artykuły kultura sztuki piękne

O starożytnych wazach greckich

Izabela Frankowska

Choć w ogniu stworzona i wydobywana niemal z czeluści piekielnych po tysiącleciach zapomnienia, ceramika grecka niejednokrotnie traktowana jest lekceważąco, jako produkt uboczny wielkiej twórczości malarskiej i rzeźbiarskiej. Ot, błahostka zalegająca muzealne magazyny, popękane skorupy pokryte grubymi warstwami kurzu. Gdy jednak przyjrzymy się jej bliżej, odkryjemy jak blisko związana jest z wielką sztuką.

Najwcześniejsze znane naczynia zdobione pochodzą z okresu między 2700 a 1600 r. p.n.e., jednakże ich dosyć prosta i chaotyczna dekoracja nie przykuwa uwagi. Musi minąć jeszcze kilka „ciemnych” wieków, zanim pojawi się zalążek prawdziwie artystycznej działalności ceramicznej.  I choć naczynia wyrabiano na terenie całej Grecji, to jedynie dwa ośrodki wyróżniały się wysokim poziomem artystycznym: Korynt i Ateny. Szczególne miejsce w dziejach śródziemnomorskiego rzemiosła artystycznego zajmuje zwłaszcza ceramika attycka, wytwarzana w licznych warsztatach dzielnicy garncarzy zwanej Kerameikos.

Ceramikę attycką można podzielić na kilka okresów, nazwanych od sposobu dekorowania naczyń. Pierwszy z nich, geometryczny, rozwija się od IX w. p.n.e. Początkowo naczynia są całkowicie czarne z dekoracją ograniczoną do pasa prostych motywów umieszczonych na ramionach i brzuścu. Wizerunki postaci pojawiają się między 850 a 700 r. p.n.e. na wysokich amforach i kraterach, stawianych na grobach w charakterze pomników oraz naczyń ofiarnych. Najpiękniejsze okazy znaleziono w pobliżu bramy Dipylon cmentarzyska ateńskiego, skąd zaczerpnięto nazwę dla całego stylu, określanego mianem dipylońskiego. Sceny figuralne, umieszczone na brzuścu między imadłami, nawiązują tematycznie do funkcji naczyń, ukazując poszczególne etapy uroczystości funeralnych, od opłakiwania zmarłego po pochód orszaku pogrzebowego i igrzyska hipiczne. Sylwetki ludzi są silnie stylizowane – pojawia trójkątny tors, niewielka głowa z dużym i okrągłym okiem oraz tworzący trapez układ rąk. Wąski obraz głównego przedstawienia zamknięty jest od góry i dołu pasami ornamentów geometrycznych, pośród których znajdują się fryzy z równie silnie zgeometryzowanymi ptakami i zwierzętami, głównie kozłami, jeleniami i ptakami wodnymi.

 

Styl geometryczny
Styl geometryczny

Nawiązanie kontaktów handlowych z krajami Bliskiego Wschodu i zaznajomienie się z tamtejszymi wytworami artystycznymi spowodowały odrzucenie przez malarzy wazowych Koryntu zdobnictwa geometrycznego i przejęcia ze sztuki zdobniczej Wschodu orientalizującego fryzu zwierzęcego oraz potężnej grupy fantastycznych stworzeń mitologicznych, co w ostatniej ćwierci VII w. p.n.e. urosło do miana nowego stylu, zwanego orientalizującym. Poszczególne postacie zwierzęce z fryzów horyzontalnych ujmowano sylwetowo, a wewnętrzne szczegóły rytowano bądź malowano na czerwono lub biało. Szczelne zapełnianie powierzchni pasami (tworzącymi istny horror vacui), malarska barwność, brak czytelności motywów oraz zaakcentowanie płaszczyzny dają efekt zbliżony do barwnych tkanin wschodnich o bogatym, skomplikowanym wzorze.

