La fuitina. Ucieczka z domu, ucieczka z miłości
Zuzanna RożnieckaCzym była włoska fuitina? Jak historia dziewczyny z sycylijskiego Alcamo wpłynęła na sytuację kobiet Południa? Oto kilka słów o ucieczce z miłości, przemocy seksualnej i odwadze pewnej nastolatki.
Kto kiedykolwiek odwiedził Sycylię, ten z pewnością zobaczył i poczuł wyspę tętniąca życiem, kolorową, pulsującą, pełną kontrastów i sprzeczności, a jednocześnie doskonale spójną. Wyspę niezwykle bogatą w tradycje, obfitującą w jedyne w swoim rodzaju zwyczaje – także te towarzyszące narzeczeństwu, małżeństwu oraz celebracjom ślubnym. Do zwyczajów takich należała ucieczka z miłości, czyli fuitina – po włosku fuga d’amore. Chociaż termin pochodzi z dialektu sycylijskiego (od słowa fuiri, po włosku fuggire – uciekać), sam zwyczaj był znany i praktykowany także w innych regionach południowych Włoch.
Fuitina, znana na Sycylii już w XIX wieku, to ucieczka narzeczonych, rodzaj romantycznego protestu dwojga młodych, zakochanych w sobie ludzi wobec rodzin, które nie akceptowały ich związku i pragnienia zawarcia małżeństwa. W czasach tych powszechnym zjawiskiem były małżeństwa aranżowane – o losie przyszłych małżonków decydowali ich ojcowie i matki, kierując się raczej mało romantycznymi kryteriami. Prawdziwa miłość nie stanowiła wystarczającego powodu do zawarcia małżeństwa, a tym bardziej do otrzymania błogosławieństwa rodziców. Ich wybory nie zawsze uszczęśliwiały przyszłych państwa młodych – i tak zrodził się zwyczaj „ucieczki z miłości”. Bywało, że w przedsięwzięciu pomagali zakochanym członkowie rodzin, przedkładający wartość uczucia ponad skostniałe normy obyczajowe. Jeśli nieobecność kochanków poza domem trwała wystarczająco długo (różne źródła mówią o 3 lub nawet 6 dniach), wówczas związek uznawano za skonsumowany – co zresztą wcale nie musiało być prawdą. Rodzinom, zgodnie z tradycją, nie pozostawało nic innego, jak zaakceptowanie małżeństwa pary uciekinierów.
Według współczesnych definicji, fuitina to jednak nie tylko ucieczka narzeczonych w celu wymuszenia na rodzinach zgody na małżeństwo, ale też pretekst do organizacji szybkiego ślubu bez konieczności ponoszenia kosztów organizacji uroczystości. Stanowiła więc nie tylko ratunek dla zakochanych, których rodziny nie akceptowały ich związku; często była także finansowym wyjściem awaryjnym dla rodzin wielodzietnych. W XIX i na początku XX wieku nie należały one do rzadkości; jednocześnie obowiązywała zasada, wedle której w pierwszej kolejności wydawano za mąż córki (od najstarszej do najmłodszej), a dopiero później aranżowano małżeństwa męskich potomków. Do obowiązków rodziny panny młodej należało zapewnienie jej posagu, tzw. corredo, którego skompletowanie było dość kosztowne. Nietrudno sobie wyobrazić, że dla rodziców wielu córek zamążpójście czwartej, piątej, a może i kolejnej latorośli mogło przewyższać ich możliwości finansowe. W takich sytuacjach bywało, że ucieczka była aranżowana, a rodzice przyszłych małżonków nie tylko doskonale o niej wiedzieli, ale także pomagali ją zorganizować, zachowując jednocześnie wszelkie pozory. W ten sposób usprawiedliwiona stawała się szybka organizacja ślubu, bez długich (i kosztownych) przygotowań.
Na tej romantyczno-praktycznej historii fuitiny cieniem kładą się kwestie związane z trudną pozycją kobiety we włoskim społeczeństwie oraz z kontrowersyjnym włoskim prawodawstwem, regulującym sytuację kobiet praktycznie do końca XX wieku. Bywało bowiem, że fuga d’amore nie miała nic wspólnego z romantyczną ucieczką za obopólną zgodą – wykorzystywano ją jako pretekst dla porwań i przemocy seksualnej. Zgodnie z ówczesnym włoskim prawem i obyczajem, kobieta, która padła ofiarą takiej przemocy, stawała się „zhańbiona” (svergognata). Jedyną drogą do zmycia owej „hańby”, a dla oprawcy – do zwolnienia się z odpowiedzialności karnej, było poślubienie ofiary. Takie małżeństwo nazywano wówczas naprawczym (matrimonio riparatore). Choć trudno w to uwierzyć, przepis zwalniający oprawcę z odpowiedzialności poprzez poślubienie ofiary został usunięty z włoskiego kodeksu karnego dopiero w 1981 roku.
W latach ‘60 XX wieku szerokim echem odbiła się we Włoszech sprawa niejakiej Franki Violi urodzonej w Alcamo. Dziewczyna, wówczas siedemnastoletnia, została porwana przez swojego ex-narzeczonego, Filippa Melodię, a następnie padła ofiarą przemocy seksualnej. Jako pierwsza kobieta w historii Włoch odmówiła zawarcia małżeństwa naprawczego. Melodia, który początkowo zasłaniał się rzekomą fuitiną, został skazany na karę więzienia. Historia nastolatki z Alcamo przyczyniła się zmiany pozycji kobiety we włoskiej świadomości społecznej, a publiczną aprobatę dla odwagi Violi wyraził nawet ówczesny papież Paweł VI oraz prezydent Włoch Giuseppe Saragat.
Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat fuitina funkcjonowała także jako dość często eksploatowany motyw w kulturze. Pojawiła się m.in. w filmie Sedotta e abbandonata („Uwiedziona i porzucona”) w reżyserii Pietro Germiego z 1964 roku czy, bardziej współcześnie, w filmie dokumentalnym Fuitina – fuga d’amore (reż. Vito Trecarichi, Salvo Spoto) z 2015 roku. Jako akt walki o prawdziwą miłość rodem z Romea i Julii odeszła jednak do lamusa. Jawi się jako relikt przeszłości nieprzystający do współczesnych czasów, w których młodzi ludzie mają dowolność w sprawach uczuciowych i swobodę decydowania o swojej przyszłości. Jeśli natrafiają oni na przeszkody, to zwykle zupełnie innego rodzaju, niż przymus małżeństwa z niekochaną osobą.