Saturnalia
Michał KubiczŚwięta Bożego Narodzenia dla jednych stanowią okazję do duchowego przeżycia i chwili zadumy, dla innych – przejaw nieposkromionego konsumpcjonizmu nowoczesnego świata. Dla mnie są przede wszystkim dowodem głębokiego związku współczesności z dawnymi cywilizacjami, w których jesteśmy kulturowo zanurzeni, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Choć nie wiadomo kto i kiedy postanowił, że świat chrześcijański będzie celebrował Boże Narodzenie w dniu 25 grudnia, zbieżność z dawnymi świętami obchodzonymi w czasach antycznych wydaje się nieprzypadkowa. W zbliżonym terminie Rzymianie obchodzili bowiem Saturnalia. W ich tradycyjnym kalendarzu pełnym różnorakich ceremonii religijnych było to święto najradośniejsze i najbardziej wyczekiwane. Wedle jednej z teorii, ustanawiając święto Bożego Narodzenia właśnie niemal dokładnie w dni przypadające na Saturnalia, pierwsi chrześcijanie chcieli przejąć część pogańskich tradycji i wykorzystać je do upowszechnienia nowej wiary. Nietrudno sobie wyobrazić, że dla pogan rozważających przejście na chrześcijaństwo, lecz równocześnie przywiązujących wagę do niektórych zewnętrznych przejawów dawnych kultów, możliwość świętowania w tym samym terminie co dawniej, choć pod „nowym szyldem”, nie była całkiem bez znaczenia przy podejmowaniu decyzji o porzuceniu religii przodków.
Najbardziej frapujące jest jednak to, jak płynnie starożytni Rzymianie przeszli od obchodów święta ku czci Saturna do ceremonii związanych z narodzeniem Zbawiciela. Dlaczego? Ponieważ Chrystusa i Saturna dzieli naprawdę bardzo wiele.
Saturn był bogiem prastarym, a jego kult ginął w mrokach wiejskiej przeszłości Rzymu. Wedle niektórych przekazów w odległej przeszłości miał nawet zstąpić na ziemię i osiedlić się w Italii, by stać się przodkiem latyńskich królów. Wraz ze swą małżonką zwaną Ops troszczył się o zasiewy i patronował urodzajowi. Czy może zaskakiwać, że w najdawniejszej społeczności właśnie jego kult tak mocno się rozwinął? Czy powinno dziwić, że jego świątynia była jedną z pierwszych, jakie powstały w Rzymie? Wybudowano ją przecież niemal w tym samym czasie, co górującą nad miastem świątynię Jowisza Najlepszego Największego, czyli na przełomie VI i V wieku przed naszą erą. Jakimż ogromnym wysiłkiem organizacyjnym i finansowym musiało być dla ubogiej mieściny postawienie przy Forum u stóp Kapitolu tej ogromnej budowli, której smukłe kolumny na wysokim podium budzą podziw aż do dzisiaj! Jak ważny musiał być Saturn dla jej mieszkańców, że, nie bacząc na koszty, podjęli tak kolosalny wysiłek! Nawet w czasach, gdy Rzym przeistoczył się w wielką metropolię żyjącą z bogactw płynących z podbitych krain, właśnie ceremonie ku czci Saturna przypominały wszystkim, że jego pierwsi mieszkańcy setki lat wcześniej utrzymywali się z tego, co urodziła ziemia. Aż do końca kultu Saturna w starożytnym Rzymie, w jego świątyni stał piękny posąg wykonany częściowo z kości słoniowej. Jego stopy związane były wełnianymi sznurami – aby urodzaj i dobrobyt symbolizowany przez boga nie mógł opuścić Rzymu.
Gdy Rzym przestał być małą rolniczą mieściną, a jego religia zaczęła obficie czerpać z tradycji greckiej, utożsamiono Saturna z Kronosem, ojcem Zeusa. Wedle mitologii Kronos był przywódcą buntu bogów przeciwko władzy jego ojca, Uranosa. Zdetronizował go, odcinając mu jądra, i przejął po nim panowanie nad wszystkimi bogami oraz całym światem. Okaleczony ojciec rzucił nań klątwę: Kronos miał z kolei zostać strącony z boskiego tronu przez własne dzieci. Siłę klątwy wzmocniła krew z odciętych genitaliów Uranosa, która padłszy na ziemię, zapłodniła ją, dając życie Eryniom – boginiom zemsty. By zapobiec spełnieniu się przepowiedni, Kronos połykał własne dzieci zaraz po ich urodzeniu. Dopiero Zeusowi udało się uniknąć losu starszych braci i sióstr i to on miał stać się nowym władcą świata.
