kultura historia

Sefardyjscy wygnańcy i ich podróże

Beata Zatońska

W końcu XV wieku sefardyjscy Żydzi zmuszeni zostali porzucić Hiszpanię. Do dziś, wspominając ją, podkreślają, że jest jak piękna kobieta, którą kochali; ta ich jednak zdradziła.

Żydzi byli obecni na Półwyspie Iberyjskim co najmniej od czasów Imperium Rzymskiego. Część z nich wywodziła się od Arabów i Berberów z Afryki Północnej, którzy przeszli na judaizm. Ich losy układały się różnie – raz stanowili grupę szanowaną, innym razem – pogardzaną. Rzymianie byli raczej tolerancyjni, czego nie można było powiedzieć o Wizygotach; w średniowieczu, za panowania arabskiego, przyszedł spokój, a z nim – złoty wiek kultury żydowskiej. Rozwijała się nauka, literatura, kwitła teologia. To wówczas, właśnie na Półwyspie Iberyjskim, rodziła się kabała, a swoje teorie filozoficzne tworzył Majmonides, podpisujący się el Sefardí. Żydzi, obok chrześcijan i muzułmanów, byli członkami szkoły tłumaczy w Toledo (Escuela de Traductores de Toledo), gdzie przełożono m.in. wszystkie dzieła Arystotelesa.

Od VIII wieku na południowo-zachodnim krańcu Europy trwała rekonkwista. Władcy chrześcijańscy kawałek po kawałku, stulecie po stuleciu, odzyskiwali ziemie na południe od Pirenejów. Pod koniec XIV wieku przetoczyła się przez półwysep fala pogromów; później zaś przyszła inkwizycja i pełne przemocy nawracanie na katolicyzm. 31 marca 1492 roku katoliccy królowie Hiszpanii, Izabela I Kastylijska i Ferdynand II Aragoński, wydali słynny edykt z Alhambry. Oto wszyscy Żydzi, którzy do 31 lipca 1492 roku nie zdecydowali się na konwersję, musieli opuścić teren królestwa. Ilu było wygnańców? Szacuje się, że od 100 do 200 tysięcy. Ruszyli w świat. Część na kilka lat znalazła przystań w sąsiedniej Portugalii, jednak już w 1496 portugalski król Manuel I Szczęśliwy poszedł w ślady Izabeli i Ferdynanda.

Hiszpania to po hebrajsku סְפָרַד "Sfarad”. Stąd też „Sefardyjczycy” – określenie Żydów mieszkających przed wiekami na Półwyspie Iberyjskim oraz ich potomków, rozsianych po całym świecie. Na zdjęciu: posąg Majmonidesa w Kordobie, fot. José Luiz Bernardes Ribeiro / CC BY-SA 3.0
Hiszpania to po hebrajsku סְפָרַד “Sfarad”. Stąd też „Sefardyjczycy” – określenie Żydów mieszkających przed wiekami na Półwyspie Iberyjskim oraz ich potomków, rozsianych po całym świecie. Na zdjęciu: posąg Majmonidesa w Kordobie, fot. José Luiz Bernardes Ribeiro / CC BY-SA 3.0


Największe skarby

Z Półwyspu Iberyjskiego Żydzi rozpierzchli się po Europie, Azji i północnej części Afryki. Z Londynu i Amsterdamu podróżowali dalej, do zamorskich kolonii; przez długi czas dobrze im się wiodło w Imperium Osmańskim. Nieśli ze sobą przede wszystkim swój cenny dobytek niematerialny: wiedzę, kulturę oraz język: średniowieczny kastylijski z domieszką hebrajskiego i arabskiego, nazywany judeohiszpańskim, ladino lub judezmo. Kiedyś zapisywano go po hebrajsku tzw. kursywą Rasziego; z biegiem czasu zaczęto używać alfabetu łacińskiego. Dziś judeohiszpański jest zagrożony wymarciem; rośnie jednak grupa ludzi, którzy dzielnie walczą o jego przetrwanie. Jest wśród nich mieszkająca w Izraelu pisarka Matilda Koen-Sarano, tworząca właśnie w ladino, oraz jej uczeń, Eliezer Papo, który prowadzi lektoraty tego języka na Uniwersytecie Ben Guriona. W 2003 roku powstał o nim film dokumentalny pt. Ostatni Sefardyjczyk w reżyserii Miguela Ángela Nieto. Sporą popularnością cieszą się też pieśni w ladino. Gdy się ich słucha, w pierwszym momencie nietrudno odnieść wrażenie, że ktoś śpiewa po hiszpańsku; dopiero po chwili zauważamy różnicę. Ladino można usłyszeć też w serialach Królowa piękności z Jerozolimy oraz The Club, którego akcja rozgrywa się w Stambule.

