Współczesne kino izraelskie
Julia WollnerFilm, podobnie jak każda inna dziedzina sztuki, jest zwierciadłem rzeczywistości, zaś film izraelski to zwierciadło, w którym odbija się nie tylko to, co dotyczy małego kraju na Bliskim Wschodzie. Dziś, jak pisze Joanna Preizner, zajmowanie się tematyką izraelską staje się gestem sprzeciwu wobec zła, głupoty i nienawiści oraz wyrazem pewnej postawy moralnej.
Cztery lata temu, kiedy ukazał się pierwszy zbiór esejów o izraelskich filmach i ich twórcach, przygotowany przez polskich badaczy pod kierunkiem dr Joanny Preizner, tak rekomendowałam go moim Czytelnikom:
Lektura bardzo ciekawa – teksty opisują bowiem nie tylko same produkcje filmowe, ale także kontekst, w którym powstały, dla większości Polaków egzotyczny i zupełnie nieznany. “Współczesne kino izraelskie” to także doskonała “ściąga”: opisuje filmy, których nie wolno pominąć i od których warto rozpocząć swoją przygodę z kinematografią dzisiejszego Izraela (za Julia Wollner – fanpage).
Kilka miesięcy temu krakowska Austeria opublikowała kolejny tom rozważań o izraelskiej kinematografii – równie warty polecenia, choć przecież przyjmowany w zupełnie innych warunkach. Po pierwsze, zainteresowanie kulturą tego kraju wydaje się rosnąć z dnia na dzień, czego świadkami są chociażby redaktorzy niniejszej strony – artykuły o izraelskich książkach i filmach należały do najchętniej czytanych w minionym roku, rejestrując dziesiątki tysięcy odsłon (patrz Spojrzenie wstecz. Lente 2018 ). Po drugie, izraelskie produkcje filmowe, jak podkreśla Michał Sobelman, rzecznik prasowy ambasady Izraela w Polsce, od pewnego czasu coraz chętniej prezentowane są na festiwalach, w kinach, pokazywane w telewizji. Z tym ze wszech miar pozytywnym zjawiskiem kontrastuje smutny fakt, że wraz z powiększającym się gronem odbiorców treści poświęconych Izraelowi wzrasta także niechęć pewnych środowisk; coraz częściej pojawiają się komentarze nienawistne, a zajmowanie się tematyką związaną z państwem żydowskim wymaga coraz więcej odwagi i samozaparcia. Trudności z tym związanych doświadczam bardzo często osobiście, dlatego tak bardzo ujął mnie wstęp do nowego tomu Współczesnego kina izraelskiego nakreślony przez Joannę Preizner:
Proces przygotowywania niniejszego tomu zbiegł się w czasie z wieloma sytuacjami, których zaistnienia kilka lat temu nie mogłam sobie nawet wyobrazić. Narastający szok, sprzeciw, gniew i wstyd spowodowany wypowiedziami czołowych polskich polityków, haniebną ustawą o IPN, negowaniem dramatycznej, wstydliwej i bolesnej dla każdego przyzwoitego człowieka polsko-żydowskiej przedwojennej, wojennej i powojennej historii, brunatnieniem sporej części polskiego społeczeństwa, coraz większym przyzwoleniem na antysemickie wypowiedzi i zachowania, zobojętnieniem na akty agresji kierowane wobec ludzi inaczej myślących oraz pochodzących spoza Polski, lub – co gorsza – Europy, spowodował, że zdecydowałam się zastąpić wstęp, który napisałam jakiś czas temu, wypowiedzią, którą właśnie Państwo czytacie. Zajmowanie się tematyką związaną z Izraelem, choćby wyłącznie w jej wymiarze kulturowym i kulturalnym, w obecnej rzeczywistości społeczno-politycznej staje się gestem sprzeciwu wobec zła, głupoty i nienawiści oraz wyrazem pewnej postawy moralnej. Naukowe, wyważone analizy, oparte na wartościowych i obiektywnych źródłach oraz uważnej refleksji Autorów mogą – i powinny być – postrzegane jako swego rodzaju manifest. Nie można zdławić wolności słowa ustawami. Nie można wartościować badań w zależności od ich mniej lub bardziej wygodnego dla władz tematu i nie można blokować publikacji, które z jakichś powodów nie wpisują się w obowiązującą obecnie narrację.
Będziemy zatem pisać o Izraelu i o powstających tam filmach – także tych, które mówią o polsko-żydowskich relacjach. Będziemy opowiadać o nich naszym studentom. Będziemy patrzeć na nie krytycznie, ale uważnie i uczciwie. Drugi tom “Współczesnego kina izraelskiego” nie jest tomem ostatnim.
Pani Joanno, trzymam Panią i Austerię za słowo; Państwa zaś zachęcam do lektury i spotkania z pięknymi izraelskimi filmami.