Magia antyczna – jak ty mnie, tak ja tobie
Julia WollnerStarożytny człowiek Śródziemnomorza targany był wieloma intensywnymi emocjami, a ważnym elementem działań magicznych, na które często się decydował, była agresja i chęć odwetu. U ich podłoża leży prosta myśl: niech to, co uczyniłeś złego, wróci do ciebie. Najbardziej typowym wyrazem takiej postawy są tzw. defixiones.
Krainy basenu Morza Śródziemnego, zdominowane przez kulturę grecko-rzymską, od zarania dziejów były miejscem rozkwitu magii. Charakteryzował ją uniwersalny język, kod rytuałów i zestaw stosowanych symboli: bez względu na szerokość geograficzną, przez długie stulecia powtarzały się tu imiona demonów i bogów, a także zaklęcia i formuły, które bazowały na tradycjach greckich, wchłaniając jednak mnóstwo lokalnych kultur i wierzeń. Artefakty związane z magią nie tylko przeczą potocznym wyobrażeniom na temat antycznego świata, ale także pokazują, że człowiek pozostaje taki sam od tysiącleci – zmieniają się tylko narzędzia, którymi dysponuje.
W Eseju o człowieku Ernsta Cassirera czytamy, że wiara w magię jest jednym i najwcześniejszych przejawów budzącej się w człowieku wiary w siebie. Przestaje on być zdany na łaskę sił przyrody czy litość Fortuny; odnajduje moc sprawczą. Rytuały magiczne dotyczą więc każdej w zasadzie sfery życia codziennego: od związków miłosnych po sukcesy zawodowe, od ochrony przed kradzieżą czy kataklizmem po zakłady sportowe. Przyglądając się im – chociażby w doskonałej książce Andrzeja Wypustka Magia antyczna (Ossolineum, Wrocław 2001) – trudno oprzeć się wrażeniu, że wyjątkowo często pojawia się w nich idea POWROTU. I to w dosyć szczególnej interpretacji…
Starożytny człowiek Śródziemnomorza targany był wieloma intensywnymi emocjami, a ważnym elementem działań magicznych, na które często się decydował, była agresja i chęć odwetu. U ich podłoża leży prosta myśl: niech to, co uczyniłeś złego, wróci do ciebie. Najbardziej typowym wyrazem takiej postawy są tzw. defixiones – metalowe tabliczki złorzeczące, zwykle ołowiane (a więc niepodlegające korozji), z wyrytą modlitwą do bóstwa. Umieszczano je pod ziemią, w zbiornikach wodnych, w grobach, niekiedy w świątyniach – a więc tam, gdzie mogły zostać odczytane przed duchy podziemi. Teksty, które na tabliczkach grawerowano, miały powodować zesłanie różnego rodzaju nieszczęść, głównie chorób, stanowiących zadośćuczynienie za doznane (lub wyimaginowane) krzywdy. Zdarzają się także wersje o wiele prostsze, zawierające tylko imię osoby, w którą wymierzone było zaklęcie, i przebite gwoździem – sporo takich tabliczek znaleziono na przykład na Sycylii i Sardynii, szczególnie w okolicy Olbii.
Defixiones często stanowiły jedyną broń osób słabych i przegranych – niewolników, więźniów, biedaków. Równie chętnie stosowali je jednak także ludzie majętni i wpływowi – aby pokrzyżować plany rywali w interesach czy wziąć odwet na adwersarzach politycznych. Uczeni znaleźli ich setki, bo i historia defixiones jest niezwykle długa: wiemy, że w świecie greckim rozpowszechniły się już w V w. p.n.e. Najmłodsze znaleziska datowane są na VI w. naszej ery – bez przesady można powiedzieć, że stosowano je przez przynajmniej tysiąc lat! Najwięcej tego typu tabliczek pochodzi z Grecji, ale sporo z nich odkryto także w Hiszpanii, Palestynie czy Syrii. We wszystkich tych krainach – a także wielu innych, od Brytanii po Epir, od Cypru po Nubię – defixiones stosowano w podobny sposób. Konsekrowano je za pomocą ziół czy kadzidła, owijano we włosy lub fragment szaty ofiary i składano do ziemi, pod osłoną nocy, daleko od osób postronnych. Często stosowano dodatkowe, prawdziwie makabryczne zabiegi, np. zaszywano tabliczkę w brzuchu żaby czy zdechłego kota. Całość rytuałów bazowała oczywiście na skomplikowanych wzorach zawartych w magicznych księgach, a pisaniem na tabliczkach zajmowały się osoby specjalnie do tego przygotowane, pobierające za swe usługi stosownie wysokie opłaty.
Defixiones, które raz po raz odkrywają śródziemnomorscy archeolodzy, stanowią jeden z wielu dowodów na to, że charakter człowieka nie zmienił się od tysięcy lat. Bez względu na rozwój cywilizacji, pozostajemy gatunkiem impulsywnym, mściwym i trudno wybaczającym. Różnica jest chyba tylko jedna: dzisiaj anonimowo złorzeczymy nie na ołowianych tabliczkach, ale raczej w wirtualnej przestrzeni. Ją także, coraz częściej, wypełniają niebezpieczne demony.
Więcej o powrotach w licznych śródziemnomorskich kontekstach piszemy w Lente #03.
_____________
Zdjęcie główne: rzymska mozaika z Antiochii, opatrzona greckim napisem “kai su” czyli “tobie także”. Źródło: Wikipedia.