Na głowie złoty ma wianek… O starożytnej biżuterii greckiej
Marta Norenberg
Ciekawe, czy młode dziewczęta pamiętają jeszcze, że pochodzi on z północnych wybrzeży Afryki, a symbolizował zjednoczenie Górnego i Dolnego Egiptu? Od tego czasu upłynęło tyle setek lat, że nikt już takich niuansów nie roztrząsa. Za to ów węzeł będzie lśnił blaskiem złota i granatów, już słońca w tym zasługa. Jeszcze tylko wąż oplecie jej przedramię i będzie mogła udać się do świątyni, aby ofiarować Zeusowi dębowy wieniec z płatków złota cieniutkich niczym prawdziwe liście.
Być może w dalekiej przeszłości taka scenka miała rzeczywiście miejsce. Niewykluczone, że owa Greczynka wiedziała, że bogactwo i różnorodność biżuterii zawdzięcza Aleksandrowi Wielkiemu i jego podbojom. Moment śmierci króla Macedonii w 323 r. p.n.e. uznajemy za początek okresu hellenistycznego. To wówczas ma miejesce prawdziwy rozkwit sztuki złotniczej z jej misternymi deseniami, orientalnymi wzorami i kunsztownymi połączeniami.
Przenieśmy się jednak do wieków wcześniejszych okresu klasycznego (V i IV stulecie p.n.e.). W owym czasie również lubowano się w złotym kruszcu – niezwykłym metalu, który nie ulega korozji, nie utlenia się i nie ciemnieje, zachowując swój blask. Do tego wszystkiego z 1 uncji złota (28.35 g) można uzyskać 30 m² blachy lub cieniutki drut o długości… 80.5 km!

W okresie archaicznym i klasycznym zasoby złota na terenie Grecji były ograniczone, więc Grecy nie mogli sobie pozwolić na przepych. Mimo to, już w VII w. p.n.e. Zaleukos, władca jednej z greckich kolonii, wprowadził restrykcyjne przepisy dotyczące ilości biżuterii zakładanej przez wolne Greczynki. W zasadzie zakazywały one noszenia złotej biżuterii oraz ubiorów zdobionych purpurą, czyli niesłychanie drogim barwnikiem uzyskiwanym z mięczaków żyjących w Morzu Śródziemnym. Ze względu na trudność i koszt jego uzyskania zaczęto stosować go tylko w strojach przeznaczonych dla władców i dostojników. Na zbytek biżuterii i purpury mogły sobie pozwolić także kurtyzany, których zakaz nie obowiązywał. I pomyśleć, że wiele wieków później w odległej Japonii bogaty strój miał odróżnić panie lekkich obyczajów od gejsz…
Pogląd, że w okresie klasycznym biżuteria nie była tak popularna, jak w następnej epoce, może wynikać także z niewielu zachowanych przykładów sztuki złotniczej. Taki stan rzeczy jest poniekąd konsekwencją zwyczajów ówczesnych Greków, którzy prawie nie praktykowali umieszczania biżuterii w pochówku. W związku z tym niewiele klejnotów przetrwało do naszych czasów – po prostu pokonały je wymogi zmieniającej się mody. Kolczyki o kształcie łodzi, zawieszki przedstawiające ludzkie głowy czy granulowane diademy zostały przetopione, by dać początek biżuterii hellenistycznej.

Hellenizm olśniewa nas bogactwem złota, kamieni i emalii. Na przekór ostrym przepisom, które nadal obowiązywały w poszczególnych miastach-państwach, a od V w. p.n.e. wyrażały również sprzeciw wobec zbytkownego wyposażenia grobowców, Grecy i Greczynki przemycali do swego życia blask złota. Najchętniej przyodziewali się w biżuterię w trakcie uczt i ceremonii religijnych. Niezwykle popularne były pierścienie ze skarabeuszem, motywem przywiezionym wprost ze Starożytnego Egiptu, lub zdobione wklęsłym reliefem. Taki ornament określamy mianem intaglio – w powierzchni złota lub kamieni wykonywano wgłębny wzór, który mógł służyć również jako pieczęć.
Greczynki lubowały się w bransoletach przedstawiających węża oplatającego przedramię – symbol dostatku i urodzaju. Wierzono w jego oddziaływanie magiczne i siłę odpędzania złych mocy. Noszono także pierścienie i bransolety o formie uroborosa, czyli staroegipskiego węża pożerającego własny ogon, który uosabiał wieczne odradzanie się ducha i materii. Bardzo ceniona była wcześniej wspomniana forma węzła Heraklesa, któremu przypisywano moce uzdrawiające. Motyw ten pojawiał się także w trakcie ślubów – stawał się wtedy symbolem męskiej siły i zyskiwał moc wiążącą małżeństwo. Strój panny młodej zabezpieczano owymwęzłem, a rozwiązać mógł go tylko pan młody.

