Teresa Grzybkowska, Dama z Elche. W kręgu sztuki hiszpańskiej
Julia WollnerKrakowska Austeria opublikowała niedawno zbiór tekstów profesor Teresy Grzybkowskiej zatytułowany Dama z Elche. W kręgu sztuki hiszpańskiej, zapraszając do spotkania z artystami i ich dziełami, powstającymi w duchu duende.
Książek z esejami o sztuce hiszpańskiej próżno szukać nie tylko na mojej półce, ale także na regałach księgarni i bibliotek. Czasem trafi się jakiś album z reprodukcjami na błyszczącym papierze, gdzie po raz kolejny migną nam znane ze szkoły dzieła Goi czy Velázqueza. Monunentalny charakter tych wydawnictw niekoniecznie zachęca jednak do szczerej refleksji nad sztuką.
Z radością powitałam więc nową propozycję krakowskiej Austerii – wydawnictwo opublikowało niedawno zbiór tekstów profesor Teresy Grzybkowskiej, zatytułowany Dama z Elche. W kręgu sztuki hiszpańskiej. We wstępie do swojego zbioru esejów autorka wyznaje: Moją powinnością jest, jak rozumiem, pamięć o tych niezwykłych artystach i ludziach tworzących dzieła, które pomagają nam po wiekach codziennie zrozumieć siebie samych i stale zmieniający się otaczający nas świat. W rozdziale poświęconym postaci Picassa odnotowuje zaś to, co i ja zapisałam w pierwszych słowach tej notatki: nader często stykamy się ze sztuką w wersji odsakralizowanej i zimnej. W Hiszpanii, kraju, który na swoje słowo-klucz wybrał wieloznaczne duende, zdaje się to szczególnie niewłaściwe.
Dama z Elche. W kręgu sztuki hiszpańskiej nie jest literackim majstersztykiem, do jakich przyzwyczaiła nas Austeria, wydając choćby przecudnej urody teksty Adama Wodnickiego. Momentami do życzenia pozostawia redakcja esejów; trafiają się powtórzenia czy niezręczne sformułowania, a pióro autorki nie zawsze nadąża za jej wrażliwością. Mimo pewnych uchybień, książka wydaje mi się jednak godna polecenia – jako ciekawe wprowadzenie do zagadnienia, jako zachęta do własnych poszukiwań, dalszych lektur i, być może przede wszystkim, do podróży. Rozpoczynając swą opowieść od zagadkowego starożytnego arcydzieła zwanego Damą z Elche, Grzybkowska zaprasza nas do spotkania ze skalną sztuką Altamiry, z działalnością Rzymian i Wizygotów, z twórczością Maurów, malarstwem El Greca, Picassa, Torresa czy Dalego, nie pomijając, oczywiście, wspomnianych wcześniej Goi czy Velázqueza. Opisuje swoje wrażenia z Burgos i Escorialu, by wreszcie zamknąć swe rozważania wspomnieniem wizyty w Rondzie, mieście ukochanym przez Rilkego. Austriacki poeta, cytowany przez autorkę, widział sztukę jako dążenie jednostki, aby ponad niewygodą i ciemnością porozumiewać się ze wszystkimi rzeczami, zarówno z tymi najmniejszymi, jak i największymi, i dzięki takim nieustannym dialogom zbliżać się ku ostatecznym, cichym źródłom wszystkiego życia. Tajemnice rzeczy stapiają się we wnętrzu człowieka z jego własnymi najgłębszymi odczuciami i objawiają się jakby były jej własną tęsknotą. Bogaty język tych intymnych wyznań to piękno (R.M. Rilke, Poezja nowoczesna, tłum. T. Ososiński). W Hiszpanii znajdziemy go niewyobrażalnie wiele.