Tradycja świąt ku czci Saturna – Saturnaliów – znacznie poprzedzała utożsamienie tego boga z Kronosem; jest starsza nawet niż świątynia na Forum. Wedle samych Rzymian jej korzenie sięgały aż VII wieku p.n.e., czyli czasów, kiedy Rzymem władali królowie. Obrzędy wchodzące w skład Saturnaliów ewoluowały, a poważne święto nabierało coraz bardziej wesołego charakteru. Kluczem do jego zrozumienia jest uświadomienie sobie, że wedle Rzymian Saturn władał Italią w czasach „złotych” – kiedy na ziemi panowała powszechna szczęśliwość, nie obowiązywały nakazy i zakazy, a wszyscy ludzie byli wolni i równi. Na krótki czas Saturnaliów utrwalony w Rzymie skostniały porządek społeczny przestawał więc obowiązywać: właściciele traktowali swych niewolników jak równych sobie, jadali z nimi, a nawet im usługiwali. Ludzie wymieniali się podarkami, a niektóre przepisy prawne przestawały obowiązywać. W Saturnalia tracił moc zakaz uprawiania hazardu (i tak rzadko przestrzegany), a także wszelkie ustawy ograniczające wydatki na cele zbytkowne. W tych dniach nie wykonywano wyroków śmierci i nie rozpoczynano wypraw wojennych. Tradycja nakazywała, by bogaci podejmowali biedniejszych i by przesyłając nawet kosztowne dary, nie wymagali odwzajemnienia się podarunkiem równie drogim.
Świętowano nie tylko w domach, ale i publicznie. Licznie organizowane w tym czasie pochody i kiermasze nadawały świętu charakter karnawałowy. Częścią oficjalnych obchodów były ofiary składane na ołtarzu boga oraz publiczne uczty uliczne. Na krótko rozwiązywano też sznury pętające stopy posągu bóstwa w jego świątyni. Nie godziło się przecież więzić Saturna, gdy nawet niewolnicy cieszyli się w tych dniach symboliczną wolnością.
Taki obraz Saturnaliów przekazali nam starożytni, lecz wydaje się on do pewnego stopnia wyidealizowany. Trudno bowiem przyjąć, że rzeczywiście w czasie święta wszyscy panowie usługiwali swym niewolnikom. Trudno założyć, że niewolnicy byli zwolnieni z wszelkich obowiązków. Przecież skoro tradycja zobowiązywała możnych do wydawania uczt dla ludzi gorzej sytuowanych, zapraszania gości itd., ktoś musiał te biesiady przygotować. Ktoś musiał gotować. Ktoś musiał posprzątać dom. Ktoś musiał zanieść podarki przyjaciołom pana domu… Zapewne Saturnalia były więc dniami lżejszego traktowania służby; czasem, w którym panowie dostrzegali w nich kogoś więcej niż tylko „mówiące narzędzia”, ale obraz nawet krótkotrwałego odwrócenia porządku społecznego jest chyba zbyt piękny, by uznać jego prawdziwość.
Gdy przyjrzymy się obchodom Saturnaliów, niektóre ich aspekty wydadzą się nam dziwnie znajome. Dobre traktowanie niewolników – przedmiot własności, którym można było dowolnie dysponować – nieodmiennie kojarzy mi się z naszą tradycją nakazującą dobre traktowanie zwierząt w Wigilię Bożego Narodzenia. Podejmowanie uboższych obywateli na ucztach – z tradycyjną świąteczną gościnnością, która w Polsce przybrała postać pustego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca. Wymiana prezentów jest także jednym z charakterystycznych elementów naszych Świąt. Nawet rzymski zakaz wypraw wojennych nasuwa skojarzenie ze słynnym „rozejmem bożonarodzeniowym” 1914 roku na froncie zachodnim pierwszej wojny światowej.
Saturn/Kronos: opiekun rolników i zasianego ziarna, buntownik przeciwko własnemu ojcu, ucinający mu jądra i w obawie przed utratą władzy połykający własne dzieci – bardzo to odległa postać od Jezusa Chrystusa. Choć całkiem zmienił się kontekst religijny, społeczny i kulturowy, choć zupełnie inna jest obecnie treść religijnych ceremonii, zewnętrzne formy świętowania ostatnich dni grudnia wciąż pozostają zaskakująco podobne.
Źródła:
- Wanda Markowska, Mity Greków i Rzymian, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2002
- Lidia Winniczuk, Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006
- Mary Beard, John North, Simon Price, Religie Rzymu. Historia. Wydawnictwo NapoleonV, Oświęcim 2017
- Richardson, jr, A New Topographical Dictionary of Ancient Rome, The Johns Hopkins University Press 1992
- The Atlas of Ancient Rome. Biography and portrait of the city, praca zbiorowa pod redakcją Andrei Carrandiniego, Princeton University Press 2017
- Andrzej Gillmeister, Danuta Musiał, W cieniu Kapitoli. Religia starożytnych Rzymian, Towarzystwo Wydawnicze Historia Iagellonica, Kraków 2012.