Niezwykłym przykładem kunsztu hellenistycznych złotników są wieńce ze złotych liściastych gałązek, kwiatów, żołędzi i okazjonalnie insektów. Bez problemu możemy rozpoznać przedstawione gatunki roślin: liście dębu, drzewa oliwnego czy laurowe. W delikatnych płatkach złota wytłaczano wzór i wycinano wzdłuż brzegów. Następnie łączono je z cieniutkimi drutami służącymi do montażu liści na miedzianej lub złotej obręczy zapinanej na guzik z pętelką. Takie wieńce były symbolem statusu posiadacza; ofiarowywano je także za rozmaite zasługi. Ze względu na delikatność wieńców, badacze przypuszczają, że nie były stworzone do noszenia. Częściej stawały się darem wotywnym i ozdobą rzeźb przedstawiających bóstwa oraz wyposażeniem składanym w grobach możnych mieszkańców miast Grecji. Wyjątkowo rozpowszechniony był motyw liści dębu łączonyz symbolami świata podziemnego oraz kultu Zeusa. Inwentarze świątynne nieraz wymieniają wieńce i gałązki prawdziwego dębu jako ofiarę składaną na cześć bogów.

Oddzielny rozdział stanowią kolczyki o niezwykle finezyjnych i figuralnych formach. Przykładem niech będzie kolczyk znajdujący się w Museum of Fine Arts w Bostonie, przedstawiający postać Nike powożącej dwukonnym rydwanem. Cały kolczyk ma zaledwie 5.0 cm wysokości, a rzemieślnikowi udało się przedstawić ruch postaci, nadać bogini indywidualne rysy twarzy, a nawet odziać ją w biżuterię! Całą kompozycję wymodelował z ponad stu kawałeczków złota – i nie jest to odosobniona realizacja.

Miniaturowe amorki, zdobne rozety, głowy zwierząt – baranów, lwów czy delfinów – miały za zadanie upiększyć postać ludzką i wynieść ją ponad inne. Filigrany i granulacja; tematy zaczerpnięte z Azji Mniejszej przemieszane z klasycznymi wzorami; granaty, ametysty i karneole połączone z barwną emalią i egipskim fajansem, czyli imitacją kamieni szlachetnych, to wszystko odnajdujemy w pozostałościach złotego blichtru dawnej Grecji. Najbardziej luksusowa sztuka świata antycznego skryła się w tych złocistych formach. Fantazja i pomysłowość twórcy splotła się z odwagą klientów, a niedawne podboje pozwoliły na import kruszcu z odległych krain oraz wprowadziły oddech rozmaitości i zaskoczenia, który czeka nawet współczesnego widza.
Jednym z najlepszych miejsc do kontemplacji antycznej greckiej biżuterii będą chłodne mury ateńskiej willi, gdzie swą siedzibę ma Benaki Museum. W wyściełanych granatową materią gablotach pysznią się skarby minionych stuleci, przyciągając swym ciepłym blaskiem. Jeśli daleko Wam do Grecji, a planujecie wizytę na włoskim bucie, to wybierzcie się na jego południowy kraniec, czyli do dawnej Wielkiej Grecji. Ta bogata kolonia słynęła ze złotniczego majstersztyku, który łączyła z doświadczeniami Etrusków i Rzymian. Szczególnie warte polecenia jest Narodowe Muzeum Archeologiczne w Tarencie, zwanym zresztą Paryżem starożytności. Po dziś dzień słynie ono z kunsztownych wytworów antycznych mistrzów.
Benaki Museum, Koumpari 1, Ateny 106 74, Grecja
Narodowe Muzeum Archeologiczne, Via Cavour 10, 74123 Tarent, Włochy