Z wody
Julia WollnerWszystko, co robi Matvejevicowski człowiek Śródziemnomorza, wynika z i poświęcone jest wodzie.
Czasem myślę, że na dobrą sprawę wszystko, co robi Matvejevicowski człowiek Śródziemnomorza, wynika z i poświęcone jest wodzie. Nazwaliśmy ją Naszym Morzem, przypisaliśmy jej wartości i znaczenia; na jej nierzadko wzburzonej powierzchni zbudowaliśmy metafory. Woda, fons et origo, poprzedza dla nas formę, jest czystą potencjalnością, możliwością i, choć niemożliwa do uchwycenia, staje się doskonałym punktem odniesienia. Jest życiem i pomnaża życie; symbolizuje odrodzenie, naprawę, powrót.
To, co w wodzie fascynuje mnie najbardziej, to fakt, że jest ona żywiołem ziemskim, z ziemią nierozerwalnie związanym, ale koniecznie potrzebnym do jakiejkolwiek sublimacji. Trudno oczywiście o przykład bardziej wymowny, niż chrzest, podczas którego do wody wstępuje człowiek materialny, a odradza się duch; podobnie jest ze łzami, które znaczą nowe, trudne i pełne nadziei początki, czy z tęczą, której nie byłoby bez odrobiny deszczu. Woda wypływa z kamienia, ze skały, z tego, co najbardziej ziemskie i konkretne; symbolizuje wieczną przemianę, immanentą cechę wszechświata. Na jej falach płyniemy jednak do tego, co czeka nas wyżej, do tego, co lepsze, piękniejsze. Woda łączy struktury, poziomy. I jest w nas, złożonych z niej w 70 procentach. Ponad 2/3 naszego jestestwa to zmiana, początek, potencjał. Warto to sobie uświadomić.