Dolce & Gabbana Light Blue Escape to Panarea: eskapizm w wersji glamour
Magdalena MaciejewskaPanarea. Niecałe 3,5 kilometra kwadratowego powierzchni wulkanicznej, która przyciąga możnych tego świata jak magnes. Co takiego ma w sobie, że to właśnie tam szukają ucieczki od blichtru swojej codzienności?
Artykuł z serii: Perfumy pachnące Śródziemnomorzem
Zapachy, podobnie jak książki, opowiadają historie i odkrywają tajemnice. Czynią to językiem innym od powieści, a jednak równie przekonującym, trwale zapadającym w pamięć, grającym na emocjach, a zarazem przekazującym wiele konkretnych informacji. W niniejszej serii przedstawiam wybrane przeze mnie perfumy, które zamknięto we flakonach razem z opowiadanymi przez nie sekretami Śródziemnomorza.
W starożytności nazywała się Euonimo. Badacze odnaleźli dowody na to, że w epoce brązu, czyli mniej więcej 1200 lat przed naszą erą, pozostawała pod wpływem kultury mykeńskiej. W VII wieku przed Chrystusem splądrowali ją Etruskowie, lecz wkrótce świetność przywrócili jej Grecy. Sielanka trwała do czasów wojen punickich, czyli konfliktu na linii Rzym—Kartagina. Dzisiejsza Panarea, jak większość okolicznego obszaru, sprzymierzona była wówczas z Kartaginą. W wyniku walk w 252 roku p.n.e. przeszła we władanie Cesarstwa Rzymskiego. Do dziś przynależy do Italii.
Ten maleńki skrawek ziemi jest najmniejszą z siedmiu głównych wysp archipelagu Liparyjskiego (dawniej zwanego Eolskim od greckiego boga wiatrów, Eola). Zbudowane są ze stromych wulkanicznych skał, ubogie w roślinność i trudne do zagospodarowania. W sumie mieszka tam na stałe mniej niż 15 tysięcy osób, na samej Panarei – niecałe 300. W drugiej połowie ubiegłego stulecia wysepki zostały odkryte przez turystów, a w 2000 roku docenione przez UNESCO jako obiekt światowego dziedzictwa.
Oddalona od Sycylii zaledwie o 50 km, a jednak sprawiająca wrażenie odległej i niedostępnej, Panarea zyskała sobie szczególną sympatię znanych i bogatych. Mogą tam uciec od błysku fleszy, bo do najpiękniejszych plaż dotrzeć można jedynie drogą morską. W przerwie od opalania ziemscy bogowie mogą skorzystać z dobrodziejstw źródeł termalnych, nurkować lub podglądać delfiny, a wieczorem wybrać się przechadzkę po słynnych barach i dyskotekach. Projektanci Dolce i Gabbana ponoć regularnie wpadają na wyspę, w końcu mają własną rezydencję całkiem niedaleko, na Stromboli. Nic dziwnego, że miejsce doczekało się małego trybutu z ich strony – w postaci poświęconych mu perfum.
Escape to Panarea, czyli ucieczka na Panareę, to edycja limitowana klasyka Light Blue, zresztą jedna z bardziej udanych. Jest beztroska, słoneczna i ocieka słodkim sokiem dojrzałej gruszki. To woń owocowa, miękka i łatwa do lubienia, choć ciężko nie zarzucić jej odrobiny sztuczności. Jest jak opalona piękność z okładek magazynów w białym bikini, prężąca się nad basenem. Z oddali zachwycasz się, a gdy podchodzisz bliżej – widzisz, że od zwykłych kobiet, które spotykasz na co dzień, różni się tylko stanem konta. Ona cieszy się, że chwilę może być sobą z dala od ciekawskich spojrzeń aparatu, ale dla Ciebie czar pryska. I zanim zorientujesz się, że to odarcie ze złudzeń wyjdzie Ci na dobre, poczujesz gorzki smak rozczarowania.
Zapach D&G Light Blue Escape to Panarea to eskapizm w wersji glamour. Wydaje się być wonią lekką, w rzeczywistości przytłacza. Jak luksusowy urlop, podczas którego męczysz się od tego całego nicnierobienia. Smakowitym, soczystym gruszkom towarzyszy intensywny, pudrowo-waniliowy aromat fasoli tonka. Chwilami rozświetla je bergamota, chwilami kwiat pomarańczy i jaśmin dodatkowo zagęszczają atmosferę. Kompozycja jest rozkoszna, ale ciężka. Nadaje się bardziej na wieczorne tańce niż na spacer po plaży, lepiej jej w złotej biżuterii niż w plecionych bransoletkach. Tak nie pachnie rzucenie wszystkiego, by wyjechać w Bieszczady, tak pachnie carpe diem w pięciogwiazdkowym hotelu. Jeśli marzysz o słodkim lenistwie, to perfumy dla Ciebie. Jeśli szukasz wrażeń, szukaj dalej.