styl życia design

El panot. Kafelek, który stał się symbolem Barcelony

Gosia Villatoro

Uwagę spacerowiczów przechadzających się uliczkami stolicy Katalonii przykuwają charakterystyczne chodniki, w których każda płytka ozdobiona jest jakimś motywem. Najczęściej jest to kwiat o czterech płatkach. Skąd się wzięły? Co kryje się za ich wzorami? W swojej rozprawie doktorskiej, opublikowanej niedawno w formie książkowej, Danae Esparza z Uniwersytetu Barcelońskiego zgłębia historię jednego z najważniejszych symboli miasta Gaudiego.

Publikacja zatytułowana Barcelona a ras de suelo (“Barcelona z poziomu ziemi”) to efekt czterech lat badań historii chodników katalońskiej stolicy. Pomysł wyłożenia barcelońskich ulic grawerowanymi kafelkami z cementu hydraulicznego był odpowiedzią na problem wizerunkowy, przed którym stanęło miasto – a konkretnie pełnych błota ulic. Media kpiły z Barcelony, publikując karykaturalne obrazki, na których bogaci mieszkańcy wyczyniali wszelkie możliwe akrobacje, by uniknąć ubrudzenia swoich drogich garniturów błotem, a samemu miastu nadały przydomek Can fanga – czyli po katalońsku: „Dom z błota”.

Panots wczoraj

Problem wizerunkowy był poważny i wymagał natychmiastowej reakcji. Na przeszkodzie stanęły finanse oraz spór o to, kto miał ponosić koszta naprawy chodników: materiały wykorzystywane do ich kładzenia były bardzo drogie (naturalny kamień z Montjuïc), a odpowiedzialnością za ich utrzymywanie obciążano mieszkańców, na co, rzecz jasna, nie chcieli się zgodzić. Spór trwał więc, a miasto pogrążało się w błocie. Wreszcie zaaprobowano nowatorskie rozwiązanie portugalskie, które na własną rękę stosowały już niektóre wspólnoty sąsiedzkie: płytki z cementu hydraulicznego. Pozwalał on tworzyć mozaiki, był znacznie prostszy w zastosowaniu i trwały. Przede wszystkim jednak – produkowany w Katalonii na ogromną skalę, bardzo popularny, a przez to tani. W 1906 roku barceloński ratusz ogłosił przetarg publiczny na zakup 10 tys. m² płytek (nie określając ich wymiarów ani sposobu produkcji), prezentując jednocześnie 18 wzorów do wyboru. Producenci skarżyli się jednak na brak konkretów w ofercie przetargu, co powodowało ogromny rozstrzał w proponowanych cenach. W odpowiedzi na skargi oferta została zmodyfikowana, metody produkcyjne określone bardziej konkretnie, a ilość wzorów do wyboru ograniczona do 5. Wszystkie płytki miały też mieć identyczne wymiary.

 

Pochodzenie tych akurat konkretnych 5 wzorów nie zostało wyjaśnione. Wiemy, że część z nich była już wcześniej produkowana i sprzedawana (pojawiają się we wcześniejszych katalogach producentów). Nie dotyczy to jednak motywu kwiatowego, który pojawia się w tym momencie wśród wzorów po raz pierwszy.

Przez wiele lat panowało przekonanie, że jego autorem był słynny architekt Jop Puig i Cadafalch, twórca dziedzińca Casa Amatller przy ulicy Passeig de Gràcia, wyłożonego płytkami o bardzo podobnym wzorze, zaprojektowanego w latach 1889–1900. Choć barcelończycy bardzo chcieli przypisać mu autorstwo wzoru swojego panot, jak nazywa się tu owe kafelki, okazało się jednak, że nie jest to jego dzieło. Owszem, wzór jest podobny, ale nie ten sam, a dziedziniec wyłożony jest znacznie większymi kaflami zrobionymi z kamienia z Montjuïc. Być może autor motywu inspirował się wzorem z Casa Amatller, nie ma jednak żadnego dokumentu potwierdzającego autorstwo Puig i Cadafalcha, jeśli chodzi o el panot.

