artykuły kultura sztuki piękne

Moment, wieczność, narracja. Czas w sztuce

Julia Trzcińska-Biskupska

Czas to, obok wieczności, najbardziej nieuchwytna materialnie kategoria pojęciowa. Czy można czas odczuwać? Czy da się przedstawić czas sam w sobie, czy tylko w relacji do innych zjawisk, przede wszystkim ruchu? Czas i ruch są wszak sobie najbliższe – przemieszczanie i zmienność odbywają się w czasie, a do upływu czasu potrzebny jest ruch; zresztą samo sformułowanie „upływ czasu”, „czas płynie” ruch sugeruje. W jaki sposób można pochwycić czas i pokazać go na obrazie i w rzeźbie?

Czas zawsze był obecny w sztuce, nawet tej najdawniejszej; zawsze w zgodzie z aktualnym intelektualnie i obyczajowo doświadczeniem jego istnienia. To doświadczenie czasu przejawia się na przykład w sposobach jego mierzenia i nazywania. Jest czas przyrodniczy, astronomiczny, wegetatywny, historyczny. Beda Czcigodny w VII wieku dzielił czas według: „natury” (rok słoneczny), „zwyczaju” (miesiące), „władzy” (przejęty z czasów rzymskich piętnastoletni indykcjon, który wyznaczał pobór specjalnego podatku; wyznaczone dni świąteczne wolne od pracy itp.). Odróżniano czas naturalny wyznaczany przez ruch słońca oraz czas formalny, mierzony matematycznie (Nicolas D’Oresme).

Średniowiecze to czas Kościoła – wieczności i oczekiwania na zbawienie (do XIV w.) – oraz czas kupców i handlarzy, wyznaczany przez dostawy, transakcje, licytacje, targi i giełdy, zyski i podatki (od XIV w.). Był to czas naturalny, wyznaczany przez ruch słońca i księżyca, pory roku, czas zasiewów i zbiorów, polowań i uboju zwierząt hodowlanych. Czas świąt liturgicznych, lokalnych i wewnątrzkościelnych, procesji i pielgrzymek. Czas mnisi, składający się z powtarzających się każdego dnia laud, prym, sekst, non, nieszporów i komplet.

Można długo wyliczać sposoby rachuby czasu, nie ruszając się poza średniowiecze, a przecież czasy nowożytne przyniosły nowe odkrycia astronomiczne, nową myśl filozoficzną, które zmieniły również postrzeganie czasu. Nowoczesność i współczesność, wraz z teorią względności, postawiły przed ludźmi nowe wyzwania w zakresie myślenia i doświadczania czasu. Dlatego porzucimy te spekulacje i przejdziemy do oglądania czasu w obrazach i rzeźbach – próbach materialnego uchwycenia czasu, nie roszcząc sobie żadnych pretensji do odkrywczości. Postaramy się za to wspomnieć o kilku ciekawych przykładach pokazania czasu i jego działania w różnych dziełach sztuki.

Wieczność

Średniowieczne postrzeganie czasu to z jednej strony nieruchoma wieczność, z drugiej zmienny, płynny czas doczesny. Bezruch i trwanie versus zmienność i przemijanie. Jak je uwidocznić?

Ołtarz Simone Martiniego (1333 r.) wykonany dla katedry w Sienie pięknie pokazuje owo zastygnięcie w boskim bezczasie. W centrum ołtarza znajduje się obraz Zwiastowanie Marii Pannie – scena pozbawiona jakichkolwiek elementów narracji. Jest zastygniętą w pół gestu grupą, na złotym tle, z minimum akcesoriów i rekwizytów. Archanioł klęczy z uniesioną dłonią, Maria odsuwa się speszona, a każda z tych postaci znieruchomiała, jak zaklęta w kamień. Złote tło – średniowieczny symbol wieczności i niebiańskiej Jerozolimy dopełnia obrazu nieustającego Wcielenia. Gołębica Ducha świętego zawisła nad głowami Marii i archanioła, nieruchomo i trwale jak cała wieczność. Święci asystujący tej scenie również należą do wiecznego bezczasu – hieratyczne sylwetki oderwane są na zawsze od ziemskiej rzeczywistości. Patrzymy na uchwycone zawsze.