"Adio, adio kerida" („żegnaj, żegnaj moje kochanie”) to słowa bardzo popularnej pieśni sefardyjskiej, którą na swoich koncertach śpiewa zawsze izraelska artystka Yasmin Levy (na zdjęciu). Można je interpretować dwojako – jako pożegnanie z przemijającą miłością albo z ukochaną ojczyzną
“Adio, adio kerida” („żegnaj, żegnaj moje kochanie”) to słowa bardzo popularnej pieśni sefardyjskiej, którą na swoich koncertach śpiewa zawsze izraelska artystka Yasmin Levy (na zdjęciu). Można je interpretować dwojako – jako pożegnanie z przemijającą miłością albo z ukochaną ojczyzną

 

Klucze do Hiszpanii

Z przymusowym porzuceniem Półwyspu Iberyjskiego przez Żydów wiąże się pewna legenda – powtarzana tak często, że wielu uznało ją za prawdę. Narodziła się w XIX wieku za sprawą hiszpańskiego lekarza Ángela Pulido Fernándeza (1852–1932), który postawił sobie za cel odbudowanie więzi między Hiszpanią a Żydami wygnanymi przed wiekami z jego kraju. Chodzi o klucze do domów, które mieli ze sobą zabrać uciekający po wydaniu edyktu z Alhambry. Klucze te przekazywane są podobno z pokolenia na pokolenie; wiele rodzin przechowuje je jak najcenniejsze rodzinne pamiątki. Wspomina o nich również Eliezer Papo, który urodził się i wychował w rodzinie sefardyjskiej w Sarajewie – jego dziadkowie przechowywać mieli klucze do dawnego domu swoich przodków.

Z Bośni pochodziła także Flory Jagoda, pieśniarka i kompozytorka wykonująca sefardyjskie utwory. W 1993 r. napisała ona piosenkę pt. La jave de Espanya („Klucze do Hiszpanii”), w której pyta: – Onde esta la yave ke estava in kaxun? Mis nonus se la truxerun kon grande dolor, de su kaza de Espanya („Gdzie jest ten klucz ze szkatułki? Moi dziadkowie z wielkim bólem zabrali go z Hiszpanii”).

Flory Jagoda (1923–2021) ocalała z Holocaustu; po II wojnie światowej pojechała do USA. Stała się wielką gwiazdą piosenki, popularyzowała kulturę sefardyjską, którą – jak opowiadała w wywiadach – nauczyła ją kochać jej babcia
Flory Jagoda (1923–2021) ocalała z Holocaustu; po II wojnie światowej pojechała do USA. Stała się wielką gwiazdą piosenki, popularyzowała kulturę sefardyjską, którą – jak opowiadała w wywiadach – nauczyła ją kochać jej babcia

 

Polski ślad

Ziemie polskie zamieszkiwali przede wszystkim Żydzi aszkenazyjscy, którzy na co dzień posługiwali się jidysz. Jednak i na nasze ziemie napłynęła fala Sefardyjczyków. Przybyli między innymi do Krakowa wraz z dworem królowej Bony – jej osobistym lekarzem był Sefardyjczyk Samuel bar Meszulam. Spora grupa Żydów sefardyjskich zamieszkała także w Zamościu, mieście założonym przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego w 1580 roku. 8 lat później sprowadził on dużą grupę Żydów sefardyjskich, z nadzieją, że doprowadzi to do rozwoju handlu. Pod koniec XVII wieku, po powstaniu Chmielnickiego, część Sefardyjczyków wyjechała z miasta; reszta zmieszała się z Aszkenazyjczykami. Pozostała piękna, barokowa synagoga, której budowę zainicjowali Sefardyjczycy; obecnie mieści się tam muzeum. Warto też wiedzieć, że to właśnie w Zamościu, w rodzinie o sefardyjskich korzeniach, urodził się wybitny pisarz Icchak Lejb Perec, uznawany, obok Sforima i Alejchema, za jednego z trzech „ojców założycieli” literatury jidysz. O pochodzeniu Pereca pisał w artykule dla „Rzeczpospolitej” w 2008 roku Szewach Weiss.

"Wykształceni, bogaci, niezmiernie dumni ze swego pochodzenia, światowi, często rozmiłowani w przyjemnościach i niezbyt skrupulatni (…), byli mostem łączącym świat łaciński z kulturą arabską i vice versa. To oni krzewili klasyczną naukę i filozofię" – pisze o Sefardyjczykach Paul Johnson w "Historii Żydów" (Aletheia 2020). Powyżej: obraz A. Dehodencqa pokazujący bawiących się Żydów w Tétouanie w Maroku
“Wykształceni, bogaci, niezmiernie dumni ze swego pochodzenia, światowi, często rozmiłowani w przyjemnościach i niezbyt skrupulatni (…), byli mostem łączącym świat łaciński z kulturą arabską i vice versa. To oni krzewili klasyczną naukę i filozofię” – pisze o Sefardyjczykach Paul Johnson w “Historii Żydów” (Aletheia 2020). Powyżej: obraz A. Dehodencqa pokazujący bawiących się Żydów w Tétouanie w Maroku

