książki inspiracje

Madeline Miller, Pieśń o Achillesie

Julia Wollner

Nakładem wydawnictwa Albatros ukazuje się dziś polski przekład doskonałej powieści Madeline Miller, która tygodniami utrzymywała się na liście bestsellerów „New York Timesa“.

Przeczytawszy debiutancką powieść Amerykanki Madeline Miller w oryginale, przez dłuższy czas zastanawiałam się, jak jej tytuł brzmiałby w naszym rodzimym języku. Dziś, trzymając w ręku nowe polskie wydanie książki The song of Achilles, wiem już, każdy lingwistyczny wybór podkreślałby inny aspekt tej wielowymiarowej historii.

Pieśń o Achillesie, bo tak zdecydowano się zatytułować udany przekład autorstwa Urszuli Szczepańskiej-Bukowskiej, to opowieść Patroklosa poświęcona jego najbliższemu przyjacielowi i ukochanemu. Jest nim znany wszystkim bohater Iliady Homera, heros, największy wódz greckiego świata. Jak część z nas zapewne pamięta, niewidomy grecki poeta wybrał narracyjną technikę in medias res; Patroklos, prowadzony przez utalentowaną Madeline Miller, przedstawia wydarzenia w formie retrospekcji. Opis wojennej pożogi Illionu poprzedza więc obraz dzieciństwa i młodości bohaterów. To wówczas rodzi się ich niezwykła relacja, mająca przetrwać dłużej, niż krótka, choć burzliwa egzystencja. Patrząc wstecz na swoje życie, nieodłącznie i po wsze czasy związane z postacią Achillesa, tworzy Patroklos wzruszającą, mądrą i ponadczasową pieśń o tym, który był mu najdroższy.

Powieść Madeline Miller pt. Pieśń o Achillesie dostępna jest w naszym sklepie pod tym linkiem.
Powieść Madeline Miller pt. Pieśń o Achillesie dostępna jest w naszym sklepie pod tym linkiem

Powieść, która ma dziś swą premierę w Polsce, nie jest jednak tylko subiektywną “pieśnią o…”, jest także pieśnią samego Achilla. Definicja tego gatunku literackiego zakłada przecież, że może on stanowić wyodrębnioną kompozycyjnie część eposu lub poematu epickiego, ale także samodzielną formę. Pieśnią słynnego herosa są więc jego czyny, jego wybory, jego decyzje. Czy w pełni autonomiczne – nad tym można oczywiście debatować. Wszak każdy ruch składający się na jego biografię uważnie śledzą mieszkańcy Olimpu, często nie mogąc powstrzymać się od osobistej interwencji. A jednak, mimo cienia, jaki rzuca na historię Przeznaczenie, mamy tu przecież znaną każdemu śmiertelnikowi mozolną, bolesną walkę z własnym ego, która, może nawet bardziej niż wojna trojańska, zdaje się podstawą historii wybranej przez Miller. Jednocześnie Patroklos, narrator książki i piewca swojego ukochanego, stanowi w jakiś sposób alter-ego Achillesa. Jest jego sumieniem, kotwicą, drugą, łagodniejszą połową, niczym w opisach Platona, który w swojej Uczcie, kilka wieków po upadku Troi, zamieścił opis dusz rozdzielonych na dwie uzupełniające się i wiecznie poszukujące części.

Książka filolożki klasycznej Madeline Miller, znanej już w Polsce z wydanej kilka lat temu doskonałej Kirke, to niezwykle udane połączenie mitologicznego fantasy, powieści historycznej i psychologicznej. Zachwyca nie tylko znajomością eposu Homera i fabułą świadczącą o przebogatej wyobraźni; pokazuje także wnikliwość autorki, jej uważność na ludzkie bolączki, które pozostają niezmienne od wieków. Tym jednak, co przed laty uderzyło mnie najbardziej, jest czułość przepełniająca opowieść Patroklosa. Dziś, gdy sięgam po jej polski przekład, dzieje się podobnie. Zamykając okładkę, uświadamiam sobie, że pieśń to po grecku melos (μελος). Mimo innej długości samogłoski “o”, rzeczownik ten brzmi zaskakująco podobnie do czasownika melo (μέλω) – dbać, opiekować, troszczyć się. Moje językowe rozważania o tytule znajdują swą klamrę: Patroklosowa pieśń o Achillesie jawi się jako wyraz troski właśnie, przejmujący gest czułości i dowód wielkiego uczucia. Posłuchajcie, jak śpiewa ją na przekór ludziom, bogom i Fatum.

 

Madeline Miller, Pieśń o Achillesie, tłumaczyła Urszula Szczepańska-Bukowska, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2021