Między niebem a morzem. Rozmowa z Ewą Cichocką
Dorota BazylczykMnogość sycylijskich wątków w polskiej kulturze jest niezliczona – Krasiński, Iwaszkiewicz, Szymanowski, Herbert... Sycylia pojawia się nawet w Panu Tadeuszu! O tym niezwykłym polsko-sycylijskim dialogu opowiada książka Między niebem a morzem opublikowana przez wydawnictwo Bernardinum.
Opublikowana niedawno przez wydawnictwo Bernardinum książka Sycylia. Między niebem a morzem Ewy Cichockiej jest zbiorem esejów i reportaży powstałych po jej wielu podróżach na włoską wyspę. Autorka konfrontuje własne wrażenia z obrazami Sycylii, stworzonymi na przestrzeni wieków przez polskich artystów, poetów i muzyków. Dzięki temu, przebywanie na Sycylii pozwala doświadczyć swoistej magii trwania, ale także przybliża niekończący się, fascynujący polsko-sycylijski dialog. Tekst uzupełniony barwnymi fotografiami i ilustracjami skłania do przemyśleń na temat ciągłości tradycji oraz nieprzemijalności sztuki.
Ewa Cichocka jest dziennikarką, organizatorką wypraw, spotkań podróżniczych i wykładów dotyczących polsko-sycylijskich związków artystyczno-literackich, a także autorką książki dla dzieci zatytułowanej RYMOWANKI SYCYLIANKI, czyli mity z Wyspy Słońca. Podczas Warszawskich Targów Książki, które obywały się w Warszawie w maju br., opowiedziała mi o swoich podróżach, fascynacji sycylijską tradycją, a także o pracy nad najnowszą publikacją.
Dorota Bazylczyk: Pierwsze Pani spotkanie z Sycylią nastąpiło podczas rejsu na pokładzie Zawiszy Czarnego, a więc z perspektywy morza.
Ewa Cichocka: Na skautowy jacht Zawisza Czarny trafiłam dzięki programowi edukacyjnemu „Obserwator Wybrzeża Europy” [akcja umożliwiająca zbiór informacji o stopniu zagrożenia ekologicznego europejskich wybrzeży, z których korzysta m.in. Europejska Komisja Środowiska Naturalnego w Brukseli, a także mająca bardzo istotny cel dydaktyczny: kształtowanie wrażliwości ekologicznej – przyp.red.]. Kiedy okazało się, że jest jeszcze jedno miejsce na pokładzie, zdecydowałam się dołączyć do programu i popłynąć. Wiedziałam, że ta podróż dostarczy mi wielu wrażeń, ale nie przypuszczałam, że aż tak silnych! Gdy płynęliśmy obok Stromboli, dymiącego stożka wulkanu, wyłaniającego się z morza u wybrzeży Sycylii, pomyślałam: Czy to dzieje się naprawdę? Jakie to musi być niezwykłe miejsce! To było moje pierwsze spotkanie z Sycylią – którą widziałam jako dziką, groźną i pierwotną. Skłoniło mnie ono do powrotów i odkrywania jej tajemnic. Przygotowując się do kolejnej podróży, zaczęłam przeglądać dostępne teksty o Sycylii, sięgnęłam do opisów wyspy w literaturze europejskiej, w tym chociażby do Podróży włoskiej Goethego, mając jednak pełną świadomość, że moja wrażliwość jest zupełnie inna. Rozpoczęłam więc poszukiwania sycylijskich wątków w naszej literaturze i sztuce. Próbowałam dociec – z jakich powodów polscy twórcy jeździli na Sycylię? Dlaczego wyspa ta wywierała na nich tak wielkie wrażenie? Proszę wziąć pod uwagę, że Iwaszkiewicz odwiedził Sycylię aż trzynastokrotnie! W trakcie moich wypraw mogłam spojrzeć na Sycylię także oczami literatów i artystów, których historie poznałam. Zestawienie tych obserwacji z własnymi odczuciami stało się swego rodzaju dwutorową podróżą, łączącą historię z teraźniejszością.
DB: Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem wysiłku włożonego w te poszukiwania. Myślę, że większość z nas chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielu znanych i wybitnych Polaków pisało o Sycylii.
EC: Ja także czuję ogromną satysfakcję z tego, że jako entuzjastka tematu, a nie specjalistka w dziedzinie, potrafiłam tak bardzo zagłębić się w tę kwestię. Jak widać, wystarczy oddać się czemuś z pasją! Jeżeli chodzi o ilość sycylijskich wątków w polskiej kulturze, to ma Pani rację – Krasiński, Iwaszkiewicz, Szymanowski, Herbert, Brandstaetter… Jest ich bardzo wielu. Ba, Sycylia pojawiła się nawet w Panu Tadeuszu! Wyspa stanowiła dla nich nie tylko miejsce wypoczynku, ale także pracy, a przede wszystkim źródło twórczych inspiracji. Greckie korzenie, mityczne pamiątki, epoka Normanów – te elementy były niezwykle istotne szczególnie w twórczości Iwaszkiewicza i Szymanowskiego. Dotarłam także do wspomnień artystów tworzących współcześnie – w książce można znaleźć relacje z rozmów teatralno-filmowych z Jerzym Stuhrem i Krzysztofem Zanussim.
Moja podróż trwa nadal. Ciągle trafiam na kolejne wątki, na wspomnienia naszych artystów i podróżników. Chciałabym, aby nigdy się nie skończyła… Mam zresztą w tym względzie wiele wsparcia – choć książka została już wydana, znajomi nadal przysyłają mi informacje związane z moją sycylijską pasją.
DB: O czym, według Pani, świadczy ta mnogość wątków sycylijskich w polskiej tradycji?
EC: Uzmysławia ona, że jesteśmy silnie związani z kulturą śródziemnomorską. Związek ten trwa od bardzo dawna, i, co najważniejsze, podlega dalszej kontynuacji. O istnieniu tej ciągłości przekonałam się na przykład w Agrigento, podczas ekspozycji rzeźb Igora Mitoraja. Jego prace, wyrosłe przecież z antyku, wyjątkowo komponowały się z otoczeniem ruin greckich świątyń; wydawały się wręcz stworzone do istnienia w tej właśnie przestrzeni. Polska literatura i sztuka pełne są odniesień do antycznej mitologii, na różne sposoby przeszczepianej na nasz własny grunt. Warto być świadomym, że wiele mitologicznych historii – jak chociażby ta o królu Eolu czy o Skylli i Charybdzie – rozgrywało się właśnie na Sycylii. To tu resztę życia spędził Dedal po stracie Ikara… Mitologiczny przekaz jest na wyspie obecny po dziś dzień, a ja nie mam więc wątpliwości, że polski dialog z Sycylią będzie trwał dalej. I oby tak było: Sycylia jest przecież naszym osobistym niebem.