Gabriella Contestabile, Włoszki. Czego mogą nas nauczyć?
Julia WollnerBalansowanie między barwną opowieścią o życiu w innym kraju, wypełnioną ciekawostkami, plastycznymi opisami i anegdotami, a antropologicznymi rozważaniami, które pozwoliłyby uzyskać szerszą perspektywę, wymaga nie tylko umiejętnej narracji i użycia obrazowego języka, ale także rozległej wiedzy i dojrzałości sądów. Czy znajdziemy je w najnowszej propozycji Wydawnictwa Literackiego?
Rzadko publikuję recenzje negatywne, choć wiem, że jako literaturoznawczyni powinnam czasem wytknąć palcem to, co nie zasługuje na uwagę czytelników. Zwykle zwycięża we mnie jednak przekonanie, że każda książka jest wynikiem czyjejś pracy, wysiłku, ogromu emocji włożonych w jej stworzenie; ich docenienie wydaje mi się po ludzku ważniejsze, niż ćwiczenie stylu poprzez wyliczanie uchybień.
W tym duchu utrzymany zostanie również niniejszy tekst, mający na celu przybliżenie najnowszej publikacji Wydawnictwa Literackiego pt. Włoszki. Czego mogą nas nauczyć? Temat, jaki wybrała autorka Gabriella Contestabile – Amerykanka włoskiego pochodzenia – jest równie fascynujący, co trudny. Mierzyło się z nim wielu, zwykle z miernym rezultatem (w ostatnich latach wśród podobnych publikacji przekonała mnie tylko jedna: Włosi. Życie to teatr Macieja A. Brzozowskiego). Balansowanie między barwną opowieścią o życiu w innym kraju, wypełnioną ciekawostkami, plastycznymi opisami i anegdotami, a antropologicznymi rozważaniami, które pozwoliłyby uzyskać szerszą perspektywę, wymaga nie tylko umiejętnej narracji i użycia obrazowego języka, ale także rozległej wiedzy i dojrzałości sądów.
I jednego, i drugiego zabrakło w moim odczuciu w książce Contestabile. Refleksji i poszukiwań antropologicznych zupełnie tu nie znajdziemy. Niestety w ich miejsce, może z wyjątkiem ciut chaotycznych ostatnich rozdziałów, nie pojawiają się też czytelne recepty i sugestie dotyczące dnia codziennego, które mogłyby uczynić z publikacji lekki, przyjemny w lekturze poradnik (wszak nie każda książka poświęcona innej kulturze musi opierać się na wywodach naukowych!). Autorka dużo miejsca poświęca za to wspomnieniom ze swojego dzieciństwa, spędzonego wśród włoskiej społeczności za oceanem. Więcej tu Kanady i Ameryki, niż Włoch; więcej opisów realiów sprzed kilku dekad, niż współczesnej nam rzeczywistości. Na każdej stronie odczuwalny jest zachwyt Europą, jej dziedzictwem i bogactwem kulturowym; fascynacja Włochami miesza się jednak z uwielbieniem dla Francji, a same Włoszki, dumnie zdobiące okładkę książki, znikają wśród deliberacji na temat koronek Diora i ciut przypadkowych cytatów o Italii, wyjętych z ust przygodnych postaci.
Detto questo*, jak mówią Włosi, wcale nie odwodzę Was od sięgnięcia po propozycję Wydawnictwa Literackiego. Choć, w moim mniemaniu, niewystarczająco dobitnie przedstawione, pojawiają się tu prawdy ważne i godne uwagi. Podnoszone są też kwestie znane, ale ciągle aktualne i warte refleksji – włoskie umiłowanie piękna, przywiązanie do tradycji, oddanie rodzinie czy przekonanie, że radosne chwile szybko przemijają, leżące u podstaw włoskiego poczucia fatalizmu (str. 49). Obok nich znajdziemy pokaźną dawkę stereotypów, ale także informacji prawdziwych, choć zupełnie podstawowych. To, co dla mnie oczywiste, dla kogoś innego stanowić może jednak absolutne novum; to, co mnie wydaje się frazesem, dla osoby dopiero poznającej Italię może okazać się odkryciem. I do tych właśnie odkryć – dla każdego na inną skalę, dla każdego o innym charakterze – zachęcam zarówno ja, z pozycji osoby promującej od lat kulturę włoską i śródziemnomorską, jak i Gabriella Contestabile, a wraz z nią wydawca i wszyscy ci, którzy przyczynili się do publikacji tej książki. Czy otwarcie na nie, podobnie jak gotowość na zmianę, jest cechą typowo włoską – o tym można by dyskutować długo i namiętnie. Z całą pewnością jest jednak postawą, której warto się uczyć – od Włoszek i każdego, kto ją przyjął.
* wł.: powiedziawszy to