostosowania się do natury i otaczającej rzeczywistości. To przykład formy służącej funkcji, gdzie piękno stało się skutkiem ubocznym.

Kolory Grecji to opowieść o estetyce, funkcjonalności i duchowości architektury, która przez wieki nie poddała się modom – i być może właśnie dlatego wciąż zachwyca swoją ponadczasowością. Na zdjęciu: Mykonos
Kolory Grecji to opowieść o estetyce, funkcjonalności i duchowości architektury, która przez wieki nie poddała się modom – i być może właśnie dlatego wciąż zachwyca swoją ponadczasowością. Na zdjęciu: Mykonos


Skąd wzięła się biel?

Wydawać się może, że biel domów w Grecji to wybór wyłącznie estetyczny, jednak zastosowanie tego koloru to wynik praktycznego podejścia do życia i mądrości przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Przez stulecia mieszkańcy wysp bielili ściany swoich domów wapnem – nie tyle dla ozdoby, co z potrzeby i konieczności. Wapno, zwane przez Greków asvestis (gr. ασβέστης), w przeciwieństwie do kolorowych barwników, było tu dostępne niemal wszędzie i, przede wszystkim, tanie, co w przypadku biednych greckich wiosek miało istotne znaczenie. Było także łatwe w produkcji i aplikacji.

Letnie dni i towarzyszące im upały, nawet dziś, w erze wszechobecnej klimatyzacji, potrafią dać się w Grecji we znaki. Można sobie jedynie wyobrazić, jak bardzo doskwierały dawnym mieszkańcom. Odpowiedzią na ten problem stała się warstwa wapiennej farby. Szybko zorientowano się, że kolor ten ma właściwości pozwalające na odbijanie promieni słonecznych, dzięki czemu pomaga utrzymać chłód w środku zabudowy. Co więcej, wykazuje on właściwości dezynfekujące. W czasach, gdy medycyna była raczej zbiorem domysłów niż nauką, a lato przynosiło nie tylko upały, ale i choroby, bielenie ścian stanowiło prosty sposób na oczyszczanie przestrzeni. Wapno niszczyło bakterie, neutralizowało zapachy, miało silne działanie odkażające, pomagając tym samym zapobiegać rozprzestrzenianiu się chorób. W 1938 roku, podczas epidemii cholery, na mocy dekretu Joanisa Metaksasa (gr. Ιωάννης Μεταξάς) nakazano wręcz masowe bielenie domów, mające na celu poprawę zdrowia publicznego. Warto podkreślić, że duża część kolorowej zabudowy została wówczas zamalowana – Grecja naprawdę stała się biała, a kolor ten na dobre rozgościł się w jej krajobrazie.

Asvestis zmienił grecki pejzaż na dobre.  Na zdjęciu: uliczka gdzieś na Cykladach


Dlaczego błękit?

Jakże trudno wyobrazić sobie Grecję bez błękitu! Poza królestwem przyrody, barwa ta pojawia się chociażby na drzwiach, okiennicach, balustradach, framugach czy dachach. Podobnie jak biel, nie jest to kolor przypadkowy. Błękit w Grecji nie tylko upiększa, ale przede wszystkim chroni, identyfikuje, a nawet jednoczy. Tradycja malowania elementów architektonicznych na niebiesko sięga czasów, gdy Grecy wierzyli, że barwa ta ma moc odpędzania złych duchów. Uważano, że błękit, szczególnie ten zbliżony odcieniem do nieba, zniechęca „złe oko”, czyli mati (gr. μάτι) – spojrzenie pełne zawiści, które może sprowadzić nieszczęście. Zważywszy na to, że większość Greków ma oczy brązowe, niebieskie tęczówki stanowiły zdecydowaną rzadkość, coś osobliwego, kojarzonego z magią. Ich niezwykłość budziła jednocześnie zachwyt i niepokój. Wierzono, że intensywne, przenikliwe spojrzenie niebieskich oczu może mieć moc sprawczą; potrafi zarówno oczarować, jak i sprowadzić nieszczęście. Podobnie jak rude włosy, które w dawnych czasach kojarzono z czarami, jasne oczy stały się symbolem siły nie do końca zrozumiałej, jednocześnie pięknej i niepokojącej, wymagającej ochrony lub neutralizacji. Tak narodziła się wiara w „złe oko” oraz potrzeba osłony przed nim, również za pomocą koloru. Do dziś w wielu greckich domach wiesza się niebieskie amulety w kształcie oka, a same niebieskie detale architektury traktowane są jako subtelne, lecz ciągle żywe odwołanie do dawnych przesądów.

