kultura kino

Zobaczyć niewidoczne. Kilka słów o kobiecym ciele we włoskim kinie

Michał Zegar

Od premiery Gorzkiego ryżu do Maleny, z przystankiem na dwa spotkania Sophii i Marcella w pokoju hotelowym, minęły 52 lata. Włoska potęga wyobraźni i pragnienie, by odkryć nieodkryte, pozostała jednak ta sama.

Sophia i Marcello – wczoraj i przedwczoraj

Sophia Loren w białym szlafroku wchodzi do hotelowego pokoju. Mocno umalowana, w idealnie ułożonej fryzurze i z błyszczącymi kolczykami – znalazła sposób, by zatrzymać czas.

Ona gra żonę słynnego projektanta mody. On jest włoskim komunistą, który po latach wraca z Moskwy, by odnaleźć utraconą miłość. Sophia odsyła Marcella na łóżko i przygotowuje go na swój pokaz. Zmysłowo zrzuca szlafrok. Także teraz umiejętnie rozgrywa pojedynek z czasem, który całkowicie się jej podporządkował. Powoli zdejmuje pończochy, uśmiecha się, a Marcello… zasypia. Z nim czas obszedł się bezwzględnie.

Scena pochodzi z filmu Prêt-à-porter Roberta Altmana z 1994 roku; Sophia i Marcello, po 30 latach, odegrali scenę striptizu z Wczoraj, dziś, jutro Vittoria De Siki (porównanie obu fragmentów obejrzeć można tutaj). Również wtedy oczekiwany przez widzów finał nie został rozegrany, choć bohaterowie byli młodzi, pełni fantazji i spontanicznej kokieterii. Marcello wyje jak wilk na widok Sophii eksponującej ramiona i plecy w idealnie dopasowanym gorsecie. W jego oczach widać rosnącą ekscytację. Ona, uśmiechając się, odwraca się plecami. Jej ręce wędrują do biustonosza i… stop! Non possiamo! – krzyczy Sophia. – Nie możemy!

 

Silvana wśród ryżu

Gdyby scena z Ieri, oggi, domani pojawiła się na dużym ekranie pod koniec lat 40-tych, wywołałaby szok, a może nawet skandal.  Wówczas  widz musiał dopowiedzieć sobie jeszcze więcej. Przykład? Film Gorzki ryż Giuseppe De Santisa. Przenieśmy się na chwilę na ryżowe pola w prowincji Vercelli. Tuż po II wojnie światowej, w obliczu biedy i bezrobocia, tysiące kobiet pracują w pocie czoła na rozległych plantacjach; wśród nich jest postać grana przez Silvanę Mangano. W doskonale zgranym tłumie zbierającym ziarna ryżu to ona skupia na sobie uwagę, intryguje.

Ciemny sweter podkreśla jej kuszące krągłości, a krótkie spodenki i pończochy przyciągają wzrok ku zgrabnym nogom. Silvana całkowicie pochłonięta jest pracą; po jej skroniach spływają krople potu. Ogromny wysiłek fizyczny i rosnące zmęczenie nie pozbawiają jej jednak naturalnego wdzięku. Jest przemoknięta i zmęczona, a mimo to – dumna i pewna siebie. Tyle wystarczyło, by pobudzić wówczas wyobraźnię mężczyzn.          

 

Sycylijska Monica

50 lat później  wymagania są już dużo większe. Wejście w XXI wiek zamknęło drzwi, za którymi pozostały niewinne i subtelne obrazy. Teraz mają one krzyczeć, nie pozostawiając przestrzeni na projekcje wyobraźni. Ciało musi być w pełni wyeksponowane. Włoskie kino podąża jednak swoją drogą i pokazuje, że mniej znaczy więcej. Zwolennikiem takiego podejścia jest Giuseppe Tornatore, a dowodem Monica Bellucci jako Malena.

Sycylijska piękność przemierza ulice małego miasteczka. Idąc, kołysze biodrami, świadoma swojej urody i magnetyzmu; przyciąga spojrzenia oczarowanych mężczyzn i zazdrosnych kobiet. Spektakl odbywa się wszak na oczach mieszkańców, starszych, dorosłych i dzieci.

Czarna sukienka delikatnie eksponuje dekolt i nogi – Malena, która na początku filmu pojawiła się w bieli, tym razem jest w żałobie. Biel i czerń odzwierciedla stan jej ducha, zwracając uwagę na kontrast między niewinnością zamiarów a bezwstydnymi myślami widzów.

 


Co było dalej? CDNSW…  czyli Ciąg Dalszy Należy Sobie Wyobrazić. W oglądaniu niewidocznego włoskie kino osiągnęło mistrzostwo świata, mimo że nigdy nie rozegrano finału.

 

Więcej o ciele we włoskim kinie czytaj w artykule Natalii Mętrak-Rudy dostępnym tutaj.