O marzeniach
Julia WollnerSny, z których utkane jest Śródziemnomorze, pomagają wrócić do marzenia tym, co już marzyć przestali.
Z moimi marzeniami rzeczywistość rozprawiła się w tym roku dość brutalnie – przede wszystkim straciłam dość zaawansowaną ciążę. Wciąż jeszcze nie uporałam się z bólem, więc pisanie o tym, co najbardziej upragnione, nie jest dla mnie łatwe. Czy będę potrafiła dalej marzyć o licznej śródziemnomorskiej rodzinie? Czy będę starać się te marzenia spełnić? Nie wiem. Potrzebny mi czas, by się dowiedzieć. Rozmowa. Miłość. I Morze.
Kulturze śródziemnomorskiej, szczególnie włoskiej, przypisywał moc terapeutyczną sam ojciec psychoanalizy. Jak pisze Olga Płaszczewska w artykule Włochy Zygmunta Freuda (w: “Ruch literacki”, R. LII, 2011, Z. 1 (304) PL ISSN 0035-9602), austriacki psychiatra traktował wojaże po Italii jako sposób na oderwanie od codzienności, a kontakt ze sztuką tego rejonu świata – jako sposobność konfrontacji z własnymi pragnieniami. W 1897 roku pisał do Wilhelma Fliessa, że we Włoszech człowiek napawa się pięknem obcości i ogromem rozmachu twórczego, a więc doświadcza przeżyć gdzie indziej niedostępnych. Dzięki temu – dopowiadam ja – może wrócić do marzeń, które są jak barokowe pałace na ulicach Rzymu. Zbudowane z pragnień, tęsknot i najgłębszych potrzeb – tak, jak siedemnastowieczne wille wznoszono z wykorzystaniem antycznego kamienia skradzionego z Forum. Marzenia i sny są przedłużeniem nas, naszej historii, naszej przeszłości, wszystkiego, czego doświadczyliśmy.
Chciałabym wrócić do marzeń, potrafić czekać na przyszłość. Pokochać przeszłość i ruiny we mnie, by wznieść z nich coś nowego. Morze Śródziemne uczy i tego. Zasiadam więc w ławce, otwieram kajet.
Czy będziesz uczyć się ze mną?