Koniec końców przetarg wygrał Ramón Escobar, który wspólnie ze spółką Petit, Escofet y Terrés stworzył pierwsze chodniki złożone z panots. Pierwszy taki udokumentowany chodnik w Barcelonie znajduje się przy ulicy Ronda Sant Pere 8. Spółka Escofet stała się zaś z czasem jedną z najważniejszych i najbardziej wziętych firm konstruktorskich w historii miasta.


Panots
dziś

Obecnie panots pokrywają ok. 5 mln m², nie tylko powierzchni chodników, ale też asfaltu, miejskich placów i alej takich jak la Rambla czy Pau Casals. Niektóre ulice mogą się także pochwalić swoim własnym, wyjątkowym wzorem panot. Należą do nich Passeig de Gràcia, Ganduxer (ze swoim B jak Barcelona), a ostatnio aleja Diagonal, dla której niezwykły (i kontrowersyjny ze względu na niską trwałość oraz nadmierną podatność na poślizg) „gaudiański” wzór stworzył architekt Robert y Esteve Terrades. Z kolei panots z ulicy Pla de l’Ós, niebieskie, ze wzorem Joana Miró, cieszą się taką popularnością, że są regularnie… kradzione. Nie ma obecnie żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o wzory przedstawiane na panots, z czego skwapliwie korzystają autorzy kolejnych, mniej lub bardziej trafionych, pomysłów.


Najpopularniejszym wzorem jest, bez wątpienia, kwiat o czterech płatkach, czasem nazywany też różą Barcelony. Ten sam, którego autorstwo pozostaje nieodkryte, a które przypisywano Puig i Cadafalchowi. Motyw ten cieszy się taką popularnością, że stał się jednym z symboli stolicy Katalonii, na równi z mozaikami Gaudiego czy barwami FC Barcelony. Początkowo przeznaczony był dla dzielnicy Eixample; obecnie znajdziemy go na wielu ulicach we wszystkich dzielnicach miasta. Zresztą nie tylko – kwiatowy panot jest wszędzie: na biżuterii, na tkaninach, na talerzach w restauracjach, na torebkach i portfelach, na podeszwach, a nawet… na skórze osób, które kochają Barcelonę tak bardzo, że postanowiły sobie wytatuować jej symbol. Kwiatowy wzór można znaleźć nawet „malowany” mlekiem na kawie czy „rzeźbiony” na ciastach i tortach. Wykorzystuje się go też w akcjach promocyjnych i charytatywnych – w ubiegłym roku przypinki z kwiatem pomalowanym na różowo sprzedawano w ramach kampanii walki z rakiem, a każde 5 euro z jego sprzedaży przeznaczano na badania.

 

Panots jutro

W najbliższych planach miasta jest odnowienie najbardziej znanego deptaku w mieście, czyli Rambli. Jej panot z wygrawerowaną falą morską należy do najbardziej rozpoznawalnych, naznaczony jednak krwią ofiar zamachu z 2017 roku zostanie najprawdopodobniej zastąpiony zupełnie nowym wzorem. Projekt przebudowy deptaku oraz nowy wzór panot dla Rambli przedstawić ma już wkrótce architektka Itziar González.

„Dom z błota” odszedł już w niepamięć. Chodniki Barcelony to dziś jej chluba i jeden z największych wizerunkowych sukcesów. Powstają nowe panots, kolejni architekci bawią się motywami i proponują nowe wzory. Niektóre, jak mająca być nowym kwiatem Barcelony literka B z ulicy Ganduxer, okazują się nieporozumieniem – nie spotykają się z entuzjazmem mieszkańców ani nie cieszą popularnością wśród przybyszy. Inne, jak liść bananowca na alei Diagonal, budzą jednocześnie zachwyt i kontrowersje. Jednego jednak nie można im odmówić – na stałe wpisały się już w historię i krajobraz ciutat comtal.

Na podstawie książki Danae Esparza Barcelona a ras de suel, wyd. Universitat de Barcelona, 2017
Zdjęcia: Julia Wollner (z butami ;)), Vicente Villatoro