Rodzina i dzieci – garść ciekawostek o Izraelu
Julia WollnerJako jedyny kraj na świecie, Izrael odnotowuje jednocześnie coraz większe PKB i coraz większy przyrost naturalny. Tamtejsze społeczeństwo jest niezwykle prorodzinne, a emancypacja matek kontrastuje z religijnością urzędów. Oto kilka interesujących faktów dotyczących życia rodzinnego w maleńkim państwie na Bliskim Wschodzie.
Izrael bez wątpienia należy do najbardziej rodzinnych krajów na świecie. Więzy krwi są tu ogromnie ważne, dzieci się uwielbia, a spędzanie czasu z bliskimi należy do priorytetów prawie każdego mieszkańca. W dużej mierze wynika to z tradycji żydowskiej, od zawsze skupionej na rodzinie, oraz uwarunkowań kulturowych całego regionu basenu Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu. W Izraelu na takie, a nie inne nastawienie do życia rodzinnego wpływa dodatkowo społeczna świadomość pewnych kwestii demograficznych. Izrael jest małym państewkiem – liczy zaledwie ok. 8 milionów obywateli. Silnie promuje się tu więc wielodzietność – i to nad wyraz skutecznie. Statystyki pokazują, że prawie 60% Izraelczyków uważa, że pary nieposiadające dzieci wiodą “pustą egzystencję”, a ponad 80% jest przekonanych, że nie ma w życiu większej radości, niż towarzyszenie potomstwu w odkrywaniu świata.
Jakie jeszcze fakty związane z rodziną, partnerstwem i dziećmi wydały mi się warte przedstawienia w pierwszej kolejności? Poniżej znajdziecie kilka najważniejszych.
Ślub tylko przed Bogiem
Prawo rodzinne w Izraelu podlega zarówno jurysdykcji świeckiej, jak i religijnej – oba systemy funkcjonują tu równolegle. W związek małżeński wstąpić można tylko podczas ceremonii religijnej, co oznacza, że na terenie kraju małżeństwa nie mogą zawrzeć osoby różnych wyznań. W rezultacie – ze względu na kilka współistniejących tu religii, a także coraz powszechniejszy ateizm – wiele par decyduje się na ślub za granicą (jednym z popularniejszych kierunków jest Cypr, ale także Praga czeska). Co ciekawe, mimo tego faktu większość par dąży do sformalizowania związku; tylko około 4% mieszka razem bez ślubu przez dłuższy czas (dla porównania – we Włoszech 6%, w Norwegii 26%).
Kochamy dzieci (byle na ziemi)
Spora liczba izraelskich rodzin to rodziny wielodzietne (17% z nich ma 4 lub więcej małoletnich dzieci); co ciekawe, im bardziej społeczeństwo się bogaci, tym większy jest przyrost naturalny – odwrotnie, niż wszędzie indziej na świecie! Statystycznie rzecz biorąc, typowa tutejsza rodzina liczy 3.72 osoby, przy czym większe od rodzin żydowskich są rodziny arabskie mieszkające w Izraelu. Samotnie wychowuje dzieci około 13% rodziców. W dużych, nowoczesnych ośrodkach miejskich, takich jak Tel Awiw czy Hajfa, nie ma potomstwa ok. 37% par; w religijnej Jerozolimie – tylko 22%. Wszyscy Izraelczycy znają natomiast popularny dowcip, wedle którego w Ziemi Świętej każdy kocha dzieci, dopóki… nie musi lecieć z nimi samolotem.
Kobieta to brzmi dumnie
Pozycja kobiet w społeczeństwie izraelskim jest bardzo silna. Przykład? Golda Meir była trzecią kobietą w historii obejmującą urząd premiera państwa. Uważa się, że w żadnym innym państwie na świecie nie ma tak dużej liczby przedsiębiorstw prowadzonych przez kobiety. Za mąż wychodzi się tu dosyć późno – średnio w wieku 25.9 lat. W rodzinach świeckich matka zwykle pracuje, a dzieci, nawet te najmłodsze (poniżej 3 roku życia) uczęszczają do punktów dziennej opieki. Niestety większość z nich zamyka swoje podwoje dosyć wcześnie – w godzinach popołudniowych konieczne staje się więc korzystanie z usług opiekunek. Podróżującym do Izraela warto powiedzieć, że karmienie piersią w miejscach publicznych jest powszechne i bardzo rzadko wzbudza negatywne reakcje. I jeszcze jedna ciekawostka: w Izraelu chętnie żartuje się z matek-Polek. Chodzi oczywiście o polskie Żydówki, o których mówi się, że są matkami apodyktycznymi i nadopiekuńczymi. Według popularnego dowcipu, różnica między rottweilerem a matką pochodzącą z rodziny o polskich korzeniach jest taka, że rottweiler… prędzej czy później odpuści.
Społem w praktyce
Jeszcze do niedawna zjawiskiem charakterystycznym dla Izraela była rodzina kibucowa. W spółdzielczych gospodarstwach rolnych żyło się jak w wielkiej komunie – obowiązywał brak własności prywatnej, pełna wspólnota całego majątku, wspólnota dzieci i równość kobiet i mężczyzn. Dzieci wychowywano we zbiorowo, przy udziale wszystkich mieszkańców kibucu. Do początku lat ’70 kibucowe maluchy nie przebywały przy rodzicach, ale mieszkały w osobnej części gospodarstwa ze swoimi rówieśnikami; w późniejszych dekadach zaczęto odchodzić od tej zasady. Dziś kibuców jest w Izraelu coraz mniej, a w tych, które nadal funkcjonują, życie rodzinne nie różni się znacząco od naszego.
Świętowanie inaczej
W roku 1951 pewna 11-letnia dziewczynka pochodząca z Polski, niejaka Nechama Frankel, napisała do izraelskiej gazety list, w którym sugerowała, że w Izraelu, podobnie jak w kraju nad Wisłą, warto byłoby wprowadzić Dzień Matki. Tak też się stało, jednak 30 lat później, na skutek protestów środowisk feministycznych przeciwnych postrzeganiu kobiety jedynie przez pryzmat macierzyństwa, święto to zastąpiono innym. Od lat ’80 więc obchodzi się w Izraelu Dzień Rodziny (Jom Miszpacha), który jednak, jak się wydaje, przestał łączyć się z emocjami typowymi dla majowych celebracji, mających miejsce w Europie. Niemniej jednak większość izraelskich rodziców dostaje wówczas od dzieci laurki i własnoręcznie zrobione prezenty, przynoszone ze szkół i przedszkoli.