Styl orientalizujący
Styl orientalizujący

Kolejny etap rozwoju greckiej sztuki ceramicznej ma miejsce na początku VI wieku p.n.e., wraz z wprowadzeniem nowej techniki dekoracyjnej – czarnofigurowej. Wazy toczono na dość prymitywnych kołach, oddzielnie wyrabiając brzusiec, szyjkę z wylewem i stopkę. Po złączeniu wszystkich części naczynie wygładzano. Po wysuszeniu obiektów, malarz wykonywał precyzyjny szkic ostrym narzędziem. Dekorację wykonywano pokostem, czyli specjalnym rodzajem starannie oczyszczonej, delikatnej glinki zawierającej tlenek żelaza i substancje alkaliczne. Glinką tą pokrywano miejsca, które miały przybrać kolor czarny, w miejscach wymagających specjalnego podkreślenia nakładano białe i czerwone retusze, i wkładano do pieca do wypalenia. Proces wypalania przebiegał w trzech etapach: w początkowej fazie dopuszczano do pieca duży dopływ tlenu, utrzymując niską temperaturę 600 stopni Celsjusza. Aby uzyskać piękną, odpowiednio intensywną czerń, zwiększano temperaturę do 850 stopni, jednocześnie zmniejszając dopływ tlenu tak, aby komora z wazami wypełniła się gęstym dymem. Na skutek tego procesu wazy uzyskiwały czarny kolor, a partie pokryte pokostem nabierały bardziej intensywnej barwy. Pod koniec procesu wypalania ponownie zwiększano dopływ tlenu, co skutkowało zmianą barwy na czerwoną, jedynie partie dekorowane pokostem pozostawały czarne. 

Ceramika czarnofigurowa zawiera najpełniejszy obraz rozwoju greckiej sztuki malarskiej, ze wszystkimi przekształceniami stylowymi i tematycznymi. Malowidła zdobiące wazy nie tylko wypełniają lukę po niezachowanym do naszych czasów greckim malarstwie ściennym i sztalugowym, ale także dostarczają obiektywnego, ogólnego obrazu kultury plastycznej starożytnych Greków. W tym czasie ornamentyka staje się już tylko elementem pomocniczym, zdobiącym szyję naczynia, ramiona i dolną partię brzuśca. Formy abstrakcyjne zamieniają się w wegetatywne: trójkąty, koła, spirale zastąpione są liśćmi bluszczu czy winnej winorośli z ułożonymi symetrycznie gałązkami, palmetami lub kwiatami lotosu. Ciekawą dekorację stanowią umieszczane na wylewie i brzuścu kyliksów ludzkie oczy, mające właściwości magiczne, odpędzające zło i duchy.

Fragment czarnofigurowego naczynia przedstawiającego Dionizosa (ok. 520-500 r. p.n.e., British Museum)

W tym okresie pojawiają się sygnatury autorskie. Pierwszym znanym z imienia twórcą jest działający w latach 590-570 p.n.e. malarz Sofilos. Jego prace wyzwalają się od orientalnej mody korynckiej – przedstawienia stają się narracyjne, pojawia się więcej wolnej przestrzeni dzięki zanikaniu elementów ściśle wypełniających tło. Postaci są bardziej ożywione niż u poprzedników, a na ich twarzach pojawia się znany z posągów archaiczny uśmiech. Uczeń Sofilosa, Klitias, jest twórcą jednej z najsłynniejszych waz greckich, tzw. wazy François (560 r. p.n.e.). Jest to krater odkryty w 1843 roku we włoskim Chiusi, dawniej będącym jednym z najważniejszych ośrodków etruskich. Bogata dekoracja naczynia ujęta jest w sześciu horyzontalnych pasach, przedstawiających sceny zaczerpnięte z mitów greckich, m.in. orszak bogów udający się na uroczystości weselne rodziców Achillesa, Peleusa i Tetydy, powrót Hefajstosa na Olimp, walki Centaurów z Lapitami, polowanie na dzika kalidońskiego i czy ukazaną w żartobliwym tonie walkę żurawi z Pigmejami. Łącznie mamy tu prawie 250 figur ludzkich i zwierzęcych, co sprawia, że  waza otrzymuje przydomek „ilustrowanej Biblii świata starożytnego”. Całość przedstawiona jest w dosyć swobodnej kompozycji, a wymowne gesty i dokładność opracowania szczegółów ubiorów zapowiadają już okres klasyczny. Od XIX wieku obiekt znajduje się we florenckim muzeum archeologicznym, i od samego początku cieszy się wielką popularnością wśród zwiedzających. Niestety w pewnym momencie popularność ta przerasta  strażnika muzealnego, który w napadzie szału rozbija wazę na 638 (!) kawałków. Na szczęście zabytek został pieczołowicie sklejony, a brakujące fragmenty uzupełniono gipsem. 