Lekarstwo na „złe oko”? Oczywiście błękit, szczególnie ten zbliżony odcieniem do nieba. Tu: Paros

 

Znaczenie błękitu w Grecji wykracza jednak poza ludowe wierzenia. To przede wszystkim kolor narodowy, głęboko zakorzeniony w tożsamości i pejzażu kraju. Biel oraz błękit obecne na greckiej fladze symbolizują niebo oraz spienione fale greckiego morza, wolność i czystość, światło i wodę – dwa żywioły, które od zawsze rządziły grecką mitologią, ale przede wszystkim życiem. Morze pozwalało na odkrywanie nowych miejsc, poszerzanie świata, wymianę handlową; dostarczało pożywienia, a więc zapewniało bezpieczeństwo. Patrząc na niebieskie drzwi na tle białej ściany, trudno nie poczuć, że te dwa kolory tworzą harmonię wynikającą nie z mody, lecz z głębokiego zrozumienia miejsca, w którym ludzie żyją nieprzerwanie od tysięcy lat.

Warto wiedzieć, że niebieski barwnik już w starożytności uzyskiwano z naturalnych pigmentów; stosowano go nie tylko w architekturze, ale także w ceramice, sztuce i tkactwie. To właśnie błękit zdobi kopuły cerkwi i kapliczek rozsianych po greckich wyspach. Niektórzy mówią, że ma on na celu przybliżyć sakralny budynek do nieba, tworzyć z nim kolorystyczną jedność.
Kolor niebieski jest znakiem firmowym Grecji i nawet jeśli nie każdy odwiedzający zna jego historię i symbolikę, to niemal każdy czuje, że błękit znaczy tutaj coś więcej – jakby stanowił wspólny język światła, morza, historii i wiary tego kraju.

Niebieskie kopuły przybliżają świątynie do nieba. Tu: Santorini


Czy cała Grecja jest biało-błękitna?

W zbiorowej wyobraźni, a szczególnie we wszechobecnych dziś mediach społecznościowych, utrwalił się jeden obraz greckich wysp. Mogłoby się wydawać, że w kraju tym każda ściana jest biała jak kreda, a każda okiennica błękitna jak bezchmurne niebo. Ten ikoniczny wizerunek Grecja zawdzięcza wspomnianym już Cykladom – z Santorini, Mykonos i Paros na czele. Jednak w rzeczywistości Grecja nie kończy się na bieli i błękicie. Na innych wyspach, szczególnie tych rzadziej odwiedzanych, zobaczyć można zupełnie inne odcienie. Za przykład niech posłuży nam Symi – niewielka wyspa niedaleko Rodos, gdzie pastelowa zabudowa w odcieniach brzoskwini, ochry czy czerwieni weneckiej rozciąga się nad zatoką niczym kolorowy amfiteatr, tworząc widok zapierający dech w piersiach. Dlaczego zdecydowano się pomalować ją właśnie w ten sposób? Otóż kolorowe fasady na wielu wyspach stanowiły wyznacznik statusu społecznego. Barwniki nie były tanie, a ich przygotowanie wymagało czasu, wiedzy i środków. Dom pomalowany na intensywne kolory, szczególnie w epokach, gdy stosowano naturalne pigmenty, świadczył o prestiżu właściciela. Co więcej, barwa murów nawiązywała często do funkcji budynku lub do lokalnych tradycji. Domy ubogich rybaków malowano na łatwo dostępne, tanie kolory (najczęściej była to biel), zaś domy możnych kupców – na eleganckie odcienie ochry czy burgundu.

Pastele Symi
Pastele Symi

Ogromne znaczenie miał też wpływ architektury włoskiej i osmańskiej, szczególnie na wyspach Dodekanezu i w zachodniej części Grecji, gdzie przez wieki ścierały się różne wpływy kulturowe. Wenecjanie, którzy przez wieki panowali np. na Korfu czy Krecie, zostawili po sobie architektoniczne dziedzictwo pełne łuków, ornamentów, ale przede wszystkim koloru. Wiele budynków z ich czasów nie zachowało swoich dawnych barw, ponieważ w XX wieku, w okresie dyktatury Metaksasa, bielenie domów wapnem stało się, jak już wspomniano, obowiązkowe – zarówno ze względów higienicznych, jak i w ramach ujednolicania wizerunku narodowego. Raz pobielone mury pozostały takie aż do dziś. W ten sposób kolory, choć zakorzenione w tradycji, zostały częściowo wypchnięte z pejzażu publicznego; przetrwały jednak tam, gdzie nie dosięgła ich ręka urzędnika lub gdzie lokalna duma okazała się silniejsza od dekretu.

Minimalistyczne, białe elewacje odbijające światło na tle błękitnego morza – dziś uznawane wręcz za symbol greckiego stylu śródziemnomorskiego – zrodziły się z potrzeby życia w zgodzie z klimatem, historią, materiałami i rytmem życia. Biel nie była luksusem, ale narzędziem przetrwania. Jednocześnie, jak to często bywa w kulturze śródziemnomorskiej, funkcjonalność szła tu w parze z pięknem. Warto jednak pamiętać, że w odróżnieniu od pocztówek Grecja nie jest jednolita – i w tym tkwi jej największy urok. Pod cienką warstwą bieli i błękitu kryją się całe palety kulturowe, estetyczne, historyczne. Każda wyspa czy miejsce to inna opowieść, a kolor ścian może być jej pierwszym zdaniem i przyczynkiem do jej odkrycia.