ludzie styl życia design

Z wizytą u Cristobala Balenciagi

Renia Respondek

Choć od jego śmierci minęło już ponad 40 lat, Cristóbal Balenciaga pozostaje ikoną mody. Jego projekty prezentowano na czerwonych dywanach całego świata, a w jego kreacjach pokazywali się najwięksi. Sam Bask pozostał jednak postacią tajemniczą; do dziś wiadomo o nim niewiele. Pewne jest tylko, że bardzo kochał swoją ojczyznę i wracał do niej, gdy tylko mógł. Zresztą, gdyby nie wojna domowa, może nigdy by zeń nie wyjechał?

W Getarii, niewielkiej miejscowości w Kraju Basków, jest 30 stopni w cieniu – jak na miejscowe realia, niezwykły wręcz upał. Wytchnienia od prażącego słońca szukamy więc wśród atrakcji turystycznych z klimatyzacją; niestety nasze znaczniki na mapie obejmują głównie punkty widokowe. Gdy w oczy rzuca nam się Muzeum Balenciagi, nie zastanawiamy się długo. Zjadamy kilka szybkich pintxos i wspinamy się pod górę zobaczyć, co to za miejsce. Zastanawia nas jedno: co muzeum haute couture robi w małej baskijskiej mieścinie?! Spodziewamy się zabawić tam nie więcej niż kwadrans. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu okazuje się jednak, że obiekt, zlokalizowany w pobliżu domu rodzinnego Balenciagi (to on w ogóle był Baskiem?!), jest wielki i na wskroś nowoczesny. Panuje w nim też cudowny chłód, a w klimatyzacji można tam spędzić spokojnie kilka godzin.

Muzeum Balenciagi, fot. R. Respondek


Wielki projektant z małej wioski

Getaria to pięknie położona miejscowość na baskijskim wybrzeżu, mniej więcej w pół drogi między San Sebastian a Bilbao. Mieszka tu około 3.000 osób, a życie toczy się miedzy plażą i licznymi knajpkami. W 1895 roku, w tej niewiele znaczącej osadzie, przyszedł na świat Cristobal Balenciaga.

Urodził się w domu rybaka i krawcowej jako najmłodsze z pięciorga dzieci. Ojciec zmarł na zawał serca, gdy Cristóbal był jeszcze dzieckiem. Wychowywała go więc matka. To od niej nauczył się umiejętności krawieckich, z których kilkadziesiąt lat później zasłynął na salonach. Był niesamowicie zdolnym uczniem – już jako 13-letni chłopiec miał zaprojektować i wykonać kreację dla wymagającej markizy de Casa Torres. To zresztą za jej wstawiennictwem nastoletni Cristóbal wyjechał do San Sebastian, gdzie kontynuował naukę zawodu. W 1918 roku, w wieku zaledwie 23 lat, otworzył swój pierwszy salon, którego współwłaścicielkami zostały jego siostry. Sukces okazał się niemal natychmiastowy, a młody krawiec wkroczył do świata towarzyskich elit, które poznawał nierzadko w słynnym miejscowym kasynie. To tam rozpoczęła się jego burzliwa przyjaźń ze słynną Coco Chanel.

Balenciaga z siostrzeńcami w San Sebastian
Balenciaga z siostrzeńcami w San Sebastian

Paryski szczyt

Balenciaga od samego początku wyróżniał się podejściem do mody. Wychodził z założenia, że to odzież jest dla człowieka, a nie odwrotnie. Podkreślał, że ubrania powinny stanowić drugą skórę; miały rzeźbić, a nie tylko ubierać sylwetkę. Tworzył idealnie skrojone projekty i, co ważne, sam doskonale władał nożyczkami, co wśród współczesnych mu projektantów wcale nie stanowiło reguły. Nic dziwnego, że Christian Dior nazywał go „mistrzem nas wszystkich”.

