Kiedy cesarz Klaudiusz powrócił do Rzymu ze zwycięskiej wyprawy do Brytanii, zgodnie z tradycją zorganizowano wspaniały triumf. Waleria Messalina, jego piękna, ambitna i niesławna małżonka, otrzymała pozwolenie, aby jechać tuż za rydwanem męża, wyprzedzając najważniejszych generałów kampanii. Jej wóz niejednokrotnie zrównał się zapewne z tym, na którym przemieszczał się triumfujący imperator, a zgromadzony na ulicach Miasta tłum mógł odczytywać to tylko w jeden, oczywisty sposób.
Ta metaforyczna inscenizacja z 44 roku naszej ery, jakich w historii antycznego Rzymu miały zresztą miejsce dziesiątki, jest zarazem doskonałym przykładem tego, jak o swoją pozycję walczyły ówczesne kobiety, znajdujące się blisko szczytów władzy. Od bezkompromisowej Liwii, żony cesarza Augusta, która w celu zapewnienia sukcesji własnemu synowi bezwzględnie eliminowała kolejnych członków rodziny męża, przez wygnaną na bezludną wyspię Julię, oskarżoną o seksualną rozwiązłość, która być może stanowiła tylko pretekst do pozbycia się jej z centrum wydarzeń; po Agrypinę, matkę Nerona, mawiającą, że zrozumie, jeśli syn pewnego dnia zechce ją zabić, byleby tylko został cesarzem, i chrześcijańskie władczynie, próbujące przyjąć na siebie rolę spadkobierczyń Heleny, matki Konstantyna – Annelise Freisenbruch opowiada historie kobiet, którym czas upływał niezmiennie na wyczerpującej bitwie o przetrwanie. Bitwie toczonej w luksusowych wnętrzach, wśród zbytku i wyrafinowanych rozrywek, niemniej jednak pozostającej batalią na śmierć i życie, tertium, jak to mawiali starożytni, non datur.
Filolog klasyczna Annelise Freisenbruch w swojej książce Pierwsze damy antycznego Rzymu serwuje nam prawdziwą rzymską ucztę wypełnioną niezwykłymi smakami, ale, ze względu na przedstawiane treści, niejednokrotnie prowadzącą co wrażliwszego odbiorcę do torsji i niestrawności. Wśród barwnych fresków Palatynu więcej jest bowiem rodzinnych intryg i nienawiści, niż małżeńskiego oddania i miłości, zaś matkobójstwo, ojcobójstwo i wszelkiego rodzaju inne krwawe zbrodnie są chwytem stosowanym powszechnie i chętnie. Na sześciuset stronach swojej opowieści autorka przypomina biografie kilku najbarwniejszych postaci w historii świata, których sylwetki stały się na wieki uosobieniem rozmaitych kobiecych mitów: statecznej matrony, rozwiązłej intrygantki, genialnej mistrzyni strategii czy romantycznej heroiny. Czyni to w sposób przystępny i frapujący, podpierając się jednocześnie solidnym i bardzo zróżnicowanym aparatem źródłowym.
Czytelnika, który zdecyduje się na udział w tej cesarskiej uczcie, czeka smakowite bogactwo informacji i najnowszych odkryć naukowych w dziedzinie historii starożytnej. Na niekorzyść publikacji działają niestety drobne uchybienia redakcyjne: autorce (a może tłumaczce?) zdarza się mieszać rejestry językowe, a w czasie uważnej lektury dostrzec można także błędy rzeczowe i logiczne (dla przykładu, wenecki malarz Giambattista Tiepolo, przywołany w związku z freskami poświęconymi królowej Kleopatrze, nazwany zostaje artystą renesansowym, choć urodził się w końcu XVII wieku). Warto jednak przymknąć na nie oko, by poznać losy tych, które stały dumnie za plecami największych władców w historii.
Annelise Freisenbruch, Pierwsze damy starożytnego Rzymu. Kobiety, które stały za plecami cesarzy, Bellona, Warszawa 2017