Waza François
Waza François, fot. Sailko / Wikimedia, CC BY-SA 3.0

Powstanie wazy François łączy się z polityką artystyczną nowego władcy ateńskiego, Pizystrata.  Otoczone opieką państwa rzemiosło szybko zaczyna się rozwijać: twórcy cudzoziemscy otrzymują niektóre prawa obywateli Aten, co sprzyja powstawaniu nowych ośrodków rzemieślniczych i rozwojowi tematyki przedstawień. Czas prosperity Aten przejawia się w scenach uczt, biesiad i zabaw; popularne stają się cykle dionizyjskie, wypierające przedstawienia innych bóstw. Coraz częściej spotyka się także sceny z życia kobiet, które w IV w. p.n.e. staną się obok walk amazonek główną tematyką dekoracji. W wielu przypadkach obraz dekorujący naczynie tłumaczy jego rolę użytkową, co można zaobserwować w bodaj najbardziej reprezentacyjnych obiektach czasów pizystrateńskich – amforach panatenajskich. Napełnione oliwą wytłoczoną z oliwek z gaju ateńskiego, były nagrodą wręczaną zwycięzcom igrzysk panatenajskich, urządzanych od 566 roku p.n.e. co cztery lata w celu uświetnienia święta patronki miasta, Ateny. Dość duże, ponad półmetrowe wazy były zawsze zdobione przedstawieniem kroczącej, uzbrojonej Ateny Promachos z jednej strony, z drugiej określoną dyscypliną sportową. Najwięcej nagród otrzymywał zwycięzca w wyścigu rydwanów dwukonnych – 140 amfor, „nieco” mniej triumfator w biegu młodzieńców – 50 amfor i najlepszy bokser – 30-40 amfor.

Biegacze, amfora panatenajska z 530–520 p.n.e., zbiory British Museum
Biegacze, amfora panatenajska z 530–520 p.n.e. (British Museum)

Nadzwyczajny rozwój ośrodka attyckiego, doskonałość pracy garncarzy i malarzy oraz oryginalność nowego sposobu zdobienia zwanego czerwonofigurowym zadecydowały, że w 2 ćw. V w. p.n.e. Ateny zwyciężyły konkurencyjne ośrodki, pozostając na czas niemal dwóch kolejnych generacji jedynym greckim producentem wazonów malowanych.

Styl czerwonofigurowy został wynaleziony w 530 r. p.n.e. Jako twórcę podaje się anonimowego malarza, zwanego w literaturze Malarzem Andokidesa. Proces wytwarzania dekoracji wyglądał podobnie jak przy ceramice czarnofigurowej: po wytoczeniu i podsuszeniu naczynia, lecz jeszcze przed wypaleniem, malarz leciutko szkicował zarysy kompozycji, następnie obrysowywał starannie kontury postaci i ornamentów linią albo szerokim na kilka milimetrów pasem gęstego firnisu. Po obrysowaniu konturu wykonywał linie modelunku wewnętrznego, pozostawiając na koniec szczegóły pokrywane barwnymi retuszami. Zmiana w technice pojawiała się dopiero na końcu przygotowań, kiedy to całą powierzchnię naczynia (a nie postacie) zamalowywano firnisem. W celu zapewnienia lepszej plastyki postaci zaczęto stosować gradację walorową linii, rysując drobne elementy rozrzedzonym firnisem, co pozwalało uzyskać całą gamę tonów od ciemnobrązowego aż po żółtawy. Odwrócenie wartości czerni otworzyło nowe możliwości artystyczne. Założenie tła pokostem znacznie bardziej wydobywało wartości plastyczne postaci, a modelunek wykonany kreską nakładaną swobodnie prowadzonym pędzelkiem miał właściwie nieograniczone możliwości oddawania anatomii, skrótów perspektywicznych czy też mimiki i przeżyć malujących się na obliczach bohaterów.

Krater wolutowy G 343 Malarza Niobidów (Muzeum Luwru)
Krater wolutowy Malarza Niobidów (Luwr), fot. Siren-Com / Wikimedia, CC BY-SA 3.0