Zwiastowanie Marii Pannie
Zwiastowanie Simona Martiniego

Wertykalna oś czasu – czyli czas teologiczny, którego materialny wizerunek możemy podziwiać w dziele Martiniego, była nierozłączna od osi horyzontalnej, od czasu linearnego, historii, od następujących po sobie zdarzeń, płynnie przechodzących z przeszłości w przyszłość, z przystankiem w teraźniejszości. W jaki sposób można uchwycić linearny przebieg czasu? W sztuce dawnej opowiadanie historii opanowane zostało do perfekcji, a do tego wypracowano przynajmniej dwa sposoby na pokazywanie opowieści, w których czas płynie, zmieniając ludzi i miejsca.

Cykle narracyjne

W sztuce średniowiecza i w renesansie bardzo popularne były cykle narracyjne, opowiadające o życiu Chrystusa i Marii oraz o innych ważnych świętych postaciach. Cykle te powstawały w najróżniejszych formach plastycznych: jako malowidła ścienne, malowane i rzeźbione nastawy ołtarzowe. Mogły być mniej lub bardziej rozbudowane, ale zawsze pokazywały wydarzenia w kolejności chronologicznej, a zatem ujmowały czas historycznie. Jednocześnie, cykle narracyjne umieszczane w kwaterach retabulów ołtarzowych miały funkcję mnemotechniczną – patrząc na następujące po sobie sceny ze świętych dziejów, człowiek utrwalał w swej pamięci zarówno ową historię, jak i kolejność świąt. Średniowieczne retabula były swoistym obrazowym kalendarzem. Malowidła i rzeźby układały się w kolejności następowania świąt, np. Zwiastowania, Nawiedzenia, Bożego Narodzenia, Hołdu Trzech Króli. W bardziej rozbudowanych pojawiały się jeszcze sceny Ofiarowania w świątyni, Oczyszczenia, Zaśnięcia Marii itd.

Podobne cykle narracyjne tworzono na temat żywotów rozmaitych świętych, począwszy od Jana Chrzciciela, przez Hieronima, św. Benedykta, Franciszka, Dominika, świętych męczenników i męczennic, jak Barbara, Katarzyna. Cykle opowiadały historię życia, śmierci i świętości, w której wydarzenia następowały po sobie w czasie. Takie dzieła powstawały w całym świecie chrześcijańskim, w zależności od lokalnych upodobań dobierano skalę i formę dzieła oraz postacie świętych, którym je poświęcano. W sztuce bizantyjskiej i prawosławnej cykle narracyjne umieszczano w bordiurze ikony, w centrum zaś umieszczano scenę ukrzyżowania Chrystusa lub malowano postać świętego czy świętej, której ikona została poświęcona. Ten rodzaj ikon to prazdniki, ikony świąteczne. Cykle narracyjne pokazują czas uporządkowany, wyznaczany wydarzeniami, pieczołowicie oddzielonymi od siebie ramkami, rzeźbionymi lub malowanymi.

Kaplica Scrovegnich w Padwie – surowa budowla typowa dla lombardzkich północnych Włoch – skrywa malowidła ścienne oszałamiające swym rozmachem kompozycyjnym i kolorystycznym (patrz zdjęcie główne). Ich autor, wielki Giotto di Bondone, stworzył monumentalny, w skali i w treści, program ikonograficzny, godny miejsca, w którym rozstrzygały się eschatologiczne losy rodziny Scrovegnich.

