artykuły kultura historia

Klauzula milczenia: od pustyni do klasztoru

Izabela Frankowska

Wielu gorliwie poszukuje, lecz tylko ci znajdują, którzy pozostają w bezustannym milczeniu. (...) Jeśli miłujesz prawdę, będziesz także miłośnikiem milczenia. Ono sprawi, że Bóg oświeci cię niby słońce. – św. Izaak z Niniwy

Człowiek, od zawsze, w milczeniu znajdował Boga, odkrywał siebie samego i, tym samym, otwierał się na drugiego człowieka. Cisza jawiła się zatem jako czas sakralny, wniosły. Doskonale wiedzieli o tym filozofowie: w szkole założonej przez Pitagorasa obowiązywała zasada, wedle której adepci mogli jedynie przysłuchiwać się wykładom, nie wolno było jednakże o nic pytać ani niczego komentować. Prawo do zabierania głosu uzyskiwano dopiero po kilku latach nauki; wcześniej, w milczeniu, uczniowie zmuszeni byli do myślenia, mieli czas na refleksję. To, co zostało wypowiedziane, jest już zamknięte, skończone, bez możliwości zmian; zatem, przed wypowiedzeniem myśli, należy ją zweryfikować, aby uniknąć niepotrzebnych słów.

Pustynia w Egipcie, fot. CharlesEi1 / Flickr, CC BY-ND 2.0
Pustynia w Egipcie, fot. CharlesEi1 / Flickr, CC BY-ND 2.0

Porzuciwszy Nil

Milczenie nabrało szczególnego znaczenia za sprawą pierwszych mnichów chrześcijańskich, zwanych ojcami pustyni, którzy od końca III wieku prowadzili życie – samotne lub w niewielkich zgromadzeniach – na pustyniach egipskich, a następnie w Syrii i Palestynie. Rozchodzili się w odległe strony, aby chwalić Boga, kontemplować piękno Absolutu jedynie w ciszy serca, z dala od wszelkich namiętności i wszystkiego, co mogłoby ich oderwać od rozważania rzeczy wiecznych. Pustynia jawiła się zaś jako przestrzeń ciszy, sfera nieskażona ludzką aktywnością, wypełniona harmonią ustanowioną przez Boga, bezpośrednio otwierającą na sacrum. Anachoreci (z stgr. ἀναχωρέω, anachoreo – „oddalam się, odchodzę w górę”, tzn. odchodzę z doliny Nilu na pustynię) uznawali milczenie za jeden z filarów życia duchowego, który pomaga przezwyciężyć każdą trudność i otwiera na rzeczywistość nadprzyrodzoną. Wynikająca z tych przekonań praktyka ascetyczna została z czasem ujęta w oficjalne ramy prawne w coraz liczniej powstających wspólnotach zakonnych, zapoczątkowanych przez regułę świętego Augustyna.

Począwszy od XII stulecia reguła wcielana w życie przez kanoników regularnych stała się najważniejszym podręcznikiem organizacji klasztorów i ustalania harmonogramu dnia zakonników. W większym stopniu, niż na prace fizyczne, kładła ona nacisk na studia i zajęcia intelektualne; bezczynność czy nieróbstwo należało przezwyciężać nie siłą rąk, lecz myślą, medytacją i zatopieniem w lekturze. Sprzyjało im milczenie, które jednak nie mogło być bezwzględnie przestrzegane w codziennym klasztornym życiu. Absolutna cisza obowiązywała jedynie w kościele, refektarzu i dormitoriach; w krużgankach wyznaczano specjalne godziny na rozmowę. Nowicjusze uczyli się języka gestów podobnego do migowego.

Piazza San Benedetto w Nursji, jeszcze przed trzęsieniem ziemi, fot. Biggs / Flickr, CC BY 2.0
Piazza San Benedetto w Nursji, jeszcze przed trzęsieniem ziemi, fot. Biggs / Flickr, CC BY 2.0

Benedykt czyli “mówiący dobrze”

Benedyktyni – najstarszy katolicki zakon mniszy – nie byli wyjątkiem od tej zasady. Jego założyciel, św. Benedykt z Nursji, niedługo przed śmiercią opracował regułę, gdzie w 73 rozdziałach nakreślił model życia skoncentrowanego na modlitwie, pracy i gościnności. Benedykt pragnął przekształcić klasztory w prawdziwe twierdze chroniące przed grzesznym życiem. Kandydaci na mnichów przez wiele dni musieli czekać przed drzwiami świątyni i nawet w deszczu lub śniegu oddawać się medytacji. Ścisłego przestrzegania reguły benedyktyńskiej wymagano również od zakonnic klauzulowych. Nie pozwalano na picie wina, gdyż rozwiązywało ono języki i przerywało śluby milczenia. Warto dodać, że mniszki uwielbiały jednak eksperymentować, przygotowując napoje ze sfermentowanych owoców i przerabiając je na likiery…

