artykuły kultura podróże sprawdzone adresy ludzie

Rzym śladami Ennia Morricone (cz. II)

Julia Wollner

Rodzinny dom na Zatybrzu, mieszkanie przy Placu Weneckim, nowa przystań w dzielnicy EUR. Oto trzy najważniejsze rzymskie adresy Ennia Morricone, które stają się punktem wyjścia dla niecodziennych przechadzek po Wiecznym Mieście. Zapraszamy na ciąg dalszy spaceru śladami wybitnego kompozytora!

W dniu 14 października odbędzie się w Łodzi koncert Ennia Morricone. Z tej okazji na antenie radia RMF Classic, w ramach cyklicznej audycji poświęconej wybitnemu kompozytorowi, opowiadam o tych zakątkach Rzymu, które są muzykowi najbliższe. Poniżej dostępny jest zapis tekstowy moich opowieści.

 


Pod numerem czwartym 

Jednym z bardziej rozpoznawalnych punktów w Rzymie jest bez wątpienia Piazza Venezia, do którego, wprost z dworca, prowadzi podróżnika Via Nazionale. Tuż obok placu czeka na nas wypełniona sklepami Via del Corso, biegnąca aż do Piazza del Popolo. Czekają też zabytki – wszystkie dosłownie na wyciągnięcie ręki: Koloseum, jeśli pójdziemy w jedną stronę; Panteon, Schody Hiszpańskie czy Fontana di Trevi, jeśli pójdziemy w drugą.

Nad placem góruje tzw. Ołtarz Ojczyzny – pomnik Wiktora Emanuela II (pierwszego króla zjednoczonych Włoch), zwany przez niektórych złośliwie Maszyną do Pisania albo Tortem Weselnym. Stanąwszy doń przodem i skręciwszy w prawo, w stronę Kapitolu, znajdziemy się na ulicy Ara Coeli. To jeden z rzymskich adresów Morricone, który przez długie lata mieszkał z żoną Marią pod numerem 4, na czwartym piętrze. Dziś kompozytor traktuje mieszkanie raczej jako pracownię; czas prywatny spędza najchętniej w apartamencie w dzielnicy EUR. Jednak wydaje się, że to siedzibę przy Placu Weneckim darzy największym sentymentem. W wywiadach niejednokrotnie podkreślał, że to m.in. przez to miejsce odrzucił propozycję producenta filmowego, Dina De Laurentiis, który oferował mu dom w Hollywood, byleby mistrz tylko przeprowadził się do USA.

124 schody prowadzące do Bazyliki Ara Coeli
124 schody prowadzące do Bazyliki Ara Coeli, fot. Ricardo André Frantz / Wikimedia, CC BY-SA 3.0

Szczerze mówiąc – trudno się dziwić. Spójrzmy na samą ulicę Ara Coeli: mamy tu ruiny słynnej insuli, czyli starożytnej kamienicy; mamy kościół Santa Maria in Ara Coeli czyli Bazylikę Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego z dziełami Pinturicchia i Donatella, z kolumnami pochodzącymi z sypialni cezarów… Mamy także cuda dosłowne: XIV–wieczne schody prowadzące do kościoła, o których mówi się, że pomagają wymodlić to, czego się pragnie. Wystaczy wspiąć się do kościoła na kolanach. Stopni jest 124… Najbardziej jednak świątynia słynna jest z cudownej piętnastowiecznej figurki Dzieciątka Jezus zwanej Santo Bambino, a jeszcze częściej Er Pupo, wyrzeźbionej ponoć z drzewa oliwnego pochodzącego z Ogrójca. Niestety oryginał został skradziony w latach 90. ubiegłego wieku i dziś podziwiać można tylko kopię; nadal jednak warto przypomnieć sobie historię figurki. Otóż około 1480 roku pewien franciszkanin zerwał gałąź oliwną w Ogrodzie Getsemani w Jerozolimie i postanowił wyrzeźbić z niej postać Dzieciątka naturalnej wielkości. Nie wiedział jednak, jak ją pomalować. Skończywszy struganie, tuż przed udaniem się na wieczorny spoczynek, poprosił Niebiosa o pomoc. Rano okazało się, że Er Pupo cieszy już pięknymi barwami – w nocy ozdobiły go Anioły, ubierając je także w złote szaty i owijając jak na niemowlę przystało.

Santo Bambino, które po różnych perypetiach trafiło do Rzymu, prędko stało się przedmiotem kultu, bo zaczęło uzdrawiać z ciężkich chorób, a według niektórych przekazów nawet wskrzeszać zmarłych. Nie dziwią więc zgromadzone w kaplicy listy z całego świata, klejnoty i inne przedmioty pozostawione w podzięce. Rzymianie zaś, po dziś dzień, mają nadzieję, że Bambino wróci…

 

Piazza Venezia dla wtajemniczonych

 

Fakt, że Maestro nie zechciał nigdy zamienić Placu Weneckiego na hollywoodzką willę z basenem, oferowaną mu przez Dino de Laurentiisa, nie dziwi także dlatego, że, jak podkreśla, wyjątkowo ukochał sobie ten skromny, ludowy Rzym – Zatybrze, pielgrzymów do Dzieciątka w Ara Coeli…. Nigdy nie interesowały go salony i wykwintne kawiarnie przy Piazza del Popolo na drugim końcu Via del Corso, gdzie namiętnie przesiadywały – i nadal przesiadują – gwiazdy filmowe, pisarze, artyści.

