aktualności artykuły kultura styl życia osobiście lente znaczy powoli

Cała nadzieja w morzu

Julia Wollner

Przeglądam słowniki i encyklopedie, wczytuję się w wyjaśnienia Kopalińskiego i intepretacje jego uczonych poprzedników. Nadzieja, pewność, bezpieczeństwo splecione w uścisku z młodością, wolnością i mądrością...

Przeglądam słowniki i encyklopedie, wczytuję się w wyjaśnienia Kopalińskiego i intepretacje jego uczonych poprzedników. Nadzieja, pewność, bezpieczeństwo splecione w uścisku z młodością, wolnością i mądrością. Spokój i harmonia kołysane w objęciach odwagi i siły; cierpliwość okraszona spontanicznością. Jakże trudno spośród licznych znaczeń Manucjuszowskiego delfina, opasującego czule żelazną kotwicę, wybrać te najważniejsze, najpiękniejsze, najbardziej poruszające serce.

 

Odmęty historii

Historia symbolu, który dziś pyszni się przy tytule naszego kwartalnika, wyłania się z głębi czasu. Sentencję “Festina lente” szczególnie ukochał sobie starożytny cesarz August, tłumacząc swoją życiową maksymę z melodyjnej, klasycznej greki: σπεῦδε βραδέως. To za jego panowania delfin i kotwica zdobić zaczęły rewersy rzymskich monet, przechodzących z rąk do rąk po całym ówczesnym świecie, skupionym wokół jednego Morza. Kilkanaście wieków później znak zaadoptował do swoich celów Aldus Manucjusz, urodzony najprawdopodobniej w Sermonecie drukarz i wydawca, przyjaciel filozofa Giovanniego Pico della Mirandola, wielki humanista i człowiek intelektu. Znaczył nim swoje książki, które stanowiły w piętnastowiecznej Europie prawdziwy obiekt pożądania. Jego działalność edytorska nie tylko okazała się wielkim sukcesem, ale także – i nie będzie to wcale stwierdzenie na wyrost! – zmieniła cały ówczesne kulturalne uniwersum. Erazm z Rotterdamu, jeden z jego słynniejszych klientów, twierdził, że stało się tak właśnie dzięki idealnej równowadze między pasją a cierpliwością, które cechowały działającego w Wenecji poligrafa. Podobnie, jak Oktawian August, niespiesznie, acz konsekwentnie dążył do celu, spoglądając ufnie na wody okalające wenecką Lagunę.

 

Pasjonująca żegluga

Już w czasowym wymiarze wybranego przez nas emblematu zawiera się całe Śródziemnomorze, zamknięte między Rzymem, Grecją i zawsze bliską Orientu, a jednak zupełnie okcydentalną Wenecją. Tę siłę geograficznej wymowy podkreślają dodatkowo punkty na mapie, które, niczym rybacką siecią, połączone są bliskością delfina i kotwicy, zupełnie szczególną. Oto egipska Aleksandria, miasto macedońskiego króla i jego następców, antyczna stolica śródziemnomorskiej myśli; zaraz obok Antiochia, tureckie centrum nierozerwalnie związane z ideą kosmopolityzmu, bogate handlem i szczycące się opieką biskupa – świętego Piotra. W obu bito monety z rewersem drogim Augustowi; obie metropolie spieszyły się wolno, całowane niespiesznie przez rozpędzone morskie fale.

Żeglując zgodnie z ruchem wskazówek zegara, nieubłaganie posuwającymi się do przodu, mijamy też libański Bejrut, dawny Berytus, który kotwicę i delfina umieszczał obok swojej ukochanej bogini Tyche. Jeszcze tylko krótki przystanek na świętej ziemi Izraela. Mówi się, że jej najsłynniejszego Syna w ikonografii symbolizuje właśnie delfin, a wiara w niego jest mocna i trwała niczym najpewniejsza kotwica… Ruszamy wreszcie do Rzymu, do którego pchają nas bezustannie wszystkie wiatry, dmące w nasze żagle znad Tunezji, Maroka i Hiszpanii.

 

Odbicie w tafli wody

Dwa śródziemnomorskie symbole, splecione w jedno, połączone przez wieki i na wieki, przypominają tak wiele. Przeglądamy się w nich jak w lustrze, z nadzieją, że uda nam się dotrzymać im kroku, dorównać i sprostać. Jak Manucjusz, stworzyć nie tylko zadrukowany papier, ale i zbiór istotnych znaczeń. Łączyć ostrożność ze spontanicznością. Działać nowocześnie, swobodnie i radośnie, ale także cieszyć się bezpieczeństwem wypływającym z dostojeństwa tradycji. Żyć żywiołowo i z pasją, powoli smakując chwilę. Utrzymać równowagę, dawać i brać, cieszyć się ufnym spojrzeniem w przyszłość.

Delfin jest poniekąd symbolem zbawienia. Jeśli najbardziej elementarnym emblematem kotwicy jest woda, możemy chyba pokusić się o wniosek, że nas, pędzących bezmyślnie ludzi Północy, uratować zdoła tylko ona: Południowe Morze.

 

Uczyni to powoli, w skupieniu.

 

Lente.