Św. Benedykt położył nacisk również na tak zwane milczenie wewnętrzne, widząc w nim warunek autentycznego wsłuchiwania się w słowo Boże i oczyszczenia słuchu duszy, stępionego wielością słów. Wielomóstwo (multiloquio) określał mianem przeszkody w rozwoju duchowym. Nie chodziło tu zresztą tylko o nieużywanie słów złych, ale często także o powstrzymanie się od tych dobrych, w uszanowaniu wysokiej wartości ciszy. Jak czytamy w 7. rozdziale Reguły: powinniśmy się powstrzymać od mówienia rzeczy dobrych ze względu na milczenie, tym bardziej musimy unikać mówienia złych rzeczy z obawy przed karą za grzech.

 

Neoklasyczna fasada w Cartoixa d'Escaladei, fot. Lohen11 Josep Renalias / Wikimedia, CC BY-SA 3.0
Neoklasyczna fasada w Cartoixa d’Escaladei, fot. Lohen11 Josep Renalias / Wikimedia, CC BY-SA 3.0

Cisza świętego Brunona

W niektórych wspólnotach zakonnych, jak kartuzi, permanentne milczenie przybierało bardzo restrykcyjne normy, stając się integralnym elementem mniszego życia. Początki powstania zakonu datuje się na 1084 lub 1086 rok, kiedy to Brunon z Kolonii wyruszył z sześcioma oddanymi mu towarzyszami wiary w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłby wieść życie poświęcone Bogu. Długa i męcząca wędrówka doprowadziła ich do Chartreuse, kolebki pustelniczej wspólnoty. Kilka lat później Brunon został wezwany do Rzymu, skąd udał się do Kalabrii, gdzie założył nowy klasztor w miejscowości Torre, znany później jako Certosa di Serra San Bruno. W kolejnych latach powstały nowe kartuzje, m.in. Champmol koło Dijon, Certosa w Pawii, Santa Maria d’Escaladei w Tarragonie, Miraflores w Burgos i El Paular w Segowii. Założyciel zmarł w roku 1101, nie zostawiwszy żadnej pisemnej reguły organizującej życie braci. Zbiór zakonnych statutów zwany Consuetudines Cartusiae powstał dopiero w 1128 roku dzięki piątemu przeorowi Chartreuse, charyzmatycznemu mnichowi Gwidonowi I. Inspiracje czerpał z on z pism Ojców Kościoła, wzorował się na regule świętego Benedykta, cystersach i zasadach przyjętych w eremickim zakonie kamedułów. Zakonników obowiązywał ślub milczenia, asceza, częsta modlitwa i kontemplacja. Życie prowadzili samotnie, zazwyczaj we własnych celach. Opuszczali je nie częściej niż trzy razy dziennie, udając się do kościelnego chóru na jutrznię, nieszpory i nocne oficja. Charakterystycznymi elementami liturgii kartuzów były liczne momenty ciszy oraz specyficzna postawa modlitewna zwana prostracją (leżenie krzyżem). Zakazano używania instrumentów muzycznych; w murach kościelnych dozwolony był jedynie chorał gregoriański. Panująca w zakonie kartuzów dyscyplina bezwzględnie obowiązywała szczególnie nowicjuszy. Ci, którzy przeszli pomyślnie jej próbę, po roku zostawali zakonnikami. Istniały również kartuzje żeńskie, z zasady mniej radykalne. Najlepszy przykład stanowi tutaj przypominający pałac klasztor w Neapolu, ozdobiony malowidłami, złoconymi rzeźbami, kolumnami z jaspisu i marmuru – daleki więc od reguły skromności i ubóstwa.

 

Certosa di Pavia, fot. lo.tangelini / Flickr, CC BY-SA 2.0
Certosa di Pavia, fot. lo.tangelini / Flickr, CC BY-SA 2.0

 

Trwanie w ciszy to dla mnichów fundamentalne ćwiczenie duchowe. Eremita Izaak z Niniwy mawiał: wielu gorliwie poszukuje, lecz tylko ci znajdują, którzy pozostają w bezustannym milczeniu. […] Jeśli miłujesz prawdę, będziesz także miłośnikiem milczenia. Ono sprawi, że Bóg oświeci cię niby słońce. Milczenie uwolni cię od fałszywych mądrości i otworzy na samego Boga. Jawi się więc jako zapowiedź przyszłego wieku, antycypacja pełni, która nadejdzie.

 

Zdjęcie główne: Coimbra w Portugalii, fot. Samuel Zeller / Unsplash