książki inspiracje

Maciej A. Brzozowski, Boskie. Włoszki, które uwiodły świat

Julia Wollner

Maciej A. Brzozowski w Boskich zaprasza na spotkanie z fascynującymi Włoszkami. Czy warto z tego zaproszenia skorzystać?

Materiał powstał w ramach płatnej współpracy z wydawnictwem Znak Horyzont.

Książek o Italii i ich mieszkańcach ukazuje się mnóstwo; tylko na stronie najpopularniejszej polskiej księgarni sieciowej znajdziemy blisko 200 publikacji z tagiem „Włochy”.  Ile z nich powstało na podstawie oryginalnego pomysłu? Ile, oprócz chwili przyjemności, dostarcza czytelnikowi porcji solidnej wiedzy? Niewiele. Akurat tyle, by czasem opisać je na naszych łamach.

Na takowe opisanie zasługuje bez wątpienia książka Macieja A. Brzozowskiego Boskie, która właśnie ukazała się po raz drugi – w nowej, wzbogaconej wersji proponowanej nam przez wydawnictwo Znak. Sięgnęłam po nią z radością i prawdziwym zainteresowaniem, do których niemało przyczynił się podtytuł: Włoszki, które uwiodły świat. Biografie inspirujących kobiet należą wszak do tekstów, które czytam wyjątkowo chętnie.

Wszystkie są boskie, moje „Boskie, bo to wybór od początku do końca subiektywny

W pierwszej kolejności, studiując spis treści, zwróciłam uwagę na ciekawy dobór bohaterek – to chyba jedyna książka o Italii, w której nawet zdaniem nie wspomina się o Sophii Loren! Z okładki wita nas wprawdzie równie sławna Monica Bellucci, jednak w środku znajdziemy nie tylko wielkie współczesne gwiazdy. Obok tekstu o filmowej Malenie czeka na nas rozdział o influencerce Chiarze Ferragni oraz o byłej pierwszej damie Francji, Carli Bruni, jednak miłośnicy historii również nie będą rozczarowani. Mnie zafascynowały sylwetki szesnastowiecznej feministki Olimpii Maidalchini, nazywanej papieżycą, oraz wpływowej dziewiętnastowiecznej kurtyzany, Virginii Oldoini. Bez względu na to, czy mamy do czynienia z postacią, o której wcześniej nie słyszeliśmy, czy też z z nazwiskiem doskonale nam znanym, poszczególne rozdziały czyta się znakomicie. I nic dziwnego – pisanie o ludziach to specjalność Brzozowskiego. – Zaczynałem w „Twoim Stylu” reportażami o kobietach z małych polskich miast – wspomina zapytany o swoje pierwsze dziennikarskie poczynania. – Później przerzuciłem się na Włochów jako nację, aby wreszcie zacząć opisywać rozmaite fascynujące osoby. To wielka przyjemność odkrywać fakty, łączyć wątki, przeżywać wydarzenia znane z innych źródeł.

Książkę Boskie zamówić można w naszym sklepie – kliknij TUTAJ

Ta przyjemność udziela się czytelnikowi – także dlatego, że  w tekście czuć sympatię do opisywanych historii i ludzi, którzy je tworzyli. Co ważne, sympatia ta nie ma nic wspólnego z bezkrytyczną apoteozą wszystkiego, co łączy się z Włochami. – Nie mogę nie lubić opisywanej bohaterki, bo od razu ustawiałoby mnie to w kontrze do niej; nie mogę też okazywać pełnego uwielbienia, bo dystans pomaga nam zachować odpowiednie proporcje – tłumaczy Brzozowski. I z właściwym sobie poczuciem humoru dodaje: – Nie wskażę ci, które z Boskich cenię najbardziej, ale mogę wyznać, z którymi pojechałbym osobowym z Rzeszowa do Szczecina. Na pewno z Sonią Gandhi – kobietą o niezwykle ciekawym życiorysie, który, niestety, naznaczyło cierpienie i liczne tragedie. Zaprosiłbym też Eddę Ciano, aby czytelnicy odkryli w niej jeszcze więcej, niż ja opisałem w Boskich, a Curzio Malaparte w swojej książce Kaputt. Naszą Włoszko-Polkę, czyli Jadwigę Toeplitz-Mrozowską, wypytałbym o romans z Boyem i o Wyspiańskiego, bo to moi idole. Chciałbym też poznać i zrozumieć Luisę Casati, ale ona nigdy nie wsiadłaby do osobowego. Niestety Orient Express jeszcze u nas nie kursuje…

 

To wielka przyjemność odkrywać fakty, łączyć wątki, przeżywać wydarzenia znane z innych źródeł

Tych, których Boskie, zgodnie ze swym tytułem, uwiodą i zachwycą, ucieszy fakt, że  książka być może doczeka się kontynuacji lub kolejnego, poszerzonego wydania. – Uważam, że polscy czytelnicy powinni poznać lepiej Ritę Levi-Montalcini, włoską noblistkę i cudowną kobietę – mówi autor, wymieniając pomysły na następne Boskie. – I choć nie jestem dobry w pisaniu o aktorkach, warto byłoby przedstawić jeszcze dwie: Paolę Cortellesi, która swoim „Jutro będzie nasze” dostarczyła mi wielu wzruszeń, i Kasię Smutniak – za to, co przeszła, co robi, nie tylko w kinie, ale i w ramach swej fundacji. Chętnie opisałbym także Donnę Marellę, żonę głównego akcjonariusza FIAT-a, Gianniego Agnellego. Miałem zaszczyt ją poznać, a zachwyt, który we mnie wywołała, pozostaje ze mną do dzisiaj.

Przedtem jednak czeka na nas tuzin fascynujących spotkań z już opisanymi Boskimi. Boskimi, czyli jakimi? – Na tytuł wybrałem przymiotnik będący synonimem słów takich, jak „wspaniałe” czy „piękne”. Ot, wyrazy z czasów, kiedy wobec kobiet można było sobie bezkarnie pozwalać na komplementyżartuje Maciej, ja zaś sprawdzam encyklopedyczną definicję „boskich”. W znaczeniu przenośnym przymiotnik ten znaczy: „będąca ponad zwykłą miarę”.

I takie, rzeczywiście, są Maciejowe bohaterki. Cieszę się, że mogłam je spotkać.

 

Maciej A. Brzozowski, Boskie. Włoszki, które uwiodły świat, Znak Horyzont, Kraków 2024