Elena Kostioukovitch, Sekrety włoskiej kuchni
Julia Wollner(...) Kodeks kulinarny jest spoiwem, elementem budującym tożsamość narodową bardziej niż inne wartości i powszechnie uznane ideały.
Szaleje pandemia, więc kartony z książkami, które ciągle przynoszą do mnie kurierzy, stoją zwykle dzień-dwa w przedpokoju, praktycznie niezauważone. Wraz z potencjalnymi zarazkami, które, jak wierzę, znikają z nich po kilkudziesięciu godzinach, nierzadko wyparowuje ze mnie także entuzjazm, który odczuwam jeszcze w chwili, gdy dostawcy dzwonią do drzwi. Książkowych premier, wznowień, wydań poprawionych mamy ciągle sporo; to, co efektownie prezentuje się w materiałach reklamowych, często zawodzi jednak na żywo. Treść całości nie zawsze jest równie interesująca, jak wybrane przez wydawcę cytaty; do życzenia pozostawia redakcja i korekta tekstu, a oprawa graficzna – choć nie zwykłam oceniać książek po okładce – nie cieszy zmysłów, nie przyciąga uwagi.
Książkę Eleny Kostioukovitch miałam okazję przeczytać jeszcze przed premierą; widziałam także projekt okładki i wnętrze po składzie. Prowadzony przeze mnie magazyn “Lente” udzielił publikacji swojego patronatu – wiedziałam, że chodzi o ciekawy i wartościowy tekst. W czwartek przyszedł kurier. Karton stanął w przedpokoju. Do premiery brakowało jeszcze kilku dni. Zajęłam się czym innym, roboty mam w bród.
W weekend wzięłam się za sprzątanie, karton trzeba było usunąć z korytarza. Postanowiłam rozpakować przesyłkę i… sprzątanie wzięło w łeb. Bo jak tu sprzątać, gdy masz przed sobą takie cudo!
Grubaśny tom przywodzi na myśl prawdziwe sekretne księgi – zgodnie z tytułem, który obiecuje przedstawić nam tajemnice włoskiego gotowania. Okładkę zaprojektowano chyba specjalnie dla mnie – kwiaty pomarańczy, listki i gałązki, w środku wyklejka z XIX-wiecznymi rycinami przedstawiającymi jeszcze więcej cytrusów, brzoskwiń i przynoszących szczęście włoskich papryczek. Kremowy, pachnący papier; klimatyczne fotografie przepuszczone przez nostalgicznie złocisty filtr. Czytelny, klarowny podział na rozdziały i podrozdziały; wyodrębnione poszczególne regiony; listy lokalnych potraw. Żadnych przepisów – w dzisiejszych czasach wystarczy stuknięcie w klawiaturę, by znaleźć kilka wersji każdego dania. Zamiast nich Kostioukovitch serwuje nam gęstą, aromatyczną i pełną smaku opowieść o włoskiej kulturze – jedzenia, ale nie tylko. Umberto Eco, przyjaciel autorki, który opatrzył jej dzieło firmowanym przez siebie wstępem, zaznaczył, że poznawanie tej kultury równoznaczne jest z odkrywaniem głębokich różnic w zakresie gustów, mentalności, kreatywności, poczucia humoru, zachowań w obliczu żałoby i śmierci, gadatliwości lub skłonności do milczenia, które odróżniają Sycylijczyka od mieszkańca Piemontu czy wenecjanina od Sardyńczyka. Być może we Włoszech bardziej niż gdzie indziej (…) poznanie kuchni oznacza poznanie duszy mieszkańców kraju. Jak pisałam już wielokrotnie w różnych tekstach – jedzenie to życie, kuchnia to sacrum. Sacrum, w którym posila się nie tylko ciało, ale i serce. W tym wypadku dołącza do nich także umysł.
Weekend spędzam na notowaniu ciekawostek i faktów opisanych w książce. I choć na wizytówce, tuż pod nazwiskiem, drukuję z dumą “dr italianistyki” (nasiedziałam się w bibliotekach tyle, że nie mogę odmówić sobie radości z dzielenia się tym tytułem ze światem nawet za cenę wychodzenia na nieskromną i butną!), to podczas kolejnej, drugiej już lektury, czuję się jak dziecko w sklepie z cukierkami. Odnajduję nieznane kształty, barwy i smaki włoskiej rzeczywistości, choć wydawało mi się, że niewiele pozostało mi już do odkrycia w popularnych wydawnictwach. Magiczna księga obiecywała jednak sekrety – i tym razem nie jest to tylko banalne, wyeksploatowane marketingowo, puste hasło.
O tym, co najbardziej mnie u Kostioukovitch zaskoczyło, opowiem na łamach “Lente” już niebawem, w jedną z najbliższych śród. Dziś zostawiam Was po prostu z zachętą do sięgnięcia po tę pięknie wydaną i naprawdę wartościową lekturę, którą kupić możecie bezpośrednio w naszym Lentkowym sklepie oraz w większości dobrych księgarni w całej Polsce.