kultura historia podróże

Villa Sciarra. Z wizytą u Juliusza Cezara

Julia Wollner

Juliusz Cezar i Kleopatra marzyli o stworzeniu wspólnej dynastii i trwałego mariażu Zachodu ze Wschodem. W latach 46–44 p.n.e. królowa zamieszkała w rzymskiej posiadłości dyktatora na wzgórzu Janikulum. Dziś znajduje się tu park zwany Villa Sciarra.

Tekst ukazał się drukiem w antologii śródziemnomorskiej Metamorfozy.

Miejscem, które najbardziej dotkliwie przypomina o tym, co dzieje się ze zbyt śmiałymi marzeniami, są dla mnie ruiny świątyni Wenus Rodzicielki w Rzymie. Z monumentalnego kompleksu pozostały trzy kolumny; z planów Juliusza Cezara i Kleopatry – Idy Marcowe, piasek pustyni i rzewne kostiumowe filmy. Upadły nie tylko plany wprowadzenia w Rzymie monarchii, ale przede wszystkim idea trwałego połączenia Wschodu i Zachodu w oparciu o szacunek i zaufanie. W portyku świątyni przetrwał jednak cień dawnej chwały – kolumny nadal wznoszą się wysoko, ku niebu, zachowując królewską elegancję i grację. I choć rzymskie dzieje nie były dla sanktuarium łaskawe, to, spoglądąc na pozostałości korynckiego fryzu, niejeden wspomni tutaj glorię Rzymu.

Trudniej rozmyślać o niej tam, gdzie, być może, budowano ją najmozolniej, każdego dnia – w nocnych szeptach zakochanego dyktatora i królowej, podczas porannej dyskusji przy śniadaniu, na wystawnych bankietach przeciągających się głęboko w noc, w korespondencji spisywanej w cieniu rozłożystych palm lub w decyzjach podejmowanych podczas wieczornego spaceru. Dziś alejki parku, niegdyś będące świadkami najważniejszych rozmów świata, okupują stada gołębi i zielonych papug; tam, gdzie na organizowanych przez Kleopatrę przyjęciach zbierała się elita Rzymu, popalają skręty znudzeni studenci. Na połamanych ławkach nie odpoczywają już królewskie dwórki, ale młode matki i pokasłujący emeryci. Jesteśmy w Villa Sciarra.

To właśnie tu, na wzgórzu Janikulum, Gajusz Juliusz Cezar urządził swą podmiejską posiadłość, Horti Caesaris (Ogrody Cezara). To tu najchętniej spędzał wolny czas i przyjmował na dłuższe okresy znakomitych gości, w tym ukochaną władczynię Egiptu: Kleopatra zamieszkała w willi na czas swego rzymskiego pobytu w latach 46–44 p.n.e. Po śmierci polityka różne były koleje ich losów: w hojnym testamencie dyktator zapisał je rzymskiemu ludowi; kilka stuleci później rozpościerała się tu kościelna winnica, a następnie posiadłości rodzin Ottoboni i Barberini.

Gdzieś w niedalekiej okolicy na czele mężnych wojsk walczył w XIX wieku sam Giuseppe Garibaldi. W końcu tego samego stulecia, po bankructwie ówczesnego właściciela, ksiącia Maffea II Sciarry, ogród trafił w ręce niejakiego George’a Wurtsa i jego majętnej żony, pochodzącej z Filadelfii Henriette Tower, która po śmierci małżonka przekazała park państwu włoskiemu. Tym sposobem dawne bajkowe ogrody władcy świata, zgodnie z jego wolą, przeszły znów we władanie ludu.

Obecny, neobarokowy kształt nadała ogrodom ostatnia właścicielka. Wypełniła je śródziemnomorską roślinnością, rzeźbami pochodzącymi z posiadłości Viscontich w Brignano Gera d’Adda na północy Włoch i licznymi fontannami,  dziś już mocno zaniedbanymi. Trudno odmówić im pewnego uroku, a całemu parkowi romantycznej i nieco sennej atmosfery; na próżno jednak szukać tu antycznego rozmachu, bogactwa i przepychu. Wśród rzadko koszonych dzikich traw, gdzie mieszkańcy okolicy chętnie wyprowadzają swe rasowe psy, coraz trudniej wyobrazić sobie rzymskiego kondotiera z jego wschodnią muzą, snujących marzenia o przemianie świata.

Ziemia jednak pamięta, gromadząc symbole. Kilkanaście lat temu, podczas prowadzonych w ogrodzie prac archeologicznych, znaleziono w Villa Sciarra ruiny dawnego sanktuarium wschodnich bóstw. W centrum ośmiokątnej sali, stanowiącej najważniejszą część przybytku, badacze natknęli się na skamieniałe jaja – od wieków symbol metamorfozy i odrodzenia – oraz statuetkę z brązu, przedstawiającą zapewne Adonisa: ukochanego Wenus, rok po roku zmagającego się ze śmiercią, by następnie triumfalnie powrócić do żywych. Wśród blaknących na słońcu trawników kryje się być może więcej skarbów, zazdrośnie strzeżonych przez rzeźby Henrietty: Dwanaście Miesięcy, Apolla i Dafne, Pana i nimfę Syrinks. Wszystkie symbolizują przemianę, jakby pamiętając antyczną przeszłość ogrodu; wszystkie zdają się czekać na coś, co odmieni ich los i losy Rzymu. A że losy Rzymu są losami świata, spacerując po ogrodzie, czekamy i my.