Główny temat malowideł to życie Marii i Chrystusa. W górnym rzędzie przedstawione są sceny z życia Marii, począwszy od historii jej rodziców, Joachima i Anny. Dwa niższe rzędy scen pokazują dzieciństwo oraz działalność Chrystusa i jego Pasję. Te dwa wątki biograficzne przedstawione są w kolejno następujących po sobie scenach, z zachowaniem spójności architektury (bardzo oszczędnej), stroju i rysów twarzy postaci itp. Sceny układają się w dramatyczną historię dzieciństwa i młodości Marii, z przejściem do losów jej Syna, aż do Jego śmierci na krzyżu i złożenia do grobu. Giotto był malarzem bardzo oszczędnym w środkach, ale efekt jego pracy zdumiewa po dziś dzień. Oszczędność w kreowaniu scen wyraża się niewielką liczbą postaci, umiarkowaniem w budowaniu sztafażu, oddawania wnętrz, jednak ta surowość nie przeszkadza w wyczerpującym ukazywaniu istoty danej sceny. Oto na przykład scena zwiastowania Annie – zrozpaczona kobieta modli się żarliwie, kiedy odwiedza ją anioł i pociesza, że jej modlitwy zostały wysłuchane i zostanie matką. W tym czasie gderliwa służąca siedzi przed domem i przędzie na wrzecionie, a jednocześnie wyraźnie podsłuchuje, co się dzieje w domu. Kapitalna scena, jednocześnie dramatyczna i zwyczajna – wzniosłość sceny odwiedzin anioła zrównoważony jest postacią służącej, co tylko wzmacnia przekaz, czyni przedstawione wydarzenia bliższymi tym, którzy je podziwiają. Zwyczajność domowego otoczenia uwznioślona cudownym wydarzeniem, jakie się w nim rozgrywa.

Zwiastowanie Annie (Giotto)
Zwiastowanie Annie (Giotto)

Dzieło Giotta zawiera również pewien ciekawy zabieg kompozycyjny, którego celem było uczynienie odległej w czasie historii bliższą współczesnym mu ludziom. Ten zabieg to aktualizacja, czyli zastosowanie kostiumów, architektury, przedmiotów z epoki, w której powstało dzieło, a nie z czasów, w których rozegrały się malowane wydarzenia. Aktualizacja była bardzo popularnym zabiegiem w sztuce średniowiecznej i nie wynikała wcale z ignorancji twórców. Było to świadome podkreślenie, że wydarzenia te może historycznie miały miejsce bardzo dawno temu, ale ich sens i skutki są wieczne, trwają także dzisiaj, tu i teraz, więc równie dobrze mogłyby rozegrać się choćby w naszych czasach. Zmniejszenie dystansu czasowego wzmacniało funkcję dewocyjną dzieła.

Sen Joachima pędzla Giotta
Sen Joachima pędzla Giotta

Czternastowieczna nastawa katalońska malarza Pere Serrego (obecnie w Muzeum Diecezjalnym w Urgell) jest przykładem nastawy o mnemotechnicznym charakterze. W centrum znajduje się wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem, natomiast po obu jej stronach znajdują się namalowane sceny najważniejszych wydarzeń z historii Wcielenia i Zbawienia, będące jednocześnie przedmiotem najważniejszych świąt katolickich: Zwiastowania, Bożego Narodzenia, Hołdu Trzech Króli, Ukrzyżowania (Wielkiego Piątku), Zmartwychwstania (Anastasis, czyli Niedzieli Wielkanocnej), Zesłania Ducha Świętego i Wniebowzięcia Marii. Tego rodzaju nastawy pokazywały czas święty, mierzony i definiowany najważniejszymi świętami, a ponadto przenosiły doń patrzącego. Mógł on przeżywać te wydarzenia za każdym razem, gdy odsłaniano obrazy. Przeszłość historyczna przedstawianych wydarzeń łączyła się z teraźniejszością, ponieważ obrazy przenosiły ową przeszłość w ludzkie tu i teraz.

Pere Serra
Pere Serra i jego dzieło wystawiane dziś w Urgell w Katalonii

Narracja symultaniczna

W średniowiecznej i renesansowej sztuce wykształcił się ciekawy rodzaj narracji, można nazwać ją narracją symultaniczną. Polega ona na umieszczeniu w przestrzeni jednego obrazu dwóch i więcej wydarzeń z udziałem tych samych osób, co może wywołać wrażenie, że scena jest jedna, ale postaci są zwielokrotnione. Tego rodzaju narracja ma swoje uzasadnienie w tym, w jaki sposób postrzegano chronologię i następstwo wydarzeń w czasie.

