Jak to z ogniem było
Anna CirockaCzytając opowieści o początkach Rzymu, zawsze wracam myślą do Eneasza, który uciekał z płonącej Troi. Jak to musiało wyglądać, to miasto pełne bogactwa, umierających ludzi, z płonącym Koniem Trojańskim, murami wzniesionymi przez Posejdona i pewnie też płonącymi ogniem? Jak widział je Eneasz? Czy będąc daleko, obejrzał się za siebie i oglądał tak długo, aż ognista łuna rozpłynęła się w świetle dnia? Czy miał poczucie winy, czy raczej poczucie misji? I czy wiedział, że ogień, który spalił jego miasto, był kiedyś darem niebios?
Ogień istniał od czasu istnienia boga Heliosa, który przemieszczał się po niebie boskim rydwanem. Gdy jeden z tytanów, Prometeusz, z gliny i swoich łez ulepił człowieka, tchnął w niego życie, używając jednej z boskich iskier krzesanych przez koła pojazdu. Człowiek był mniejszy od boga, słaby, o kruchych kościach. Prometeusz postanowił dać mu siłę i obdarował go ogniem. Wiedział, że nie spodoba się to Zeusowi, ojcu bogów, i przekazał ogień w kawałku drewna, z zewnątrz wilgotnym, w środku suchym.
Z nieba na ziemię
Od tego czasu ludzie zaczęli gotować, przetapiać metale, kuć zbroje, uprawiać rolę, budować, czytać i pisać, a także pozornie panować nad siłami przyrody. Zeus postanowił jednak ukarać Prometeusza i rozkazał przywiązać go do skały Kaukazu. Każdego dnia o wschodzie słońca wielki sęp, a może orzeł, przylatywał i wydziobywał wątrobę Prometeusza. Kiedy zapadał zmierzch, wątroba odrastała, a każdego następnego ranka męka tytana rozpoczynała się na nowo. Miało to trwać całą wieczność, jednak gdy na ziemi nastała era herosów, pojawił się Herkules, który strzałą zabił ogromnego ptaka i zakończył mękę Prometeusza.
Z Rzymu do świata
Kult ognia nierozerwalnie wiąże się więc z kultem słońca. Iskra, która stała się duszą człowieka, pochodzi od boga Heliosa, w Rzymie znanego jako Sol. Wiemy, że igrzyska na cześć Sol organizowano w Rzymie co cztery lata (ludi solis) – ich termin według dzisiejszego kalendarza można określić na 19–22 października. I choć przed rokie 354 brak solidnych źródeł o świętowaniu narodzin Słońca, to istnieją wzmianki o tym, że Sol Invictus, czyli Niezwyciężone Słońce, czczono wraz z Luną (Księżycem) – najprawdopodobniej czyniło to już starożytne plemię Sabinów zamieszkujących Apeniny i okolice środkowej Italii. Kult słońca rozpowszechnił się bardzo, gdy panował Heliogabal (203–222 r. n.e.), a za oficjalny uznał go Aurelian, którego obwołano cesarzem w 270 roku. Łącząc kult Słońca Niezwyciężonego z kultem imperatora, a więc samego siebie, Aurelian wzniósł świątynię na cześć Sol Invictus, ustanowił igrzyska i kolegium kapłańskie. Dawny Helios, teraz Sol, stał się najwyższym reprezentantem tego, co boskie, władcze i stwórcze. Jego narodzenie celebrowano podczas zimowego przesilenia – według kalendarza juliańskiego następowało ono 25 grudnia. Chrześcijańskie święta ustanowiono w dniu pod koniec III lub na początku IV wieku n.e.