Jednak to nie chęć podbijania świata, ale nie znoszący Basków generał Franco zmobilizował Cristobala do opuszczenia ojczyzny. We wrześniu 1936 roku projektant przeprowadził się do Paryża, gdzie początkowo wszystko układało się po jego myśli. Niebawem jednak, wraz z wybuchem II wojny światowej, cały świat mody musiał nauczyć się radzić sobie ze znacznym spadkiem popytu na dobra luksusowe. Wywarł on zasadniczy wpływ na to, co projektował Bask. Zdecydował się m.in. całkowicie zrezygnować z prezentowania na pokazach sukni wieczorowych, gdyż w czasie okupacji niemieckiej można je było sprzedawać tylko aktorkom. Gdy minęły trudne czasy wojny, Balenciaga prędko trafił na szczyt. Co ciekawe, stało się to nie tyle za sprawą wykwintnej klienteli, co prasy, która piała z zachwytu nad jego kolejnymi kolekcjami. Szczególne zasługi miały tutaj dwa tytuły: „Vogue” i „Bazaar”. Sam Cristóbal paradoksalnie stronił od mediów. Podobno wywiadu udzielił tylko raz w życiu; unikał też bywania na salonach. Tego typu spotkania nudziły go i uważał je za stratę czasu.

Fot. Adair733 / Flickr, CC BY-ND 2.0
Fot. Adair733 / Flickr, CC BY-ND 2.0


Tytan pracy

Radykalny był również w kwestii podejścia do pracy. Nigdy nie zatrudniał wyszkolonych wcześniej pracowników – wolał szlifować diamenty. Przyjmowani przez niego krawcy, od których bardzo dużo wymagał, pięli się stopniowo po szczeblach kariery. Osiągnięcie szczytu mogło trwać nawet 20 lat, choć udawało się tam dojść tylko najlepszym. Wielu zatrzymywało się gdzieś po drodze.

Projektant był bardzo surowy również dla siebie. Poprawki nanosił do ostatniej chwili – często tuż przed pokazem czy też wysłaniem stroju do klientki. Wszystkie projekty musiały być dopracowane do ostatniej nitki, idealne. Na moment wytchnienia pozwalał sobie tylko wówczas, gdy wracał do ojczyzny, do Kraju Basków, choć nie wiemy zbyt wiele o tym, jak spędzał tam czas wolny. Z pewnością szczególną uwagę poświęcał kwestiom gastronomicznym, sądząc, że każdy Bask ma trzy egzystencjalne zmartwienia: „skąd pochodzimy?”, „kim jesteśmy?” oraz… „co zjemy na obiad?” Wiadomo także, że przez lata związany był z Władziem Jaworowskim d’Attainville – projektantem kapeluszy polsko-francuskiego pochodzenia. Jego przedwczesna śmierć w 1948 roku stanowiła dla Cristobala prawdziwy cios. Po odejściu partnera przedstawił kolekcję złożoną w całości z czarnych strojów; mówi się, że to wówczas współczesny świat uznał tę barwę za synonim elegancji.

Bez wsparcia ukochanego Cristóbal pracował przez 20 następnych lat: do maja 1968 roku. Niespełna 4 lata później, 29 marca 1972 roku, zmarł. Jego wolą było, by równocześnie umarło jego nazwisko. Spadkobiercy nie spełnili jednak tego życzenia, a produkty marki Balenciaga można kupić do dzisiaj. Niestety, niewiele mają one wspólnego z wielkim Baskiem.

Eksponaty w Muzeum Balenciagi, fot. R. Respondek


Zachwyty w muzeum

Muzeum poświęcone projektantowi otworzono w Getarii w 2011 roku – władze miasta postanowiły w ten sposób uhonorować swego wybitnego krajana. Eksponaty prezentowane są w pięknych, nowoczesnych wnętrzach, a cała wystawa jawi się jako doskonale przemyślana. Najpierw poznajemy ważne informacje o życiu projektanta, ze szczególnym uwzględnieniem dzieciństwa. Możemy oglądać rodzinne pamiątki i zapiski. W kolejnych salach prezentowane są kreacje mistrza. Podziwiać można nie tylko końcowe dzieła, ale również cały proces ich powstawania – od rysunku przez wykrój.  Wśród eksponatów znajdują się suknie, okrycia wierzchnie, dodatki. Wszystkie zachwycają swą ponadczasowością. Większość z nich obroniłaby się nawet dzisiaj. Podziw budzi dobór materiałów i dopracowany do perfekcji krój. Na każdym kroku widać główne motto Balenciagi: Dajcie mi niedoskonałe ciało, a ja uczynię je doskonałym. Ubolewam, że współczesna moda nie traktuje ludzkiego ciała z delikatnością i troskliwością wielkiego mistrza.

Korzystałam z informacji zawartych w książce Mary Blume Cristóbal Balenciaga. Mistrz nas wszystkich wydanej przez Bukowy Las we Wrocławiu w 2013 roku. Autorką przekładu jest Marta Kitowska.