Dolce & Gabbana. Dwaj modni przyjaciele
Magdalena GiedrojćKiedy ogląda się ich kolekcje i niezwykłe sesje zdjęciowe towarzyszące kolejnym kampaniom, aż trudno uwierzyć, że historia tego domu mody nie przekroczyła jeszcze trzech dekad. Nie stoi za nim wielka tradycja ani pokolenia pracujące na sukces. Marka Dolce & Gabbana zawdzięcza swe istnienie dwóm niezwykłym mężczyznom. Bez ich talentu i przyjaźni kobiety na całym świecie nie marzyłyby o cudownych, pełnych przepychu kreacjach, które zmieniają szare myszki w księżniczki; na dodatek księżniczki z charakterem.
Domenico Dolce urodził się na Sycylii, niedaleko Palermo. Jego ojciec był krawcem, więc Domenico od najmłodszych lat pozostawał w kręgu projektowania i szycia, pracował zresztą w rodzinnej fabryce odzieży. Sycylia nie wystarczała mu jednak, chciał zobaczyć świat i doskonalić się u najlepszych. Wyjechał do Mediolanu. Nie udało mu się szkolić u Armaniego, został asystentem projektanta Giorgia Correggiariego. Wkrótce na jego drodze stanął Stefano Gabbana, który nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tworzeniem ubrań. Świat mody wydał mu się jednak wystarczająco interesujący, by poświęcić mu swoje życie. Był rok 1985, gdy 27-letni Domenico i 23-letni Stefano założyli wspólną firmę, a swoje nazwiska umieścili w jej nazwie.
Na progu sławy
Młoda, nikomu nieznana firma Dolce & Gabbana mogła pozostać niewielką firmą o zasięgu lokalnym albo zdecydować się na walkę o wszystko. Panowie wybrali drugą drogę. Po pierwszych miesiącach działalności wiedzieli już, że na salony mogą się dostać jedynie dzięki spektakularnemu sukcesowi, któremu towarzyszyć będą błyski fleszy i zainteresowanie gwiazd. Wybrali właściwy moment, swoją pierwszą kolekcję zaprezentowali na Milan Fashion Week, obok największych projektantów. Czuli się onieśmieleni obecnością sław, jednocześnie jednak mieli wizję, entuzjazm i poczucie własnej wartości. Udało się, zostali zauważeni. Świat mody nie odrzucił ich pomysłu, zupełnie innego niż obowiązywały wówczas na wybiegach. Elegancja i zmysłowość zaprojektowanych przez nich strojów okazały się dokładnie tym, na co czekał świat. Drapieżność niektórych projektów i ich oryginalność przypadły do gustu wielu znanym osobom, między innymi Madonnie. Wkrótce Włosi mieli oddziały swojej firmy w Nowym Jorku i Tokio, a ich nazwiska gwarantowały najwyższą jakość. Wiedzieli jednak, że w tej branży nie można stać w miejscu. Dlatego na początku lat dziewięćdziesiątych stworzyli własne perfumy, a wkrótce zaczęli ubierać także mężczyzn. To nie był łatwy czas, by namawiać panów do większej dbałości o siebie, by ubierać ich modnie i oryginalnie. Intuicja podpowiedziała im, by skupić się na gwiazdach sportu, w sporcie bowiem energia, odwaga i pewność siebie są czymś naturalnym. Po raz kolejny okazało się, że Domenico i Stefano dobrze przewidzieli oczekiwania rynku, wkrótce po ich ubrania sięgnęli znani piłkarze, a także pływacy, kolarze czy bokserzy. Ubraniami dwójki włoskich projektantów zainteresował się też show-biznes, w ich ubraniach zaczęły się pojawiać hollywoodzkie gwiazdy kina. Świat legł u ich stóp.
Mężczyźni na zakręcie
Dochody rosły, popularność również. I kiedy wydawać się mogło, że nic już nie stanie na ich drodze, okazało się, że Domenico i Stefano muszą rozwiązać pewien poważny problem prywatny. Niemal po dwudziestu latach współpracy Stefano Gabbana przyznał, że Domenico Dolce jest nie tylko jego partnerem biznesowym, lecz także życiowym. Panowie od lat tworzyli duet zawodowy i prywatny. Niestety w 2005 roku ich związek rozpadł się i obaj projektanci musieli odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie, co dalej. Zranione uczucia i rozczarowanie mogły zakończyć istnienie marki Dolce & Gabbana, położyć kres wspólnym marzeniom. Obaj przyznawali, że nie było im łatwo zachować spokój w pracy, musiało minąć sporo czasu, nim opadły emocje i zwyciężyła pasja do kreowania mody. Na szczęście czas okazał się łaskawy, a namiętność do projektowania pozwoliła dwóm Włochom odnaleźć się na nowo w ich wspólnej firmie. Dziś są przyjaciółmi, wciąż razem tworzą nowe kolekcje, pod znaczkiem D&G pojawiają się nie tylko ubrania i perfumy, lecz także biżuteria, okulary, torebki, zegarki; panowie współpracują też z producentami samochodów i telefonów komórkowych.
Ostatnie lata przyniosły im kolejną niemiłą niespodziankę. Włoskim służbom finansowym nie spodobała się próba płacenia mniejszych podatków poprzez wyprowadzenie firmy za granicę. Właścicielom domu mody postawiono zarzuty, a sprawa stała się niezwykle głośna, rozpisywały się o tym wszystkie gazety. I choć Domenico i Stefano będą musieli uregulować zaległości płatnicze, udało im się ocalić firmę i przyszłość. Wciąż mogą tworzyć, a tworzą cudownie.
Kobieta w objęciach zmysłów
Kolekcjom Włochów towarzyszą niezwykłe sesje fotograficzne. Kobiety i mężczyźni pozostają w pozornym bezruchu, niby patrzą w kamerę, niby pozują, naprawdę jednak podążają za swą pierwotną naturą, flirtują, uwodzą, kuszą. Domenico i Stefano obdarowują kobiety kreacjami, którym nie sposób się oprzeć. Gorsety, szpilki, wcięcia, dekolty, odważnie pokazane kształty, a to wszystko w lekkim przepychu, koronkowe, błyszczące, urzekająco barokowe. Tu nie ma miejsca na nudę, tu nie ma miejsca na nijakość. Kobiety Dolce & Gabbana są świadome swej siły i urody, biorą życie pełnymi garściami i nikt nie jest w stanie im się oprzeć. Nawet w czarnych sukienkach, stylizowanych na stroje sycylijskich wdów, zapierają dech w piersiach. Są magnetyczne.
Tegoroczna jesień i zima (patrz zdjęcie powyżej), według wizji Stefana i Domenica, jest znowu zagadkowa, niejednoznaczna, nasycona w kolorach i emocjach. Jak zwykle piękne fasony, jak zwykle kuszące wycięcia, jak zwykle błysk, który przyciąga spojrzenia. Do tego hafty, kwiaty, futra, widowiskowa biżuteria. Olśniewający i urzekający nadmiar. Słońce i mrok, zabawa i uwodzenie. Czy któraś z nas może się temu oprzeć?