W pierwszej fazie malarstwa, określanej przez badaczy mianem surowej (530-480 r. p.n.e.), dominują dwie osobistości: Eeufronios i Eutymides (520-500 p.n.e.). Byli rywalami, o czym świadczy inskrypcja na jednej z amfor przechowywanych w zbiorach monachijskich: „hos oudepote Euphronios” – „jak nigdy Eufronios” (w domyśle: nie wykonał tak dobrze). Obaj specjalizowali się w rysunku aktu, choć każdy przedstawiał go nieco inaczej: Eutymides w prostszy, bardziej klasyczny sposób, Eufonios przy wykorzystaniu nowatorskiej gradacji kolorystycznej. Nowy sposób ukazania piękna ludzkiego ciała zaprezentował Malarz Berliński. Był typowym malarzem wielkich form – amfor, kraterów czy stamnosów – charakteryzujących się występowaniem tylko jednej, za to precyzyjnie wykonanej postaci. Dzięki zastosowaniu pokostu o różnym natężeniu, zwiększył plastykę rysunku muskulatury, co dawało nie tylko kreskę o odmiennym kolorze, ale zróżnicowaną wypukłość. Nowe zdobycze techniczne były rozwijane  dzięki tragicznemu w skutkach wydarzeniu, jakim było zniszczenie Aten (480 r. p.n.e.). Odbudowujące się z gruzów miasto stało się areną wielkich możliwości dla wybitnych jednostek we wszystkich dziedzinach sztuki. Artyści pełni nowatorskich inwencji, m.in. malarz Niobidów czy malarz Villa Giulia, śmiało kroczyli śladami malarzy fresków: Polignota z Tazos i Mikona, inaugurując nowy sposób wyobrażenia perspektywy poprzez rozmieszczanie poszczególnych postaci rozgrywającej się sceny na różnych poziomach. Pod wpływem malarstwa freskowego powstały liczne sceny walk z amazonkami (amazonomachia). Obok kierunku malarskiego w drugiej połowie V w. p.n.e. rozwija się styl inspirowany przez dzieła Fidiasza, ulegający czarowi rzeźby klasycznej.

Czas długotrwałej, niszczącej wojny peloponeskiej powoduje pierwszy kryzys artystyczny, maskowany zwiększonym zdobnictwem waz w postaci złoconych girland, wieńców i biżuterii. Ostateczny upadek rzemiosła attyckiego nadchodzi ok. 320 r. p.n.e. Pozbawieni pracy malarze emigrują do innych miast, przede wszystkim południowej Italii, gdzie na chwilę wskrzeszają upadłe rzemiosło z dosyć skromnym, przeważnie roślinnym repertuarem elementów dekoracyjnych. Wazy coraz bardziej stają się garnkami i są wypierane przez naczynia metalowe – brązowe, srebrne, nierzadko złote. 

Galeria Sztuki Starożytnej
Naczynie ze zbiorów Galerii Sztuki Starożytnej Muzeum Narodowego w Warszawie

Przez kolejne wieki grecka ceramika tkwiła w zapomnieniu, oddając palmę pierwszeństwa architekturze i rzeźbie antycznej. Dopiero XVIII wiek  i pasja kolekcjonerska ambasadora brytyjskiego w Neapolu, sir Williama Hamiltona, skierowała uwagę na zapomniane elementy dawnej śródziemnomorskiej codzienności. Wiedza o antyku i wyrobiony gust stały się obowiązującym kanonem starannego i modnego europejskiego wykształcenia. Zdobywano je poprzez bezpośredni kontakt z zabytkami i dziełami sztuki, rozkopując starożytne groby w celu tworzenia kolekcji rodzinnych.  Takie zachowanie nie było obce polskiej arystokracji. Szczególne zasługi na tym polu odniósł hrabia Stanisław Kostka Potocki. Zbiory zaczyna gromadzić w 1785 roku, początkowo z zamiarem dekorowania biblioteki w pałacu warszawskim i wilanowskim. Jego zainteresowanie jest nie tylko owocem mody, ale – co rzadkie – głębokiego zainteresowania i wiedzy. Kupował głównie w Neapolu, gdzie był ceniony jako jeden z największych znawców tematu. Nabył nekropolę w Nola, która dostarczyła mu kilkudziesięciu waz. Z całej „podróży edukacyjnej” przywiózł ponad 250 naczyń. Na początku wystawione w obu pałacach, przeniesione zostają następnie do Wilanowa. Doszczętnie zniszczone w czasie okupacji, po wojnie zostały pieczołowicie zrekonstruowane przez badaczkę starożytności, Marię Ludwikę Bernhard. Obecnie stanowią część potężnej, bo liczącej ponad 800 obiektów, kolekcji ceramiki greckiej znajdującej się w warszawskim Muzeum Narodowym. Mamy nadzieję, że już wkrótce tamtejsza Galeria Sztuki Starożytnej otworzy swoje podwoje po ponad dwuletniej rearanżacji, abyśmy mogli choć na chwilę zbliżyć się do codzienności dawnych Greków. Najwierniejsi świadkowie starożytnej cywilizacji na pewno nam to umożliwią.