Taki typ przedstawienia narracyjnego znajdujemy w malowidłach Agnola Gaddiego w kościele Santa Croce we Florencji. Pochodzące z lat 80-tych XIV wieku freski przedstawiają sceny z Legendy o Krzyżu Prawdziwym, o znalezieniu przez św. Helenę pozostałości krzyża Chrystusowego oraz o sprowadzeniu relikwii przez cesarza Herakliusza, a także o rozmaitych perypetiach towarzyszących temu cudownemu wydarzeniu.

Znalezienie krzyża
Znalezienie krzyża

Malowidła Gaddiego znajdują się na ścianach bocznych chóru kościoła, po cztery na każdą z nich. Każda z części cyklu otoczona jest kunsztowną bordiurą z ornamentu roślinnego oraz z portretami proroków i ewangelistów z księgami i zwojami w rękach. Narracja poprowadzona jest w interesujący sposób – na jednym obrazie przedstawione są przynajmniej dwa wydarzenia, które następowały jedno po drugim, ale pokazane są tak, jakby działy się jednocześnie. Na jednym z obrazów scena odnalezienia trzech krzyży z Golgoty namalowana została obok późniejszego cudu za sprawą prawdziwego krzyża. Co ciekawe, w tym obrazie wydarzenie późniejsze wyprzedza wcześniejsze. Pod tym względem obraz stanowi wyjątek w tym cyklu; trudno powiedzieć, skąd wziął się pomysł na ujęcie wbrew chronologii. Na obrazie tym widzimy zdublowane postaci dramatu: cesarzową Helenę, legendarnego Żyda Judasza, który wskazał miejsce spoczynku krzyży z Golgoty, podwójną liczbę krzyży, itd.

Ścięcie Chesroesa_Cesarz Herakliusz wkracza do Jerozolimy z Krzyżem Prawdziwym
Ścięcie Chesroesa. Cesarz Herakliusz wkracza do Jerozolimy z Krzyżem Prawdziwym

Jak możemy zinterpretować ten rodzaj narracji ? Mamy do czynienia zarówno z sekwencyjnym przedstawianiem kolejnych wydarzeń w oddzielnych obrazach (bardzo wyraźnie oddzielnych, niemal samodzielnych przedstawieniach), jak i z symultanicznym zestawianiem wydarzeń. Niewątpliwie malarz rozumiał linearny bieg czasu, o czym świadczy przyjęta forma cyklu narracyjnego, dobrze znanego zarówno Gaddiemu, jak i współczesnym mu malarzom (Taddeo Gaddi, Giotto). Gaddi odmalował legendę znaną m.in. z pism Jacoba de Voragine, dobrze znaną ówczesnym ludziom – pokazał ją tak, jak dzisiaj pokazują historię seriale telewizyjne. Każdy duży obraz to jeden „odcinek” i dzieją się w nim różne rzeczy: Herakliusz pozbawia Chesroesa głowy, następnie z odzyskanym krzyżem rusza konno i z bogatym orszakiem do Jerozolimy, a wreszcie korzy się przed Złotą Bramą i wchodzi przez nią boso i w samej koszuli, niosąc święte drzewo krzyża. To wszystko widzimy na jednym obrazie; jakaś część historii – wcale niemała – odbywa się w zamkniętym „odcinku” serii. Rzecz jasna Gaddiemu nie śnił się wynalazek telewizji i serialu, jednak trudno nie dostrzec pokrewieństwa w sposobie prowadzenia narracji: wyodrębnione, choć powiązane ze sobą sekwencje – odcinki, w których dzieje się kilka rzeczy kolejno, ale – co przecież wiemy z współczesnych seriali – w pewnym sensie jednocześnie. Gaddi zastosował zabieg, który dzisiaj nazwalibyśmy „serialowym”, tyle, że w nieruchomych obrazach. Zatrzymał czas, a jednocześnie pozwolił mu zagrać rolę, stworzyć iluzję ruchu i płynności, przejścia od wydarzenia do wydarzenia, od jednej przeszłości do kolejnej.