Siedzę na krawężniku na via Alessandro Paternostro w Palermo. Tłuszcz spływa mi po brodzie. Jem panino con la milza, czyli miękką bułkę wypełnioną gotowanymi, a następnie smażonymi kawałkami cielęcej śledziony i płuc. Potem czas na panelle – smażone placki z mąki z ciecierzycy. Najlepiej smakują w domu, przygotowane przez moją lepszą połowę, ale nie pogardzę także tymi z Antica Focacceria San Francesco – miejsca, obok którego właśnie siedzę. Lokal ten otworzył w roku 1834 Antonino Alaimo; od tej pory, nieprzerwanie, będzie to ulubione miejsce wielu palermian. Znajoma Sycylijka o imieniu Chiara, która siedzi ze mną na wspomnianym krawężniku i której tłuszcz po brodzie spływa tak samo jak wtedy, gdy przychodziła tutaj z rodzicami w dzieciństwie, oprócz wyśmienitych obiadów pamięta coś jeszcze. Przy Antica Focacceria San Francesco zawsze stał radiowóz, a obok kręcili się uzbrojeni karabinierzy.
Organizację Comitato Addiopizzo założyła w 2004 roku w Palermo grupa młodych ludzi. Łączyło ich hasło: „Społeczeństwo, które płaci pizzo, jest społeczeństwem bez godności”. Pizzo to opłata za tak zwaną „ochronę”, którą na sycylijskich przedsiębiorcach wymuszali lokalni mafiosi. Dziś Addiopizzo zrzesza setki przedsiębiorców na całej wyspie; wszyscy otwarcie sprzeciwiają się płaceniu haraczu. Jednym z pierwszych, na początku obecnego wieku, był Vincenzo Conticello, ówczesny właściciel Antica Focacceria San Francesco. Mafiosi regularnie stołowali się w jego restauracji; w 2005 roku pojawili się nagle nie po to, by zjeść, lecz by złożyć propozycję – nie do odrzucenia. A jednak Vincenzo propozycję nie do odrzucenia zdecydowanie odrzucił; następnie skontaktował się z policją i złożył zawiadomienie. Odtąd karabinierzy będą ochraniać Vincenza i jego focaccerię.
Mafia jest zjawiskiem ludzkim; jak wszystkie ludzkie zjawiska, miała początek i będzie miała koniec
Kilka dni po krawężnikowej biesiadzie przyjaciel odwozi mnie na lotnisko, wybierając trasę wzdłuż wybrzeża, autostradą A29. W okolicy Capaci robi znak krzyża. 23 maja 1992 roku doszło tu do zamachu na życie Giovanniego Falcone; zginęła także jego żona i trzech ochroniarzy. Eksplozje materiałów wybuchowych umieszczonych pod autostradą przez sycylijskich mafiosów zarejestrowały lokalne centra sejsmologiczne. Śmierć Falcone – bezkompromisowego sędziego śledczego, który doprowadził do masowych aresztowań członków mafii – otworzyła nowy rozdział w historii wyspy. Na ulice wyszły tysiące Sycylijczyków, protestując przeciwko mafijnej przemocy i demonstrując solidarność z tragicznie zmarłym Falcone oraz jego antymafijnym sztabem. To dzięki nim doprowadzono do tzw. Maksiprocesu (Maxiprocesso), podczas którego kilkuset oskarżonych zostało skazanych za liczne przestępstwa związane z działalnością Cosa Nostry.
Niestety brutalność mafii nie ustała. Blisko dwa miesiące później, 19 lipca 1992 roku, w kolejnym zamachu zginął inny śledczy: Paolo Borsellino, jeden z najbliższych współpracowników Giovanniego. W eksplozji przed domem matki Borsellina zabito też jego 5 ochroniarzy. Sycylijskie dość! wybrzmiewało jednak coraz głośniej. W społeczeństwie rozpoczął się proces przemian, których nawet wszechmocna sycylijska mafia nie może zatrzymać.
Falcone powiedział kiedyś, że mafia jest zjawiskiem ludzkim; jak wszystkie ludzkie zjawiska, miała początek i będzie miała koniec. Dziś przy Antica Focacceria San Francesco nie ma już radiowozu; nie widać uzbrojonych karabinierów. Na pobliskim Piazza San Francesco D’Assisi nikt nie patrzy na nikogo podejrzliwie, a w witrynach setek lokali, zarówno tam, jak i w całym Palermo, widnieje naklejka z napisem Addio Pizzo. Walka z grupami mafijnymi wciąż trwa, a Giovanni Falcone żyje, zawsze obecny w sycylijskiej świadomości. Dzięki jego obecności Sycylijczycy pozostają czujni.
Prezentowany tutaj esej fotograficzny jest próbą opowieści o życiu codziennym Sycylijczyków – ludzi pięknych, silnych i cierpliwych. Jak Sandro, którego miałem przyjemność portretować. Nie poruszył się nawet wówczas, gdy natrętna mucha spacerowała po jego twarzy.