Geert Mak, Most
Julia WollnerMost można łatwo dostrzec z lotu ptaka. Lecisz nad miastem, nad tymi dziesięcioma milionami dusz stłoczonych w falujących na wzgórzach willach i blokach, nad morzami i zatokami przecinającymi miasto, nad mostami wiszącymi między Europą i Azją, którymi zderzak w zderzak suną konwoją transportowe, nad dziesiątkami statków od wieków rdzewiejących w portach, nad zrujnowumi bastionami i murami dawnego Imperum, nad Błękitnym Meczetem, nad którym zawsze szybują białe ptaki wyraźnie odcinające się na tle wieczornego nieba. I nagle Twój wzrok nieuchronnie napotyka most.
Geert Ludzer Mak jest holenderskim pisarzem, dziennikarzem i historykiem. Swój opublikowany w 2007 roku reportaż poświęcił mostowi Galata łączącemu dwa brzegi Złotego Rogu w Stambule, czyniąc z betonowej konstrukcji miniaturę całej Turcji i jej XX-wiecznej historii. Głównymi bohaterami opowieści czyni bywalców mostów – tragarza, parę emerytów, sprzedawcę wkładek do butów, handlarza książkami i im podobnych. Nie ruszając się z miejsca i bazując na rozmowach z nimi, kreśli fascynujący obraz świata, w którym orientalna egzotyka łączy się z zachodnią nowoczesnością, a nędza z bogactwem. Religijne zaślepienie współistnieje z postępującą laicyzacją, a ambicje i marzenia o lepszym życiu mieszają z porażką, biedą i rodzinnymi dramatami.
Rozmówców Holendra wydają się wiecznie rozdarci między ukochaną Turcją a tym, co, według ich wyobrażeń, mógłby zaoferować im bardziej otwarty i nowoczesny zachód; z drugiej strony, niczym solidna klamra, spina ich właściwe im wszystkim poczucie własnej godności, dumy, honoru. Ich historie pozwalają autorowi i czytelnikowi na wycieczki w czasie i głębszą refleksję na temat ludzkich wyborów życiowych. Mak, sięgając po teksty tureckich kronikarzy, cytując słowa poetów i zagadując zwykłych ludzi, zadaje pytania i szuka odpowiedzi, czyniąc to z wdziękiem zdolnego powieściopisarza, a zarazem przenikliwością antropologa. Witold Szabłowski napisał, że każdy Turek większość życia spędza, chodząc w tę i z powrotem po swoich mostach. Dzięki Makowi możemy choć przez chwilę mu towarzyszyć.