 

Imperium Osmańskie

Trudno po krótce opisać wszystkie miejsca, gdzie osiedlali się sefardyjscy uciekinierzy. Jak wspomniano już wcześniej, na długie lata, bo aż do II wojny światowej, bezpieczną przystanią stało się dla nich rozległe Imperium Osmańskie. Sułtan Bajazyd II (1448–1512), gdy do jego królestwa napłynęli Sefardyjczycy, miał powiedzieć, że jest wdzięczny kastylijskim władcom: wypędzając Żydów zubożyli swoje państwo, a wzbogacili jego imperium. Potężnymi ośrodkami kultury sefardyjskiej na Bałkanach stały się m.in. Konstantynopol, Saloniki czy wspomniane już Sarajewo. Powstawały tam sefardyjskie dzielnice, wznoszono piękne synagogi. W stolicy Bośni, mimo zawirowań historii, przetrwała zabytkowa i bardzo cenna Hagada, spisana w 1350 roku w Barcelonie. W czasie wojny w byłej Jugosławii cenny rękopis ocalili miejscowi muzułmanie. Obecnie jest on przechowywany w Muzeum Narodowym Bośni i Hercegowiny. Bałkany wydały także niejednego wielkiego intelektualistę. Przykładowo, w rodzinie sefardyjskich Żydów w bułgarskim Ruszczyku nad Dunajem urodził się w 1905 noblista Elias Canetti, autor znakomitej powieści Auto-da-fé. W 1911 roku jego rodzina przeniosła się do Anglii, jednak pierwsze lata życia mocno zapadły autorowi w pamięć. Poświęcił im autobiograficzną powieść Ocalony język.

Curaçao, Brazylia, Kuba

Przełom XV i XVI wieku, kiedy katoliccy królowie zdecydowali się wygnać Żydów z Hiszpanii, to także czas wielkich odkryć geograficznych. Świat się rozszerzał, rosły możliwości zdobywania nowych posiadłości i bogacenia się na handlu. Sefardyjczycy także ruszali na szlak – część z nich z Anglii, część z Niderlandów. Byli wśród nich konwertyci określani pejoratywnym terminem marrani, potajemnie praktykujący judaizm. Według niektórych należał do nich sam Krzysztof Kolumb, ale wydaje się, że jest to raczej plotka pozbawiona podstaw, a za pierwszego Żyda, który dotarł do Nowego Świata, zwykło uważać się tłumacza Kolumba, niejakiego Luisa de Torres. To właśnie Torres, wraz z marynarzem Rodrigiem de Jerez, zaraz po przybiciu do wybrzeży Kuby udał się na rozpoznanie ziemi, uznanej wówczas za część Azji.

W XVII wieku na Kubie osiedliła się duża grupa Żydów uciekających przed prześladowaniami religijnymi w Brazylii, która należała do królestwa Portugalii. Na karaibskiej wyspie rządzonej przez Hiszpanów zajęli się handlem. Wspólnota rosła z biegiem lat – napływały kolejne fale żydowskiej emigracji, w tym bardzo pokaźna po upadku Imperium Osmańskiego. Szczęśliwy czas skończył się w roku 1959, wraz z przejęciem władzy przez Fidela Castro, jednak wielu Kubańczyków nadal pamięta o swoich żydowskich korzeniach. Pięknie opowiada o nich pełen muzyki film Adio Kerida (2003) nakręcony przez Ruth Behar – antropolożkę kultury, poetkę i pisarkę. Behar urodziła się na Kubie, w aszekanzyjsko-sefardyjskiej rodzinie. Jej rodzice po przewrocie na wyspie uciekli do USA.

Opowieść o Sefardyjczykach, Karaibach i Ameryce Południowej można ciągnąć w nieskończoność. W Recife, w brazylijskim stanie Pernambuco, w 1637 roku powstała pierwsza synagoga na terenie obu Ameryk, a pierwszym rabinem był tam Sefardyjczyk, Izaak Aboab da Fonseca. Potężna grupa Sefardyjczyków osiedliła też m.in. się na wyspie Curaçao – niderlandzkie zamorskie posiadłości dawały nowe, korzystne perspektywy. W 1651 roku Joao d’Ylan założył tam kongregację Mikvé Israel oraz plantację De Hoop (hol. „nadzieja”). Żydowska społeczność na Curaçao zajmowała się na wielką skalę handlem. Niestety dziś na tej karaibskiej wyspie pozostała już tylko garstka sędziwych Żydów.

XX i XXI wiek przyniosły Sefardyjczykom symboliczne zadośćuczynienie. Edykt z Alhambry został formalnie odwołany przez rząd Hiszpanii 16 grudnia 1968 roku, a niedawno władze zarówno Hiszpanii, jak i Portugalii zatwierdziły przepisy, na mocy których potomkowie Żydów sefardyjskich wypędzonych na przełomie XV i XVI stulecia otrzymują europejskie obywatelstwo.