Cynamonowe cuda. Dior Dolce vita i Fragonard Grain de soleil
Magdalena MaciejewskaNeil Young śpiewał o cynamonowej dziewczynie, a Bruno Schulz pisał o cynamonowych sklepach. Ta niezwykle aromatyczna przyprawa znana już w odległej starożytności na dobre zadomowiła się w wielu zakątkach świata nie tylko w kuchni, ale i w aromaterapii — a potem także w perfumach.
Artykuł z serii: Perfumy pachnące Śródziemnomorzem
Zapachy, podobnie jak książki, opowiadają historie i odkrywają tajemnice. Czynią to językiem innym od powieści, a jednak równie przekonującym, trwale zapadającym w pamięć, grającym na emocjach, a zarazem przekazującym wiele konkretnych informacji. W niniejszej serii przedstawiamy wybrane przez nas perfumy, które zamknięto we flakonach razem z opowiadanymi przez nie sekretami Śródziemnomorza.
Cynamon ma właściwości rozgrzewające, zwiększa łaknienie i pobudza, a więc stymuluje także apetyt na życie. Nic dziwnego, że jest jedną z głównych nut zapachowych w perfumach Dior Dolce Vita — kompozycji, która rozkochała w sobie tłumy kobiet (i mężczyzn) w latach 90-tych, choć wtedy największe tryumfy święciły świeże pachnidła z molekułą Calone, np. Issey Miyake L’eau d’Issey czy Giorgio Armani Acqua di Giò.
Dolce vita to cała filozofia życia po włosku — życia niespiesznego i uważnego, celebracji każdej chwili, chłonięcia piękna świata wszystkimi zmysłami. Włosi umieją żyć powoli i radośnie, a perfumy zainspirowane tą ich cudowną umiejętnością, które dla marki Dior zmieszali Pierre Bourdon i Maurice Roger, doskonale ją oddają. Pękaty flakon ze słonecznym płynem w środku, zwieńczony niemal biżuteryjnym korkiem, przypomina kieliszek pełen słodkiego białego wina. Zamknięty w nim zapach również.
Od początku po sam koniec, Dolce Vita pachnie miękko, ciepło i słodko. Przytulnie. Jest w nim przepych i szczęście, ale jest też łagodność matczynych ramion. Ale ta mama nie siedzi w domowych pieleszach z maluchem w ramionach, w luźnym koczku na czubku głowy i rozciągniętej bluzie. Dzisiaj brzdąc zostaje pod troskliwym okiem dziadków, a ona wychodzi świętować życie ze swoją drugą połową — idą na randkę bez okazji. Założyła swą najlepszą czarną sukienkę, wysokie szpilki i złotą biżuterię z perłami, na ustach oczywiście ma czerwoną szminkę i szeroki uśmiech. Pachnie mamą, ale pachnie też szampańską zabawą i naturalną, niewymuszoną zmysłowością.
Czuć cynamon, a oprócz niego bogactwo nut kwiatowo-owocowych. Coś na kształt gęstego waniliowego budyniu z cząstkami słodkiej brzoskwini. Są tu tłusty i miękki sandałowiec, jest egzotyczny kokos. Pojawia się też subtelna magnolia i pudrowy heliotrop, a w bazie — drzewny aromat cedru. Połączono je w gładką, otulającą całość, która w mgnieniu oka poprawia humor. Dolce Vita po prostu zaraża niepoprawnym – a może właśnie poprawnym? – optymizmem.
Mniej słoneczne, zresztą nazwane nawet zaledwie okruchem słońca, są perfumy Grain de Soleil marki Fragonard. Są bardziej orientalne, są pełniejsze i cięższe — ale tak samo przytulne i ciepłe. Tak jak w Dolce Vita Diora, czuć tu cynamon, wanilię i heliotrop, występują jednak w innym towarzystwie. Zamiast magnolii pojawia się jaśmin, prócz niego kwiat pomarańczy — to w otwarciu, w sercu zaś cynamonowi wtórują irys i róża. Baza jest ciemniejsza, z wanilią splatają się w niej kadzidło i paczula.
Choć Dolce Vita i Grain de Soleil to dwa różne zapachy, łączy je to samo ciepło. Choć to dwie różne historie, w obu narratorem jest cynamon o miękkim, zmysłowym głosie… Zimą słucha się go wyjątkowo przyjemnie.
Zdjęcie główne: mhiguera / Flickr, CC BY 2.0