kultura styl życia

Purim w Jerozolimie

Julia Kapała

Tel Awiw się bawi, a Jerozolima się modli? Nie w Purim! Warto przyjrzeć się wyjątkowości Jerozolimy w czasie tego najradośniejszego izraelskiego święta.

Wszyscy kochają Purim. W powietrzu czuć już wiosnę, a w całym Izraelu Żydzi, bez względu na przynależność klasową, religijni i świeccy, zajadają się ciastkami o wdzięcznej nazwie hamantasze lub hamentasze (uszy Hamana), przebierają w najróżniejsze stroje i wspólnie tańczą, celebrując zwycięstwo nad przebiegłym perskim dostojnikiem.

Hag Purim Sameach (Wesołego Purim!) słychać wszędzie, a kraj bawi się i pije na umór. Shuk Ha-Carmel, główny bazar Tel Awiwu, zamienia się w otwartą imprezę, na którą ciągną tłumy z całego miasta. Podobnie jest w innych ośrodkach, gdzie zabawa rozpoczyna się 14-tego dnia miesiąca adar (szóstego miesiąca w żydowskim kalendarzu świeckim, a dwunastego w kalendarzu religijnym). Tymczasem Jerozolima zaczyna bawić się dobę później. Mieszkając w Jerozolimie i świętując swoje pierwsze Purim w roku 2014, cieszyłam się, jak każdy, że wraz z przyjaciółmi możemy pobawić się o jeden dzień dłużej. Dopiero później odkryłam, z czego wynika ta różnica. Jak wiele innych aspektów życia w Izraelu, również ten zdeterminowany jest przez Pismo.

 

Pyszne hamentasze, fot. Rebecca Siegel / Flickr, CC BY 2.0
Pyszne hamantasze, fot. Rebecca Siegel / Flickr, CC BY 2.0

Okazuje się, że termin obchodów święta nazywanego przez niektórych izraelskim Halloween zależy od lokalizacji danego miasta, a ściślej mówiąc od tego, czy w biblijnych czasach było ono otoczone murem. W przypadku Izraela jedynym takim miejscem jest Jerozolima. Skąd wziął się ten podział? Księga Estery, w której opisane zostały wydarzenia związane z Purim, nakazuje, by w miastach otoczonych murami świętowanie odbywało się jeden dzień później: 

Żydzi zaś, którzy byli w Suzie, zgromadzili się trzynastego i czternastego dnia, a piętnastego odpoczęli i urządzili sobie tegoż dnia ucztę i zabawę. Dlatego Żydzi mieszkający w miastach obchodzą dzień czternastego adar jako dzień radości i ucztowania, i dzień zabawy oraz wzajemnego posyłania sobie darów z żywności.

(Księga Estery 9:18-19)


Opisane w Księdze Estery wydarzenia miały miejsce w czasach, kiedy stolicą Persji było miasto Szuszan, czyli obecna Suza w Iranie. To właśnie tam Żydzi odnieśli ostateczne zwycięstwo nad swoimi wrogami, którzy wraz z perskim namiestnikiem Hamanem planowali ich zagładę. Miało to miejsce o jeden dzień później niż w pozostałych miejscach imperium, w związku z czym ustanowiono tak zwany Szuszan Purim – święto obchodzone w miastach otoczonych murem. Wiadomo jednak, że w czasach, gdy Żydzi pokonali Persów, murów nie miało najprawdopodobniej żadne miasto Izraela. Mędrcy postanowili wówczas, że prawo do obchodzenia Purim 15-tego dnia miesiąca adar będą miały miasta otoczone murem w czasach Jozuego, który jako pierwszy walczył z Amalekitami (Haman był potomkiem ich króla). Jerozolima bez wątpienia zalicza się w ten poczet, dlatego właśnie Purim obchodzone jest tam dzień później niż we wszystkich innych miastach Izraela.

 

Istnieją w Izraelu miasta, co do których nie ma pewności, że w czasach Jozuego były otoczone murem (Safed, Jaffa), choć można tak przypuszczać. W tych właśnie miastach 15-tego dnia miesiąca adar odbywa się dodatkowe czytanie Księgi Estery, ale bez błogosławieństw.
Istnieją w Izraelu miasta, co do których nie ma pewności, że w czasach Jozuego były otoczone murem (Safed, Jaffa), choć można tak przypuszczać. 15-tego dnia miesiąca adar odbywa się tam dodatkowe czytanie Księgi Estery, ale bez błogosławieństw. Powyżej: Estera oskarżająca Hamana (obraz Ernesta Normanda)


W Izraelu mawia się , żę “Hajfa pracuje, Tel Awiw się bawi, a Jerozolima się modli”. Na tę myśl, mającą obrazować styl życia największych izraelskich miast, natknęłam się po raz pierwszy w 2012 roku, przed moim pierwszym wyjazdem do Izraela. Z pozoru można uznać, że wiele w niej prawdy. Jeden spacer po plaży i wizyta w tamtejszym klubie od razu skłania do wniosku, że mieszkańcy Wzgórza Wiosny kochają życie i czerpią z niego pełnymi garściami. Opalone i wysportowane torsy, piękne kobiety i pyszne jedzenie oraz energia, która wylewa się z wszechobecnych kafejek i restauracji. 40 minut drogi autostradą na wschód i wysiadamy na dworcu autobusowym w Jerozolimie, gdzie religia miesza się z konfliktem politycznym, na tle którego za wszelką cenę stara się normalnie żyć mozaika ludzi. W szabat Jerozolima zamienia się w twierdzę, z której nie da się wyjechać, a w jej środku niewiele można zrobić. 

I wtedy nadchodzi Purim. Święto, które udowadnia, że w Izraelu nic nie jest takie, jak się wydaje. Gdzie indziej można zobaczyć chwiejącego się na nogach ultraortodoksyjnego Żyda, który zatacza się dzień po celebracji, ledwo trzymając niemowlaka w rękach? Będąc tam, bawiąc się na Mahane Yehuda, które z targowiska zamienia się w istny festiwal, rewię kolorów i dźwięków, odniosłam wrażenie, że gdy Jerozolima się bawi, to nie oszczędza się ani trochę. Może to właśnie kontrast radości Purim z jerozolimską codziennością tak bardzo potęguje to wrażenie? A może po prostu Jerozolima jest, jak zawsze, bogobojna? Przecież to właśnie religijny nakaz stanowi, że w Purim należy upić się tak, aby nie być w stanie odróżnić wroga od przyjaciela…

 

Zdjęcie główne: obraz Ahaswer, Haman i Estera Rembrandta