Do kawiarni, od których Morricone stroni, a które dziś, obok prawdziwych sław, odwiedzają ci, którzy chcą być sławni z bycia sławnym, zaliczamy lokale Canova i Rosati, właśnie przy Piazza del Popolo. Obie otworzyły swoje podwoje w dwudziestoleciu międzywojennym. W latach późniejszych bywał tym Pasolini, Elsa Morante, Alberto Moravia, Federico Fellini i wielu innych. Od blisko stu lat konkurują ze sobą i prowadzą cichą wojnę na menu i… na nazwiska stałych bywalców.

Morricone woli jednak delektować się rodzinnym życiem bliżej domu, przy drugim końcu Via del Corso. Aby poznać tę okolicę z niecodziennej perspektywy, możemy skorzystać z widoku, jaki oferuje taras zwany Terrazza delle Quadrighe i panoramiczna winda w Ołtarzu Ojczyzny, zwana Roma dal Cielo.

palazzo venezia
Ogród w Palazzo Venezia, fot. Warburg / Wikimedia

Sam Plac Wenecki na poziomie ulicy także wart jest spokojnego odkrywania, w tym odkrywania… uchem. Mam na myśli szum fontanny – jeden z najbardziej relaksujących dźwięków na świecie, występujący tutaj wśród miejskiego hałasu. Na Placu Weneckim cichutko szumi Fontana della Pigna. Mówi się, że wytryskuje z niej najlepsza rzymska woda, tzw. zuccherina, i że picie jej przynosi szczęście… Może warto wziąć trochę do Polski? Jeśli chcemy pocieszyć oczy, zrelaksować się wśród zieleni, warto odnaleźć ogród Giardino di Palazzo Venezia. Uszy zresztą też powinny być usatysfakcjonowane, bo wesoło skrzeczą tu zielonkawe papugi. Ogród otwarto dla zwiedzających – gratis! – latem zeszłego roku, jednak nadal mało kto wie o tym małym klejnociku ukrytym za murem Pałacu Weneckiego, a zbudowanym z marmuru pochodzącego z Koloseum i Teatru Marcellusa. Rosną tu gęsto krzewy akantu, a w centrum ogrodu podziwiać można piękną fontannę przedstawiającą zaślubiny Wenecji z Morzem. Najwięcej zainteresowania budzą jednak ustawione tu ławki, które wyprodukowała pewna hiszpańska firma. Tabliczki z jej nazwą zdobią oparcia. Nazwa zaś brzmi nie inaczej, niż… Benito. Jako że Mussolini nierzadko przemawiał z balkonu Pałacu Weneckiego, większość zwiedzających ma  dość oczywiste skojarzenia.

 

Od Piazza Campitelli do Piazza Euclide

Powiedzieliśmy już, że najważniejszym adresem w dorosłym życiu Ennia Morricone, urodzonego na Zatybrzu, zdaje się być Via Ara Coeli przy rzymskim Placu Weneckim. To tu wydają się krzyżować najważniejsze szlaki Maestra; z tym miejscem łączy się też masa drobnych anegdot i ciekawostek z nim związanych.

Początek dnia Maestro lubi spędzać aktywnie: od wielu lat uprawia poranną gimnastykę. Jak każdy szanujący się rzymianin bardzo lubi też spacery po Centro Storico, czyli rzymskiej starówce – wśród ukochanych zabytków, z przerwami na dobrą kawę w jednym z licznych barów. Obiady najchętniej jada w restauracji niedaleko domu: w Vecchia Roma (Stary Rzym) przy Piazza Campitelli 18. Lokal ten zbiera wprawdzie różne recenzje, jednak, gdy jest się Enniem Morricone, można zapewne liczyć na szczególną dbałość obsługi o doskonałe doświadczenia kulinarne! Tak czy owak, wielu gości podkreśla, że zjemy tu wspaniałą carbonarę i dobre karczochy po żydowsku.

Ołtarz Ojczyzny
Ołtarz Ojczyzny, fot. Fabrizio Russo / Flickr, CC BY 2.0

Morricone jest wielkim domatorem – twierdzi, że ma to związek z jego skromnym pochodzeniem. Nie ma dla niego większej przyjemności, niż partyjka szachów z przyjaciółmi rozegrana w rzymskim mieszkaniu – a dodajmy, że gra podobno wybitnie, jest też członkiem Federazione Scacchistica Italiana (Włoskiego Związku Szachowego). Ceni sobie także wieczory spędzone w samotności, jak wtedy, kiedy ogląda mecze swojej ulubionej drużyny piłkarskiej, wspomnianej już Romy. W salonie swojego mieszkania ma ustawiony wielki ekran i to przed nim kibicuje piłkarzom, odmawiając konsekwentnie pojawiania się w lożach dla VIPów.

Ta sama skromna postawa towarzyszy mu od lat w pracy. Ennio Morricone jest założycielem znanego studia nagraniowego w północnej części Rzymu: Forum Music Village w eleganckiej dzielnicy Parioli. Jego koledzy podkreślają, że przyjeżdża do pracy bardzo wcześnie rano, przynajmniej godzinę wcześniej, niż pozostali zatrudnieni. Podczas przerwy obiadowej pracownicy studia udają się zwykle na kawę i posiłek do jednego z barów przy Piazza Euclide, a Maestro towarzyszy im jak najzwyklejszy rzymianin – czekający cierpliwie w kolejce na wolny stolik.

Ciąg dalszy artykułu dostępny jest tutaj: Rzym śladami Ennia Morricone (cz.III).

Zdjęcie główne: Elliott Billings/ Flickr, CC BY 2.0
Zdjęcia na licencjach:  CC BY-SA 3.0CC BY 2.0